Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Nie ma niczego złego w przeżywaniu lęku. Odczuwanie onieśmielenia jest nawet naturalne. Lecz nie jest rzeczą właściwą poddać się. Nie twierdzę, że możesz całkowicie usunąć swój lęk przed innymi. Odczuwam lęk zawsze, gdy wygłaszam kazanie czy mowę lub nawiązuję rozmowę z kimś, kto mnie onieśmiela. To w porządku, lecz zrezygnowanie nie byłoby w porządku. Marszałek Ney, jeden z dowódców armii Napoleona, zawsze przed bitwą mawiał do swoich nóg: "Drżyjcie! Trzęsłybyście się jeszcze bardziej, gdybyście wiedziały, gdzie was dziś zabiorę!". Po prostu zrób to, co do ciebie należy. Podejmij ryzyko. Podnieś się, nawet jeśli upadek był fatalny, i wstawaj ciągle na nowo. Po pewnym czasie (nie stanie się to natychmiast, lecz w końcu to nastąpi) będziesz bardziej myślał o tym, co masz do powiedzenia niż o tym, jak bardzo obawiasz się to wypowiedzieć. 3. Naucz się rozmawiać z samym sobą o tym, kim jesteś i jak się czujesz. Wyobraź sobie, że dobrze ci idzie. Zastąp taśmy z negatywnymi nagraniami pozytywnymi taśmami. Mam poważne zastrzeżenia do koncepcji tzw. "sterowanych wyobrażeń" wyznawców New Age. Po pierwsze, cały pomysł jest głupi, po drugie nie działa. Jednakże to, co tutaj mam na myśli, jest całkiem inne. Pytanie, jakie przed tobą stoi, nie jest pytaniem w rodzaju, czy będziesz tworzył obrazy w swoim umyśle. Wszyscy wyobrażamy sobie przyszłe sytuacje i nasze reakcje na nie. Prawdziwą kwestią jest to, czy twoje wyobrażenia przyszłości będą pozytywne czy negatywne. Wiem, że może się to wydawać czymś w rodzaju przyklejania plastra na raka, szczególnie jeśli ktoś miał fatalne doświadczenia i zły obraz siebie. A jednak będziesz zaskoczony tym, co się wydarzy, gdy zaczniesz postrzegać siebie jako dobrego rozmówcę czy dynamicznego mówcę (pozytywne wyobrażenie) zamiast jako nudziarza w rozmowie i niewydarzonego mówcę (wyobrażenie negatywne). Przed meczem golfa dobrzy gracze wyobrażają sobie, że uderzają piłkę we właściwy sposób i wychodzi im długi, prosty strzał. Podobnie mówca powinien wyobrażać sobie, jak zabiera głos w czasie rozmowy, zadaje pytania, komunikuje swoje opinie, wygłasza błyskotliwe mowy i przyciąga uwagę ludzi składanym sprawozdaniem. Naucz się odtwarzać w myślach takie pozytywne taśmy i puszczaj je sobie raz po raz na nowo. W końcu staniesz się tym, kogo sobie wyobraziłeś. Ta gra nosi nazwę "udawaj, że to robisz, aż w końcu naprawdę ci się to uda" i niezależnie od tego, czy mi uwierzysz - ten sposób naprawdę działa. Inaczej mówiąc, wyobraź sobie rolę, jaką chcesz odgrywać, a następnie podejmij ryzyko. W końcu gra stanie się rzeczywistością. Opowiadano mi, że Dustin Hoffman po zagraniu roli autystycznego mężczyzny w filmie pt. "Rain Man" ("Deszczowy człowiek") potrzebował wielu miesięcy, aby znowu zacząć myśleć w normalny sposób. Aktor tak dobrze wcielił się w rolę, że w jakimś sensie stał się postacią, którą odgrywał. Odgrywaj rolę aktora, a w końcu odkryjesz, że stała się ona rzeczywistością. * * * "Ten, kto ma sięgnąć po sławę nie może okazywać lęku przed krytyką. Obawa przed krytyką dla geniusza oznacza śmierć." - William G. Simms * * * Wrogość onieśmiela Po drugie, porozmawiajmy o władzy onieśmielania, jaka kryje się we wrogości. Słyszałeś pewnie, że najlepszą metodą obrony jest atak. To prawda, ponieważ agresywne działania (które są zwykle manifestacją wrogości) zwykle zastają ludzi nieprzygotowanych do obrony i nie pozwalają na dialog, a jedynie na podporządkowanie się. Czy kiedykolwiek próbowałeś rozmawiać z kimś, kto jest rozgniewany? Zawsze jest to nieprzyjemne doświadczenie. Jeśli chcesz kontynuować rozmowę musisz zainwestować większość swojej energii w uspokajanie wzburzonych wód, nie zaś w zmianę poglądów czy w przeanalizowanie idei, jakie zostały przedstawione (w przypadku mowy). Wrogość (czy to w przemówieniu, czy w rozmowie) powoduje trzy rzeczy: uniemożliwia porozumiewanie się, przeszkadza w realizacji celów i stwarza jeszcze więcej wrogości. Istnieje tylko jeden wyjątek. Czasami wrogość jest używana jako pewna technika dobrej komunikacji. W takim przypadku jest to wrogość zaplanowana. Przykładem niech będzie przesłanie gniewnego proroka czy komunikowanie wrogich zamiarów nie po to, by prowadzić autentyczną rozmowę, lecz zmusić cię do posłuszeństwa. Zaplanowana wrogość może być czasami skutecznym sposobem wskazania na jakąś myśl, zmotywowania słuchaczy czy odniesienia zwycięstwa w dyskusji. Jednak wrogość jako specyficzna technika jest bardzo rzadko używana przez dobrych mówców, którzy podają ją w starannie odmierzonych dozach. Prowadząc program radiowy, do którego dzwonią słuchacze, zauważyłem pewną interesującą rzecz: zawsze otrzymuję kilka telefonów od osób, które są wrogo nastawione wobec mnie lub wobec stanowiska, jakie zająłem. Staram się ustosunkować do tych telefonów w twórczy sposób (mam taką nadzieję). W końcu takie wrogie telefony są nieodłączną częścią każdego dobrego talkshow prowadzonego na żywo. Jednak za każdym razem, gdy otrzymuję taki telefon, odkrywam, że pojawia się napięcie i przyjmuję pozycję obronną. To samo zdarza się w rozmowie czy podczas publicznie wygłaszanej mowy. Kiedy wiemy, że nasz odbiorca jest wrogo nastawiony, znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji. Pozwólcie, że podam kilka prostych sposobów poradzenia sobie z onieśmieleniem spowodowanym przez wrogość. 1. Pamiętaj, że nie musisz rozmawiać ze wszystkimi. Moje zadanie jako gospodarza programu radiowego, mówcy i nauczyciela wymaga tego, że czasami muszę doprowadzać do konfrontacji z wrogo nastawionymi ludźmi. Ty jednak (chyba, że jesteś podobny do mnie) wcale nie musisz tego robić. Kiedy ludzie reagują na ciebie wrogością, postaraj się pamiętać o tym, że nie jesteś owieczką prowadzoną na rzeź. Sugeruję, abyś powiedział: "Nie muszę tego słuchać. Lubię cię, lecz dopóki nie będziemy mogli rozmawiać w bardziej spokojnym tonie, nie mam ochoty w tym uczestniczyć". Następnie odejdź. Moja żona nie chce ze mną rozmawiać, gdy jestem rozgniewany. Wie, że w takiej sytuacji żadna rozmowa ze mną nie będzie zbyt produktywna. Podobnie jest z przemawianiem przed publicznością. Miałem przyjaciela, którego poproszono o wygłoszenie kazania w kaplicy uniwersyteckiej. Dla tych, którzy nigdy nie uczestniczyli w obowiązkowych nabożeństwach, powiem słowo wyjaśnienia. Studenci i nauczyciele są obowiązani pojawić się wtedy w kaplicy. Cierpią z tego powodu okrutnie. Co więcej, sprawdzana jest obecność przez odnotowanie, czyje ławki są zajęte. Przemawianie w czasie takich obowiązkowych zgromadzeń jest przedostatnią rzeczą jaką lubię robić na tym świecie, ostatnią jest skakanie z dwudziestopiętrowych budynków