Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Przypisują mu wiele zadziwiających wynalazków, w tym również sztukę odlewu posągów z litego brązu metodą wytapianego wosku. Twierdzą nawet, że zrobił sztuczne skrzydła, którymi mógł poruszać niczym ptak i w ten sposób unieść się w powietrze. Jakkolwiek rzeczy miały się naprawdę, zdołał przynajmniej wyprowadzić w pole Minotaura w Knossos, mimo że jako pierwszy wkroczył na arenę, a do tego był kulawy i już niemłody, i choć nikt z pozostałych dziewiętnastu, co weszli po nim, nie uniknął żądnych, zakrzywionych rogów. Minotaur zwykł traktować wszystkich mężczyzn jak wrogów i szanować wyłącznie kobiety; poza tym, gdy jeszcze pozostawał w ciemnej oborze, gdzie go trzymano bez paszy i wody, przed każdym występem wbijano mu srebrną szpilkę, w łopatkę, by go rozwścieczyć. Dedal nie umknął przed nim, jak dowodzą źle poinformowani bardowie, wzlatując na sztucznych skrzydłach do rodzinnych Aten. Ani nie wygrzebał sobie kryjówki w piasku areny; piasek bowiem zalegał kamienną posadzkę tylko taką warstwą, żeby się stopy nie ślizgały, i aby wsiąkała przelana krew. Uciekł się do innego fortelu. Wiedział, że w obrębie świętego okręgu stały hermy, okrągło zakończone białe słupy zalecane przez boginię jako symbole płodności, a mające wzmóc wigor byków. Byki nie zważały na te hermy, stanowiły one bowiem zwykłe urządzenie pastwiska. Pomysł Dedala polegał na tym, aby udawać hermę. Ściany komnaty pałacowej, w której go trzymano, zdobiły stiuki, odłamał przeto gzyms i skruszył go w ręku, by pobielić jaskrawe szaty, w jakie go odziano. Pobielił sobie również i dłonie, i stopy, i twarz, i włosy, a kiedy go sprowadzono na ring, tuż przed wpuszczeniem Minotaura, pokuśtykał w bok do ołtarza, wgramolił się na kamień, przykrył głowę oddartym skrajem szaty i zastygł równie nieruchomo jak pozostałe hermy. Ryczący Minotaur nie spostrzegł Dedala i daremnie okrążał arenę w poszukiwaniu słabszego miejsca w barierze. Zapach mężczyzny rozwścieczał go, pragnął tedy siać śmierć pośród widzów. Gdy nimfy Ariadny wbiegły jak zwykle, aby z pogardą odepchnąwszy stopami trupa, zacząć swoje akrobacje, zastały Dedala wciąż jeszcze przy życiu. Straż pałacowa odprowadziła go w bezpieczne miejsce. Dzięki miłemu usposobieniu i licznym wynalazkom Dedal rychło zdobył sobie w pałacu powszechny szacunek oraz względy najwyższej kapłanki. Zmajstrował dla niej, oprócz innych osobliwych zabawek, statuę bogini jak żywą (do użytku w świątyni pałacowej), której kończyny i oczy się ruszały, a ponadto mechanicznego człowieka imieniem Talos, co naśladował ruchy żołnierza podczas służby wartowniczej. W ciągu następnego roku Minos pozazdrościł Dedalowi i pod byle pozorem uwięził go niesprawiedliwie w lochach pałacowych. Dedal wszakże uciekł bez trudu, z pomocą najwyższej kapłanki, w noc poprzedzającą uroczystości wiosenne. Za jednym zamachem uwolnił dwudziestu przygnębionych Pelazgów (wśród nich własnego siostrzeńca Ikara), których następnego popołudnia miano zawlec na ring. Wyprowadził ich przez labirynt korytarzy pałacowych na wybrzeże, gdzie trafem nowy okręt wojenny czekał w pogotowiu na wodowanie w królewskiej stoczni. Był wyposażony w sprzęt jego własnego pomysłu – który pozwalał szybko stawiać żagiel i chwytać weń bryzę – ale maszyneria nie została jeszcze wypróbowana i założono ją tylko na tym jednym okręcie. Dotychczas kwadratowy żagiel kreteński zwisał z rei umocowanej do masztu na stałe, a majtkowie musieli wspinać się na maszt, by odczepić płótno, ilekroć wiał wiatr przeciwny; zaś przy sprzyjającym wietrze należało przytwierdzić je z powrotem tą samą metodą. Ale Dedal wynalazł sposób – dziś stosowany w całej Grecji – dzięki któremu reję z umocowanym do niej żaglem można za pomocą bloku i linki podnosić i opuszczać bez żadnego wspinania, a ponadto da się ją lekko obracać na boki i korzystać dzięki temu z bocznych wiatrów. Choć okręt jeszcze nie został spuszczony na wodę, Minos złamał prawo, pozwoliwszy Dedalowi wejść na pokład; Dedal bowiem nie był rodowitym Kreteńczykiem. Zbiegowie nie zastali w stoczni żywego ducha, zepchnęli okręt z brzegu za pomocą podłożonych okrąglaków, szybko wciągnęli żagiel i niebawem zmierzali na otwarte morze obok wyspy Dia. Strażnik u wyjścia z portu podniósł alarm i w parę godzin później Minos wyruszył w pościg ze swoją flotą, spodziewając się dopaść Pelazgów, skoro tylko bryza ucichnie, bo nie nawykli do wiosłowania. Lecz okręt wyposażony w lepszy osprzęt zniknął już z oczu i niebawem Minos przekonał się, że nim Dedal i jego towarzysze wyruszyli, nadpiłowali do połowy płetwy sterów wszystkich kreteńskich okrętów, tak że się odłamały pod naciskiem fali. Musiał zawrócić do portu i zagonić cieśli do roboty, aby dorobili nowe. Minos przewidywał, że zbiegowie nie odważą się wrócić do Attyki ze strachu przed gniewem Tezeusza; raczej, sądził, skierują się na Sycylię i tam poszukają schronienia w którymś z licznych sanktuariów bogini. Dedal, zatrzymany przez przeciwne wiatry w Zatoce Jońskiej, spostrzegł swoich prześladowców w chwili, gdy docierał do Sycylii, i wymknął się im śmiało, żeglując przez Cieśninę Meseńską, między skałą Sycyli a wirem Charybdy, potem zaś kierując się na północ zamiast na południe. Pozbył się ścigających i zawinął bezpiecznie do Kum w Italii, gdzie zatopił okręt, zaś żagiel z olinowaniem złożył w ofierze tamtejszej bogini. Ale syn jego siostry, Ikar, utonął podczas podróży, pewnego dnia wczesnym rankiem stoczywszy się we śnie z pokładu. Morze, co go pochłonęło, do dziś zwą na jego cześć Morzem Ikaryjskim. Niechże nikt, na podstawie mylnego odczytania świętych fresków (jak ten, co tutaj widnieje) czy rzeźb na szkatułkach, czy malowideł na pucharze, nie daje wiary niemądrej bajce, że Ikar nosił skrzydła, które Dedal przymocował mu woskiem u ramion, i leciał za blisko słońca, aż wosk się roztopił, on zaś utonął. Skrzydła, jakie obaj noszą na wizerunkach, symbolizują wyższość ich okrętu; a wytapianie wosku podczas obrzędów sardyńskich, ustanowionych teraz ku czci Dedala, dotyczy tylko pomysłowej metody odlewu brązu, jaką wynalazł. Z portu Kumy Dedala i jego towarzysze powędrowali piechotą przez południową Italię i przeprawili się na Sycylię