Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

W przeciwieństwie do Ferdinanda znał właściwą interpretację jej przezwiska. „Wesoła wdówka", jak to nieraz bywa z angielskimi przezwiskami, było wyrażeniem o przewrotnym znaczeniu. W przypadku Caro, na zewnątrz faktyczne jawiła się jako wesoła wdówka, bo była panią domu ambasadora, ale prawdziwe znaczenie tego przezwiska mówiło, że o jej względy zabiegali najlepsi z najlepszych, ale ona nie pozwalała im zbliżyć się do siebie. Caro naprawdę była cnotliwą wdową, która nigdy nie pozwalała, by ktokolwiek pomyślał, że jest inaczej. Było to dokładnie coś przeciwnego niż to, co o przezwisku „wesoła wdówka" myśleli naiwniacy. Co oznacza, że Michaela czekał trudny czas. % Popijając kawę, zastanawiał się, na jakie przeszko-dy może natrafić i jak ma pozostać dżentelmenem. Prawdziwe wyzwanie. Byłby to dyplomatyczny triumf najwyższego rzędu, nawet jeśli nikt nie miałby dowiedzieć się o jego suk-cesie. Ale oczywiście wszyscy się dowiedzą, to prze-cież część jego planu. Mógłby to zrobić; jest rasowym politykiem. Z pewnością będzie się broniła. Uznał, że najrozsądniej będzie zaczekać, aż znów odzyska pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa. Kiedy uzna, że Michael nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia, przestanie trzymać go na dystans. Z takim postanowieniem poszedł do swojego gabi-netu, by zająć się czekającymi na niego od miesiąca rachunkami i innymi, mniej ważnymi dokumentami, które jego asystent sumiennie składał na biurku. Dwie godziny później nadal przedzierał się przez sterty papierzysk, gdy w drzwiach gabinetu zjawił się Carter. - Przyszła pani Sutcliffe, sir. - Która pani Sutcliffe? Caro czy jedna z bratanic jej męża? - Pani Caroline Sutcliffe, sir. Czeka w salonie. - Dziękuję, Carter. Gdy wszedł do salonu, Caro stała przy oknach wy-chodzących na frontowy trawnik. Słoneczne promienie migotały w jej puszystych włosach, wydobywając z nich głębię koloru: miedzi, rudości i złoci-stych brązów. Miała na sobie niebieską suknię o kilka tonów ciemniejszą niż oczy. Wspaniale podkreślała jej figurę. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Przy-szłam, by cię wybadać i o pewne rzeczy zapytać. 97 Michael uśmiechnął się i wskazał Caro miejsce na szezlongu. - Jak mogę ci pomóc? Usiadła, poprawiając falbany sukni, i zaczekała, aż Michael, usiądzie na fotelu naprzeciw niej. Wykorzystała tę chwilę, by zebrać myśli i pozbyć się tego irracjonalnego strachu, który ją ogarniał za każdym razem, gdy pojawiał się obok niej ten mężczyzna. Nie rozumiała jego nagłej delikatności. Ledwie mieściło się jej w głowie, że po tych wszystkich łatach światowego życia, tu i teraz, w samym sercu Hamp-shire, stanie się obiektem takiego nieszczęścia. Zdeterminowana, by je pokonać, a przynajmniej zigno- rować, przyjęła pozę opanowania i pewności siebie. - Zdecydowałam się wydać bal w wieczór poprze dzający parafialny festyn. Przyszło mi do głowy, że w okolicy jest tak wiele osób z Londynu, że jeśli zor ganizujemy bal, zaprosimy ich i zaproponujemy noc leg, to następny dzień będą mogli spędzić na festy nie, nim po południu rozjadą się do domów. - Caro zamilkła, a po chwili dodała: - Zdaje się, że to, co proponuję, to coś w rodzaju towarzyskiego spotka nia, którego punktem kulminacyjnym będzie bal, a festyn zgrabnym zakończeniem. - A zatem cel, który ci przyświeca, to wykorzysta nie balu tak, by więcej osób przyszło na festyn, szcze gólnie tych, którzy na stałe mieszkają w Londynie, gdyż to mogłoby w znaczący sposób wpłynąć na suk ces przedsięwzięcia? -Tak. Cudownie było móc rozmawiać z kimś, kto dostrzegał nie tylko wydarzenia, ale też ich przyczyny i skutki, choć oczywiście festyn nie był jej najważniejszym celem. Po wczorajszej wycieczce zarówno Elizabeth, jak i Edward, stanowczo twierdzili, że spra- 98 wę z Michaelem trzeba zakończyć raz na zawsze -chcieli stworzyć sytuację, z której jasno by wynikało, że Elizabeth jest zupełnie niezdolna do wypełniania roli żony Michaela. Stąd też pomysł na wydarzenie towarzyskie dużej wagi, na którym zjawiłoby się wiele osobistości z kręgów polityki i dyplomacji, połą-czone z lokalnym znaczącym wydarzeniem. Oczywi-ście zorganizowanie czegoś takiego wymagałoby ogromu pracy i środków, a Elizabeth w tej kwestii była naprawdę nowicjuszką