Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

) Wszystko to jest słuszne i ważne. W żadnym wypadku nie przeczę, iż przedstawianie rzeczywistości empirycznej ma zasadnicze znaczenie. Chodzi tylko o to, że to nie jest cała historia; nie jest to nawet jej najciekawsza część. Prawdomówność A więc obiektywny stan rzeczy - mózg, planety, organizmy, ekosystemy - można przedstawić za pomocą empirycznego odwzorowania. Wszystkie takie empiryczne mapy są wariacjami na temat „Pada deszcz”. Obiektywne twierdzenia. Tak. Ale jeśli teraz spojrzymy na Górną Lewą - prawdziwe wnętrze indywidualnego holonu - wówczas uzyskamy całkowicie innego rodzaju kryterium słuszności. Tutaj problemem nie jest: Czy pada na dworze? Problemem w tej ćwiartce jest: Czy kiedy mówię ci, że pada na dworze, mówię prawdę, czy kłamię? Widzisz, tutaj chodzi nie tyle o to, czy mapa odpowiada obiektywnemu obszarowi, lecz o to, czy można ufać kartografowi. I nie tylko w odniesieniu do obiektywnych prawd, lecz szczególnie w odniesieniu do prawd wewnętrznych. Chodzi mi o to, że zawsze możesz sprawdzić, czy pada deszcz. Sam to możesz zrobić. Ale, jak widzieliśmy, żeby poznać moje wnętrze, moją głębię, masz tylko jedną możliwość: zapytać mnie, porozmawiać ze mną. A kiedy opowiadam o moim wewnętrznym stanie, mogę mówić prawdę, ale mogę też kłamać. Nie masz innej możliwości dotarcia do mojego wnętrza, niż poprzez rozmowę, dialog i interpretację, a ja mogę w sposób zasadniczy przekręcać, przemilczać lub zwodzić - mówiąc krótko, mogę kłamać. A więc po Prawej Ręce kierujemy się kryterium prawdy twierdzącej - lub po prostu w skrócie „prawdy” - ale w Górnej Lewej stosujemy kryterium prawdomówności lub szczerości, uczciwości, wiarygodności. Nie tyle jest to kwestia obiektywnej prawdy, co subiektywnej prawdomówności. Dwa bardzo odmienne kryteria - prawda i prawdomówność. Zatem są to dwa różne kryteria słuszności. Rzeczywiście. I nie jest to błaha sprawa. Wewnętrzne zdarzenia ulokowane są w stanach świadomości, a nie w obiektywnym stanie rzeczy, i dlatego nie możesz ich empirycznie przyszpilić określonym umiejscowieniem. Jak widzieliśmy, dociera się do nich poprzez komunikowanie się i interpretację, a nie poprzez monologiczną obserwację. Kiedy się komunikujemy, mogę rozmyślnie kłamać. Z różnych powodów mogę próbować fałszywie przedstawić swoje wnętrze, mogę próbować ukazać je innym, niż jest w rzeczywistości. Mogę cisnąć wszystkimi aspektami Lewej Ręki o ścianę fałszu. Mogę cię okłamywać. Co więcej, i to jest decydujące, mogę okłamywać siebie, próbować ukryć przed sobą pewne aspekty własnej głębi. Mogę robić to rozmyślnie lub „nieświadomie”. Ale, tak czy siak, mogę błędnie interpretować własną głębię, mówić nieprawdę o własnym wnętrzu. „Nieświadomość” jest w pewnej mierze siedzibą wszystkich sposobów okłamywania siebie. Być może zacząłem okłamywać siebie z powodu silnego urazu środowiskowego. A może nauczyłem się tego od rodziców. Albo jest to moim mechanizmem obronnym przed jeszcze boleśniejszą prawdą. Ale w każdym razie moja nieświadomość jest siedzibą mojej nieszczerości, okłamywania siebie, mówienia nieprawdy o mojej subiektywnej głębi, moim wewnętrznym stanie, moich głębokich pragnieniach i intencjach. Nieświadomość jest siedzibą kłamstwa. Kiedy mówiliśmy o psychoanalizie i i terapiach interpretujących, powiedziałeś, że ich celem jest doprowadzenie do bliższych prawdzie interpretacji. Tak, to jest to samo. „Głęboka psychologia” i terapia ma pomóc ludziom interpretować siebie w sposób bliższy prawdzie. Lewa Ręka jest oczywiście interpretacją, nic więc dziwnego, że bliższa prawdzie lub bardziej adekwatna interpretacja stanowi główne terapeutyczne kryterium. Posłużyliśmy się przykładem „smutnego” i „wściekłego” z powodu nieobecności ojca. Oznacza to, że na początku mojego życia w jakimś momencie gniew zacząłem interpretować jako depresję. Być może byłem wściekły na swojego ojca za to, że nie mam go blisko siebie. Jednak dla dziecka taki gniew jest bardzo niebezpieczny. Co by się stało, gdyby ta wściekłość naprawdę zabiła mojego ojca? Może lepiej nie być rozgniewanym, w końcu przecież kocham go. A więc zamiast na ojca, gniewam się na siebie. Zamiast w niego, uderzam w siebie. Jestem zepsuty, niedobry, podły aż do cna. To bardzo przygnębia. Początkowo byłem wściekły, teraz mówię, że jestem smutny. Tak czy inaczej, błędnie zinterpretowałem swoje wnętrze, wypaczyłem swoją głębię. Gniew zacząłem nazywać „smutkiem”. Noszę to kłamstwo ze sobą. Nie mogę być wobec siebie szczery, bo to by oznaczało wielki ból - chęć zabicia ojca, którego kocham - prędzej więc będę kłamał. I robię to. Teraz mój „cień”, moja „nieświadomość”, jest siedzibą tego kłamstwa, ogniskową tej nieszczerości, wewnętrznym miejscem, które ukrywam przed sobą. Ponieważ okłamuję siebie - a potem zapominam, że to jest kłamstwo - więc nawet nie zdając sobie z tego sprawy, będę okłamywał również ciebie. Prawdopodobnie będę wydawał się bardzo szczery. W istocie, jeśli całkowicie się zakłamałem, będę szczerze myślał, że mówię prawdę. Jeśli zbadasz mnie na wykrywaczu kłamstw, udowodnię, że mówię „prawdę”