Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

A może jeszcze gorzej. To żaden brat ani mąż, ani krewny, ani oj˝ ciec. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ojca jej, fotografa Wilfa, widziałem w kuchni. Jakiś huzar trzyma jego grubą żonkę za nóżkę. Co ten huzar chce przez to powiedzieć? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Stary Tag machnął ręką. Roześmiał się i od razu zamilkł. Miał niemiły chichot. 0 0 l128 3 - Słyszysz? - spytał. - Czy mi się tylko tak zdaje? 0 0 l128 3 - Ktoś chrapie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ktoś! Ładne ktoś! To Bum! I ona jest teraz sama! 0 0 l128 3 Z kuchni wyszedł fotograf z żoną Blanką. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Zatrzymali starego Taga. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Gdzie jest jakieś wolne łóżko - spytał fotograf Wilf - dla mojej żony, dla mojej Blanki, zapłacę. Może gdzieś w sąsiedztwie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie zatrzymujcie mnie. Za taką noc jak dziś nikt nie płaci. Jest wolne łóżko na górze. Schoda˝ mi. Uważajcie, czwarty schodek zepsuty, złamany. Gerszon, idź, zaprowadź. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Stary Tag szybkim krokiem podążył do sypialnego pokoju. Świece już stopiły się w kielichach mosiężnych lichtarzy i paliły się jak oliwa.Płomienie skakały po zwęglonym knocie, skakały i opadały. Męczyły się przed zgaśnięciem. Jaka ciężka, niech Bóg broni, śmierć! Białe krople stearyny spływały jak po rynnie na podłogę. Światło na przemian żółte i czerwone padało na prześcieradło. Na łóżku le˝ żał Bum i chrapał. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Och - jęknął stary Tag - mówiłem! wiedziałem! zwłoki są same. - Podszedł do śpiącego Buma i szarpnął go za ramię. 0 0 l128 3 - Asia! Asia! 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Stary Tag dał mu spokój. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Usiadł na krześle między nią a łóżkiem. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Wyciągnął z kamizelki zegarek. Była dziesiąta. Jeszcze jedna, dwie godziny będą najgorsze. Po˝ tem będzie już spokojniej. Dwunasta w nocy jest dla każdego dwunastą w nocy. Dla nich też. Między czwartą a piątą zaczyna się godzina złodziei. A między dziesiątą a jedenastą w nocy to godzina, kiedy mężczyzna podkrada się do kobiety. Godzina podkradania się do Jewdochy. To godzina gwałcenia. To dla pobożnych i wierzących godzina grzechu... Gdy minie dwunasta, można już być spokojnym. I naj˝ gorszy jest pierwszy dzień i pierwsza noc. Kiedy są najgorsi generałowie. Tacy generałowie, którzy myślą, że żołnierz będzie lepiej strzelał, gdy mu się pozwoli rabować i gwałcić. Bezkarnie. A Żydów można już całkiem bezkarnie. Spytajcie mnie, ja już mam siedemdziesiąt lat! Ja to też znam! Nie ma nic za darmo, ale też nie ma nic bezkarnie. To się tylko może tak wydawać. Ale każdy gwałt... Boże! Ty nie przebaczysz! Ty nie zapominasz! Przeciwnie, Ty więcej zapisujesz, niż było. O, generałowie! Padam przed wami na twarz. Powstrzymajcie tę rzekę gwałtu. Ratujcie siebie i wasze dzieci! Ratujcie nas i nasze dzieci! Mam prawie siedemdziesiąt lat, nie przeżyłem jeszcze żadnej wojny. Urodziłem się, kiedy kozacy szli na Węgry. Myślę, że tylko w dawnych czasach generałowie pozwalali hulać w zdo˝ bytych miastach. Cóż wart byłby świat, gdyby nie mijała ludzka dzikość? Cóż byłby wart świat, gdyby człowiek nie stawał się z każdym wiekiem mądrzejszy! Czyż zło ma sens? Czyż zło i głupota to nie jest jedno? Bo aby dokuczyć człowiekowi, stworzyłeś świat? Bo aby nie było za dobrze, obcinasz lata? Ojciec żyje dłużej, a syn krócej? Aż nastał czas, kiedy dziennie giną setki i tysiące młodych, sama krew i mleko życia, aż nastał czas, kiedy rodzice grzebią swe dzieci. Gdzie jest mój Elo? Boję się spytać, czy jeszcze żyje. Boże, ocal go! Ta wojna została zesłana za mój grzech. Dość mnie ukarałeś śmiercią mojej żony. Tak, tak, wiem! Ale mimo wszystko biłem głową o ścianę jak Bum! Kozacy będą gwałcić za mój grzech! Ale dlaczego zginęła Asia, biała jak śnieg? Kara nie odpowiadała winie. Tu Wielki Bu˝ chalter zapisał więcej, niż było. 0 0 l128 3 Fotograf stał nad zwłokami córki i zawodził jak kobieta: 0 0 l128 3 - Takie nieszczęście! Takie nieszczęście mnie spotkało! Jaka dla ciebie była dobra moja Blanka, jak prawdziwa matka! Takie nieszczęście - zwrócił się do starego Taga. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Stary Tag milczał. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Co ja mogłem zrobić? - pytał fotograf Wilf. 0 0 l128 3 - Tak, wielkie nieszczęście - przyznał stary Tag. 0 0 l128 3 - Piękna, młoda... 0 0 l128 3 - Bóg dał, Bóg wziął. Błogosławiony Sędzia Prawdziwy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Co robić? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Uderzmy się w piersi; zawiniliśmy, zdradziliśmy, skłamaliśmy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Fotograf Wilf kręcił głową. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Masz słuszność - powiedział stary Tag. - Cóż ja będę wyliczał. Jak to napisane: Siedzący w ob˝ łokach znasz wszystkie tajemnice. 0 0 l128 3 - Takie nieszczęście. 0 0 l128 3 - Koniec świata. 0 0 l128 3 - Co robić? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ba, gdyby człowiek wiedział. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Moja Blanka kochała ją, proszę mi wierzyć. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - A nawet gdyby człowiek wiedział, co ma robić... to nigdy by nie wiedział dość na tyle, żeby mógł zapobiegać. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Jak się to stało? Nie wiem sam. Nawet nie wiem, jak się to stało. Gdybym przynajmniej wie˝ dział, jak moja córka umarła. 0 0 l128 3 - Jaka różnica? To zajęcie kobiet zadawać takie pytania. Tylko kobieta może myśleć, że jest na coś odpowiedź. Nie ma odpowiedzi na nic. Jakby mogło się stać inaczej, niż się stało. Stało się, znaczy musiało się stać. Tak być musiało. I nie inaczej, niż się stało. I nie ma sposobu, aby się przekonać, że mogło się stać inaczej. Gdyby jedna rzecz mogła się stać dwa razy: raz tak, a raz nie, ale wszystko na świecie staje się tylko raz. I na tym trzyma się cały świat, że nie można niczemu zapobiec