Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Pod koniec sztuki ogólny wesoły nastrój doszedł do szczytu. Nic a nic nie przesadzam. Proszę sobie wyobrazić więzienie, kajdany, niewolę, w perspektywie dalsze długie smutne lata, życie jednostajne jak kapuśniaczek w słotny dzień jesienny - i oto raptem tym wszystkim przygnębionym i uwięzionym ludziom pozwolono odpocząć przez godzinkę, pobawić się, zapomnieć o ciężkim śnie, urządzić teatr, i to jaki teatr - całemu miastu na podziw i dumę; znajcie nas, przekonajcie się, co to więźniowie! Naturalnie, zajmowało ich wszystko, na przykład stroje. Rzeczą ogromnie ciekawą było dla nich zobaczyć na przykład jakiegoś Wańkę Otpietego albo Niecwietajewa, albo Bakluszyna w odzieży zupełnie innej niż ta, w jakiej od tylu już lat widzieli ich codziennie. "Przecież to więzień, ten sam więzień, pobrzękuje nawet kajdanami, a tymczasem wchodzi w surducie, w okrągłym kapeluszu, w płaszczu - niczym cywil ! Przyprawił sobie wąsy, włosy. Oto wyjął z kieszeni czerwoną chusteczkę, wachluje się nią, udaje pana, jak gdyby naprawdę był, wypisz-wymaluj, wielkim panem!" I wszyscy są zachwyceni. "Dobroczynny ziemianin" wystąpił w mundurze adiutanta, bardzo znoszonym co prawda, ze szlifami, w czapce z bączkiem, i wywarł nadzwyczajne wrażenie. Na tę rolę było dwóch amatorów i-czy dacie wiarę?-niby małe dzieci, okropnie pokłócili się ze sobą o to, kto ma grać: obydwaj pragnęli ukazać się w oficerskim mundurze z akselbantami! Musieli ich mitygować inni aktorzy i większością głosów uchwalili powierzyć rolę Niecwietajewowi, nie dlatego, żeby był okazalszy i ładniejszy, a więc podobniejszy do pana, tylko dlatego, że Niecwietajew upewnił wszystkich, iż wystąpi z laseczką i będzie nią tak machał w powietrzu i kreślił coś na ziemi, jak najprawdziwszy pan i pierwoszorzędny elegant, na co Wańki Otpietego nie stać, bo na oczy nie widział prawdziwych pań-722 stwa. Jakoż istotnie, kiedy się Niecwietajew ukazał ze swoją damą na scenie, nie przestawał szybko i śmigle kreślić na ziemi ciemną trzcinową laseczką, którą skądciś wytrzasnął, upatrując snadż w tym geście cechę najwyższej pańskości, niedościgły szczyt elegancji i "fasonu". Zapewne kiedyś, jeszcze w dzieciństwie, gdy był czeladnym bosonogim malcem, zdarzyło mu się zobaczyć ładnie ubranego pana z laseczką; urzekła go jego wprawa w wywijaniu nią, i niezatarte wrażenie pozostało w jego duszy na wieki, toteż teraz, w trzydziestym roku życia, wszystko stanęło mu przed oczyma jak żywe i pozwoliło olśnić i urzec całe więzienie. Niecwietajew był tak pochłonięty swym zajęciem, że nie patrzył już nigdzie i na» nikogo, nawet mówił nie podnosząc oczu, śledząc wyłącznie swoją laskę i jej szpic. Dobroczynna obywatelka ziemska także była wielce niepospolita w swym rodzaju: weszła na scenę w starej, zniszczonej sukni muślinowej, istnej szmacie, z gołymi ramionami i szyją, z twarzą straszliwie uszminkowaną bielidłem i różem, w perkalo-wym czepku nocnym związanym pod brodą, z parasolką w jednej ręce, a w drugiej z wachlarzem z kolorowego papieru, którym chłodziła się bez ustanku. Wybuch śmiechu powitał panią; zresztą sama pani nie wytrzymała i parę razy się roześmiała. Grał ją więzień Iwanów. Sirotkin, przebrany za dziewczynę, był bardzo milutki. Kuplety również wypadły dobrze. Słowem, sztuka wzbudziła najzupełniejsze i ogólne zadowolenie. Krytyki nie było i być nie mogło. Jeszcze raz odegrano uwerturę: Sieni moja, sieni, i kurtyna znów się podniosła. Był to Kiedryi. Kiedryl - to coś w rodzaju Don Juana; w każdym razie i jego, i sługę pod koniec sztuki diabli porywają do piekła. Dano cały akt, lecz oczywiście jest to urywek; początek i koniec znikły. Sensu w tym ani śladu. Rzecz się dzieje w Rosji, gdzieś w zajeździe. Oberżysta wprowadza do pokoju pana w płaszczu i okrągłym pogniecionym kapeluszu. Idzie za nim jego sługa Kiedrył z tłumokiem i kurą zawiniętą w niebieski papier. Kiedrył ma na sobie kożuszek i lokajski kaszkiet. To.właśnie on jest obżarciuchem