Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
» «Gdyby nie było innych powodów, nikt by nie powiedział.» Dwóch przeciwników tak rozpala dyskusja, że niemal zapominają o Jezusie. Ale najstarszy, ten, który mówił jako pierwszy, nakazuje milczenie i mówi bezstronnie: «Nie można zaprzeczyć, że dokonano morderstwa, jak nie można zaprzeczyć, że popełniono grzech. Niewiasta wyznała to mężowi. Ale pozwólmy mówić Nauczycielowi.» «Pytałem, w jaki sposób mąż się dowiedział? Nie odpowiedzieliście Mi.» Ten, który bronił niewiasty, mówi: «Bo ktoś powiedział o tym, kiedy mąż wrócił.» «Mówię więc, że ten człowiek nie miał czystej duszy» – odpowiada Jezus i zamyka oczy, aby zasłonić powiekami spojrzenie i nie oskarżać nim. Jednak czterdziestolatek, który pragnął śmierci małżonki i cudzołożnika, wybucha: «Nie pragnąłem tej kobiety!» «Ach! Teraz to jasne! To ty powiedziałeś! Tak przypuszczałem, a teraz się zdradziłeś! Zabójca!» «A ty – wspólnik cudzołożnika. Gdybyś go nie ostrzegł, nie uciekłby. Ale to twój krewny! To tak przestrzega się w Izraelu sprawiedliwości! Dlatego bronisz nawet pamięci o tej niewieście: dla obrony krewnego. Gdyby tylko o nią chodziło, nie przejmowałbyś się sprawą.» «A ty? Poszczułeś męża na żonę, aby się zemścić za jej odmowy!» «A ty? Sam świadczyłeś przeciw mężowi. Ty opłaciłeś w tym domu służącą, aby ci sprzyjała. Świadectwo jednego człowieka nie jest ważne. Tak powiada Prawo.» Wrzawa jak na targowisku. Jezus i najstarszy z przybyłych usiłują uspokoić dwóch mężczyzn. Nimi zaś kierują odmienne interesy, a tym samym sprzeczne poglądy [na wymierzanie sprawiedliwości]. Ujawniają przy tym nieuleczalną nienawiść pomiędzy dwiema rodzinami. Udaje im się [zaprowadzić spokój], choć nie bez trudu. Pada oskarżenie jednego z dwóch przeciwników: «Ty bronisz prostytutek...» Jezus odzywa się – spokojny i dostojny – zaczynając od obrony Siebie przed tym oskarżeniem: «Nie tylko mówię, że cudzołóstwo dokonane jest przestępstwem wobec Boga i bliźniego, ale stwierdzam, że nawet ten, kto żywi nieczyste pragnienia wobec żony kogoś innego, jest cudzołożnikiem w swoim sercu i popełnia grzech [por. Mt 5,28]. Biada, gdyby każdy mężczyzna, który pragnie czyjejś żony, miał być pozbawiony życia! Kamienujący musieliby stale trzymać kamienie w rękach. Ale chociaż w wielu wypadkach grzech ten nie zostaje ukazany ludziom na ziemi, to będzie odpokutowany w drugim życiu, gdyż Najwyższy mówi: „Nie będziesz uprawiał nierządu i nie będziesz pragnął żony bliźniego”. Trzeba być posłusznym słowu Boga. Ale mówię też: „Biada temu, kto wywołuje zgorszenie, i biada temu, kto donosi na swego bliźniego”. Tu wszyscy uchybili. Mąż. Czy naprawdę musiał opuszczać żonę na tak długi czas? Czy zawsze traktował ją z miłością, która zdobywa serce towarzyszki? Czy przebadał samego siebie, aby zobaczyć, czy – zanim znieważyła go jego żona – on nie znieważył jej? Prawo odwetu mówi: „Oko za oko, ząb za ząb” [por. Mt 5,38] Skoro jednak [prawo] mówi tak z powodu wymagania wynagrodzenia, to czy [w tym wypadku] wynagrodzić powinna tylko jedna [osoba]? Nie bronię cudzołożnej niewiasty. Pytam jednak: „Ileż razy ona mogłaby oskarżyć swego męża o ten grzech?”» Ludzie szepczą: «To prawda! To prawda!» I potakuje także starzec z Giszali oraz uczeń Gamaliela. Jezus ciągnie dalej: «Mówię: jak może się nie bać Boga ten, kto, aby się zemścić, wywołał podobną tragedię? Czy chciałby tego w swojej rodzinie? Pytam: czy mężczyzna – który uciekł i po doznaniu przyjemności, i wywołaniu nieszczęść teraz odrzuca niewinnego – sądzi, że uciekając wymknie się wiecznemu Mścicielowi? To mówię. I dodaję jeszcze: Prawo wymagało ukamienowania cudzołożnych i skazania na śmierć zabójcy. Ale nadejdzie dzień, kiedy Prawo – konieczne dla powstrzymania przemocy i rozwiązłości ludzi, którzy nie są umocnieni łaską Pana – zostanie zmienione. Chociaż pozostaną przykazania: „Nie zabijaj” i „Nie cudzołóż”, to jednak sankcje za te grzechy zostaną usunięte, aby [wymierzyła je] sprawiedliwość wyższa niż sprawiedliwość zemsty i krwi. W porównaniu z tą [wyższą] sprawiedliwością mniej niż niczym będzie sprawiedliwość ludzkich sędziów, którzy sami są cudzołożnikami, o ile nie zabójcami. Ta istniejąca sprawiedliwość jest zawsze pozorna i nikczemna. Ja zaś mówię o sprawiedliwości Bożej. Ona zapyta ludzi o przyczyny nawet pragnień nieczystych, z których rodzą się różne formy zemsty, donosicielstwo, zabójstwa. Przede wszystkich zaś zapyta o to, dlaczego odmawiali winnym czasu na zbawienie i zmuszali niewinnych do niesienia brzemienia win bliźniego. Wszyscy są tu winni. Wszyscy. Nawet sędziowie, poruszani sprzecznymi motywami osobistej zemsty. Jeden tylko jest niewinny. Ku niemu kieruje się Moja litość. Ja nie mogę zawrócić. Kto z was jednak okazałby miłosierną miłość dziecku i Mnie, cierpiącemu z jego powodu?» – Jezus spogląda na tłum spojrzeniem smutnej prośby. Wielu mówi: «Czego chcesz? Przypomnij Sobie: to dziecko z nieprawego łoża.» «W Kafarnaum jest niewiasta, która nazywa się Sara. Jest z Afek. To jedna z Moich uczennic. Zanieście do niej dziecko i powiedzcie jej: „Jezus z Nazaretu ci je powierza