Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Jak dawniej do Wenecji, zaczęto płynąć do Paryża, w którym kwitły sztuki, encyklopedie i filozofowie, aktorki, balet... i zielone stoliki. W średnich wiekach ściągał tu uniwersytet i nauka, teraz ciągnęła cywilizacja i polor, uspołecznienie, towarzystwo, które głoszono jako najwykształceńsze w świecie, a do towarzyskiego poloru tego zaczęto nad miarę wielką przywiązywać wagę, nie ceniąc go jako oznakę cywilizacji zewnętrznej, ale jako zdobycz samą w sobie, najdroższą. Zewnętrzna fizjognomia Paryża, budowy, domy, ulice, zmieniały się powoli. W końcu drugiej połowy XVII w. ulica od Bastylii wiodąca do placu zwanego teraz Place de la Concorde, wysadzona drzewami, zaczęła się zaludniać sklepami, garkuchniami i kawiarniami. Kawiarnie zajmowały miejsca winiarni dawnych. Wejście w użycie kawy słusznie bardzo uważają za wypadek wielkiego wpływu na zdrowie, obyczaje, na stan umysłowy ogółu. Odzwyczajać się zaczęto od wina, od upojenia, od tego stanu, w którym pobudzone życie i fantazja ku złemu i dobremu przyspieszonym biegiem pędziły człowieka. Przy kawie weszły we zwyczaj gazety, gra w szachy, a dla kawiarń, w których modą było zasiąść, spacery. Najruchliwszym ogniskiem Paryża był Palais Royal, zamykający w sobie cały świat zbytku i rozrywek, począwszy od teatru, garkuchni aż do gospody i szulerni. W tym to ognisku, ku któremu spływało co tylko wrażeń, nowin, wrzawy pragnęło, pierwsze iskry rewolucji błysnęły. Tu Kamil Desmoulins, wskoczywszy na stół, zapalającą mową poruszał ciżbę zebraną. Inne zmiany Paryża zależały raczej na tym, co ze starego, średniowiecznego znoszono, co przerabiano i niszczono niż na rzeczywiście nowych zakładach. W samej Cité więcej pięćdziesięciu klasztorów zniesiono dla rozszerzenia ulic, dla zyskania miejsca, dla światła i powietrza. Cmentarze rozkazano powynosić za miasto. Dwa z nich S [ain]t-Denis i des Innocents, zmieniono na targowice. Kości przeniesiono do katakumb pod miastem. Rewolucja też przyczyniła się do nowego oczyszczenia Paryża, burząc Bastylię, klasztory, pałace, a zarazem niszcząc niezliczone dzieła sztuki i drogocenne pamiątki. Nie zbudowała wszakże nic oprócz gilotyny, posągu gipsowego bogini Rozumu i kilku podobnych mu, skleconych naprędce, a rozwalonych prędzej jeszcze. Napoleon po tych zniszczeniach i stosunkowym opuszczeniu stolicy zamierzał znowu odbudowywać i upiękniać; jego są dziełem rzeźnie nowe, Hale, Bursa, miniaturowy łuk zwycięski Karuzelu; rozpoczęty de l'Étoile, kolumna Vendôme, dwa mosty: Jena i Austerlicki. Wszystkie budowy tego czasu są niewolniczym naśladowaniem rzymskich z epoki cezarów. Miasto poczęło się coraz więcej ku północy rozciągać, ulice prostować i przedłużać, a imionami przypominać zwycięstwa, które Francji przyszło opłacić później tak drogo. Restauracja, żyjąca po większej części w Wersalu, mało się o Paryż troszczyła. Zdjęto tylko Napoleona z kolumny Vendóme i ulano z niego posąg Henryka IV, który rewolucja pierwsza przetopiła na działa. W miejscu kaprala na kolumnie stanęła śmieszna olbrzymia lilia Burbonów, istny kwiatek przy... Po rewolucji lutowej wzięto się gorąco do ozdabiania Paryża, przywrócono kaprala na kolumnie, wzniesiono Łuk Zwycięski, kościół Magdaleny, Kolumnę Lipcową i przyozdobiono świetnie Plac Zgody. Historia tego placu jest też nie bez znaczenia. Za Ludwika XIV był on jeszcze błotnisty i opuszczony. Paryż, rozkochawszy się w Ludwiku XV, chciał mu tu posąg wystawić; Bouchardonowi polecono go utworzyć, osiemnaście lat pracując nad nim nie mógł dokończyć. Pigalle robił jeszcze trzy lata. Tymczasem owa miłość ostygła i gdy posąg stanął, otoczono go prostym płotem, na tym się skończyło. Plac się zwał Ludwika XV. Rewolucja obaliła posąg, a że tu ścięto Ludwika XVI, nazwano go Placem Rewolucji. Napoleon, któremu to imię matki jego nie smakowało, zmienił je na Plac Zgody. Miano na nim wznieść posąg Francji. Za Ludwika Filipa przywieziono i ustawiono tu obelisk luksorski; chyba dla osobliwości ostawiono go potem posągami i kandelabrami i rzeczywiście stał się pięknym mimo obelisku, który czuć, że jest gościem nie umiejącym się rozmówić z Paryżem. Za Napoleona I myślano o ufortyfikowaniu stolicy. Ludwik Filip podniósł tę myśl i z pomocą Thiersa w 1840 do skutku ją przyprowadził