Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Dom Paulo widział go stojącego w zachodzącym słońcu. Jego wychudzona postać rysująca się na tle wieczornego nieba, pochylająca się i mamrocząca nad pustynią słowa modlitwy była z daleka widoczna. - Memento, Domine, omnium famulorum tuorum54 - szeptał opat w odpowiedzi i dodał: - I oby wreszcie wygrał od Poety szklane oko w pikuty. Amen. 17 - Mogę powiedzieć ci ostatecznie, że będzie wojna- oznajmił posłaniec z Nowego Rzymu. - Wszystkie siły Laredo stanęły na równinie. Szalony Niedźwiedź zwinął obóz. Na całej równinie trwa nieprzerwana bitwa jazdy toczona w stylu nomadów. Ale państwo Chihuahua zagraża Laredo od południa. Tak więc Hannegan gotów jest wysłać siły teksarkańskie w stronę Rio Grandę, by pomóc w obronie granic. Oczywiście z pełną aprobatą Laredańczyków. - Król Goraldi jest zgrzybiałym głupcem! - oświadczył dom Paulo. - Czyż nie ostrzeżono go przed perfidią Hannegana? Posłaniec uśmiechnął się. - Watykańska służba dyplomatyczna zawsze respektuje tajemnice państwowe, jeśli przypadkiem się o nich dowiemy, Moglibyśmy zostać oskarżeni o szpiegostwo, jesteśmy więc zawsze ostrożni w kwestii... - Czy go ostrzeżono? - znowu zapytał opat. - Oczywiście. Goraldi oznajmił, że legat papieski okłamuje go. Oskarżył Kościół o sianie niezgody między sprzymierzonymi w “Biczu Bożym", by w ten sposób powiększyć zakres doczesnej władzy papieża. Ten idiota powiedział nawet Hanneganowi Dostrzeżeniu, jakiego udzielił mu legat. Dom Paulo drgnął i gwizdnął. - I co na to Hannegan? Posłaniec zawahał się. - Sądzę, że mogę ci to wyjawić. Monsinior Apollo został aresztowany. Hannegan rozkazał przejąć jego akta dyplomatyczne. W Nowym Rzymie mówi się, żeby obłożyć całe królestwo Teksarkany interdyktem. Oczywiście Hannegan naraził się ipso facto na ekskomunikę, ale wygląda na to, że Teksarkańczycy niezbyt się tym przejęli. Jak zapewne wiesz, ludność i tak w osiemdziesięciu procentach uprawia różne kulty, a katolicyzm warstwy rządzącej był zawsze tylko cieniutką warstewką werniksu. - Tak więc przyszła kolej na Marcusa - szepnął ze smutkiem opat. - A co z thonem Taddeo? - Nie wiem zbyt dobrze, jak zamierza przedostać się w tej chwili przez równinę bez narażania się na przedziurawienie kulami. Wydaje się oczywiste, że nie chciał ruszać na tę wyprawę. Anie nie wiem o jego poczynaniach, ojcze opacie. Dom Paulo zmarszczył z troską brwi. - Jeśli nasza odmowa wysłania mu materiałów na uniwersytet doprowadziła do tego, że został zabity... - Nie dręcz tym sumienia, ojcze opacie. Hannegan potrafi zadbać o swoje sprawy. Nie wiem jak, ale jestem pewien, że thon tutaj dotrze. - Świat z trudem zniósłby taką stratę, jak słyszę. No cóż... ale powiedz mi, po co wysłano cię z nowinami o planach Hannegana? Jesteśmy w cesarstwie Denver i nie widzę, w jaki sposób mogłoby to wszystko dotyczyć tego regionu. - Ach, powiedziałem ci, że to tylko początek. Hannegan ma nadzieję, że uda mu się w końcu zjednoczyć cały kontynent. Kiedy już Laredo znajdzie się pod jego butem, przełamie okrążenie, które go unieruchamia. Jego następne posunięcie będzie skierowane przeciwko Denver. - Czy jednak nie wiąże się to z drogami zaopatrzeniowymi przez krainę nomadów? Rzecz wydaje się niemożliwa do zrealizowania. - Jest niezwykle trudna i właśnie dlatego nie ma żadnych wątpliwości co do następnego ruchu. Równina tworzy naturalną barierę geograficzną. Gdyby została wyludniona, Hannegan mógłby uważać, że jego zachodnie granice są obecnie bezpieczne. Ale nomadowie zmusili wszystkie państwa graniczące z równiną do trzymania bez ustanku sił zbrojnych wokół tego terytorium, żeby ich powstrzymywać. Jedynym sposobem kontrolowania równiny jest kontrolowanie obu żyznych pasów, na wschodzie i na zachodzie. - A nawet wtedy - zastanawiał się opat - nomadowie... - Plan Hannegana wobec nich jest naprawdę szatański. Wojownicy Szalonego Niedźwiedzia łatwo mogą uporać się z jazdą Laredo, ale z pewnością nie uporają się z epidemią wśród bydła