Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Pociąg był nie tylko zakładem wojskowo-administracyjnym i politycznym, lecz również i narzędziem walki. Wiele cech upodobniało go raczej do pociągu pancernego, aniżeli do sztabowego lokalu na kołach. Był zresztą rzeczywiście opancerzony, w każdym razie dotyczyło to parowozu i wagonów z karabinami maszynowemi. Wszyscy bez wyjątku pracownicy pociągu umieli władać bronią. Wszyscy nosili skórzane uniformy, nadające ludziom jakąś sugestywną 284 powagę. Na lewym rękawie, poniżej ramienia wszyscy nosili, starannie wybity w mennicy, znak metalowy, który zyskał sobie w armji znaczną popularność. Wagony miały wewnętrzne potączenie telefoniczne i aparaty do sygnalizacji. Aby wzmocnić czujność załogi, urządzaliśmy często w drodze, we dnie i w nocy, próbne alarmy. Zbrojne oddziały dokonywały w razie potrzeby „desantu”, wysiadając z pociągu dla przeprowadzenia pewnych operacyj. Pojawienie się w niebezpiecznem miejscu skórzanej seciny miało za każdym razem bajeczny skutek. Sama świadomość, że pociąg znajduje się w odległości kilku kilometrów od linji ognia, sprawiała, że najbardziej nerwowo usposobione oddziały, a zwłaszcza ich dowództwo, wytężały wszystkie swe siły. Przy niepewnej równowadze wag, najmniejszy odważnik przechyla szalę. Nasz pociąg wraz ze swą załogą w ciągu dwuch i pół lat setki razy odegrał rolę takiego odważnika. Gdy ,,desant” powracał „na pokład” zwykle kogoś brakowało. Ogółem pociąg stracił w zabitych i rannych około 15 ludzi, nie licząc tych, którzy przeszli do formacyj linjowych i w ten sposób zniknęli z pola naszego widzenia. Tak naprzyklad z personelu naszego pociągu wydzielono załogę dla wzorowego pociągu pancernego imienia Lenina, inna jego część została wcielona do oddziałów polowych pod Piotrogrodem. Za udział w walkach z Judeniczem pociąg, jako jednostka bojowa, został odznaczony orderem czerwonego sztandaru. Pociąg bywał nieraz odcięty, ostrzeliwany, nieraz atakowały go samoloty. Nic więc dziwnego, że otaczała go legenda, osnuta na tle, zarówno rzeczywistych zwycięstw, jak i zwycięstw, będących tylko wytworem fantazji. Ileż to razy zdarzało się, że dowódca dywizji, brygady, albo nawet pułku prosił, abyśmy zostali w jego sztabie jeszcze choć z pół godziny, ot tak tylko, żeby posiedzieć, lub pojechali konno, czy samochodem na daleki odcinek, lub przynajmniej posłali tam kilku ludzi z załogi z ekwipunkiem i upominkami, – byleby tylko wieść o nadejściu pociągu na front mogła się rozejść jak najszerzej. – Wiadomość o tem, może zastąpić całą dywizję w rezerwie, – mawiali dowódcy armjj. Wiadomość o nadejściu pociągu docierała, ma się rozumieć, również i do szeregów nieprzyjaciela. Wyobrażano tam sobie, że tajemniczy pociąg jest o wiele straszniejszy, niż był w rzeczywistości. Zwiększało to tylko jego moralne znaczenie. Pociąg ściągnął na siebie nienawiść wroga i był z tego dumny. Socjalrewolucjoniści kilkakrotnie przygotowywali nań zamachy. Podczas procesu eserowców opowiedział o tem szczegółowo organizator zabójstwa Włodarskiego i zamachu na Lenina, Siemionow, który brał również udział w przygotowaniach do zamachu na pociąg. Przedsięwzięcie takie nie nastręczało właściwie znaczniejszych trudności. Ale w owym czasie znaczenie polityczne eserowców osłabło, nie wierzyli w swe siły i stracili wpływ na młodzież. Podczas jednej ze swych podróży na południe, pociąg wykoleił się na stacji Gorki. Coś mnie w nocy podrzuciło i doświadczyłem owego niesłychanie przykrego uczucia, które wywołuje trzęsienie ziemi: grunt usuwa się z pod nóg, brak punktu oparcia. Jeszcze w pół-śnie, objęłem z całej siły rękami me posłanie. Zwykły łoskot kół ustał nagle, wagon przechylił się na bok i znieruchomiał. W ciszy nocnej rozlegał się tylko jakiś samotny, słaby, żałosny głos, ciężkie drzwi wagonu tak się skrzywiły, że nie można ich było otworzyć i wyjść na zewnątrz. Nikt się nie zjawiał i to właśnie było niepokojące. Czyżby nieprzyjaciel? Z rewolwerem w ręku, wyskoczyłem przez okno i wpadłem na człowieka z latarnią. Był to naczelnik pociągu, który nie mógł się do mnie 285 przedostać