Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Na przykład niewiernemu mężowi? - rzucił gniewnie. - Wy, kobiety ciągle mnie zadziwiacie. Pozwalacie mężczyznom łazić wam po głowie, a potem tłumaczycie słabość prawdziwą miłością. - Miłość to nie słabość, ale kłamstwo - tak. Tak jak z Sammym. Chciałby, żebym była damą. Już taki jest. Kupuje mi perłowe kolczyki i białe sweterki. Dziękuję mu grzecznie, ale to nie są rzeczy w moim stylu i choć bardzo go kocham, nie zmienię się. Muszę być sobie wierna. 206 Codziennie się modlę, żeby kiedyś między nami było lepiej. Tak samo z tobą i Susannah. To, że zrobiła coś, czego nie aprobujesz, nie znaczy, że masz o niej zapomnieć. Jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć. - Nie chcę mieć do czynienia z kimś, kto mnie zdradził. - Nie zdradziła cię, tylko poszła własną drogą. To nie ma z tobą nic wspólnego. - Nie mogę jej wybaczyć. - Ależ Joel, właśnie na tym polega miłość. Inaczej to tylko uścisk dłoni. Nie chciał myśleć o jej słowach, ale nie mógł ich zapomnieć. Czyżby ta tandetna kobieta bez gustu wiedziała o życiu coś, co jemu umknęło? Nagle brama muzyczna otworzyła się. Limuzyny, białe jak stroje Elvisa z Las Vegas, wyjeżdżały jedna po drugiej. Angela szlochała głośno. Wyjechało szesnaście białych samochodów. Wszyscy płakali. Mężczyźni o surowych twarzach i kobiety z nadwagą- wszyscy pozwalali płynąć łzom. Angela mocno złapała go za ramię, gdy pojawił się biały cadillac — karawan wiozący ciało króla rock and rolla. Angela zaczerpnęła głęboko tchu i szepnęła: - Żegnaj, Elvis. Joel obserwował, jak karawan powoli wyjeżdża na ulicę. Poczuł ostry ból w barku. Nie będzie zastanawiał się nad losem królów. Nie chciał rozmyślać o śmierci ani o tym, dlaczego wyruszył w tę dziwną podróż, lecz nagle poczuł tak bolesną pustkę, że miał wrażenie, iż przygniata go sucha, spalona słońcem ziemia Tennessee. Myślał o tym, co powiedziała Angela, że naprawdę kocha się, gdy wybacza się tym, którzy człowieka zranili. Zamknął oczy i przypomniał sobie, jak bardzo Susannah go zraniła. Ale tutaj, w obliczu śmierci i pogrzebu, nie było to takie ważne. I wtedy w końcu przyznał przed sobą, jak bardzo za nią tęskni. Chce odzyskać Susannah i chce kochać Paige tak, jak na to zasługuje. Wyobraził sobie rodzinę przy świątecznym stole: uśmiechnięte wnuki i Kay u jego boku - głupiutka, beztroska Kay, która zawsze umiała go rozśmieszyć i pozwala mu zapomnieć o odpowiedzialności ciążącej na władcy. Kurczowo trzymał się za bark, przed oczami zaś miał nieskończenie długą listę swoich błędów. Zgrzeszył dumą i egoizmem. Dopiero teraz widział, jaki był okrutny i głupi, wierząc, że siłą woli zmieni świat. Widział, jak bezmyślnie deptał miłość najbliższych. 207 Ból narastał, wędrował z barku do klatki piersiowej, a Joel wspominał małą dziewczynkę, którą przed laty wydobył z ciemnej garderoby babki. Obdarzyła go bezwarunkową miłością—nikt nigdy nie dał mu nic piękniejszego — a on odrzucił ten dar. Poczuł strach. Czy już za późno? Czy może ją jeszcze odzyskać? Nagle, nie wiadomo skąd, przyszła fala euforii równie potężnej jak ból. Nie, nie jest za późno! Powie jej zaraz po powrocie! Powie, że wybacza i że ją kocha. Jego życie odzyska sens. Wszystko będzie dobrze. Angela nie odrywała wzroku od białego karawanu. Była załamana. — Wiem, nie jestem już młoda — szepnęła. — Ale, Joel... czy myślisz, że nadal jestem atrakcyjna? Złapał się za serce, nie mógł zaczerpnąć tchu. Nie ma czasu. Czuł ogarniające go chłód i ciemności. Wiedział, że musi odpowiedzieć szybko, musi dać jej coś dobrego, pięknego. Ostatkiem sił wyszeptał: — Angela... zawsze będziesz... piękna. I gdy karawan uwoził ciało jednego króla, drugi osunął się na ziemię. Rozdział dwudziesty Telefon rozdzwonił się tuż po północy, gdy Susannah akurat zasnęła. Z jękiem sięgnęła po słuchawkę. Chciała obudzić Sama, ale w porę przypomniała sobie, że nadal jest w pracy. Ona także powinna tam być, lecz poczuła się tak zmęczona, że wróciła do domu. Szukała telefonu po omacku zła, że mąż i wspornicy nie dają jej chwili spokoju. - Halo? - mruknęła. - Susannah? - Paige? — Obudziła się błyskawicznie, słysząc zdławiony głos siostry. - Co się stało? - Chodzi o... o tatusia. - O tatusia? - Przeszedł ją lodowaty dreszcz. Przygotowała się na złe wieści. - On... on nie żyje, Susannah. Miał atak serca. - Nie żyje? - Powtórzyła, nic nie rozumiejąc, niewyraźnie, jakby mówiła pod wodą. 208 Paige płakała w słuchawkę. To się stało w Memphis. Nie wiadomo, co tam robił. Susannah zacisnęła dłonie na kołdrze. Noc otaczała ją jak ciasne pudełko. Siostra odłożyła słuchawkę. Susannah wsłuchiwała się w ciągły sygnał. Nie chciała skończyć tej rozmowy. Nie chciała zerwać ostatniego ogniwa łączącego ją z kimś z rodziny. Tatusiu, szeptała bezgłośnie, nie rób mi tego. Jestem twoją księżniczką, pamiętasz? Będę grzeczna, obiecuję. Poczuła ogromny ciężar na sercu. Jej złoty książę odszedł. Nie będzie już okazji, by odzyskać jego miłość. Rozpłakała się