Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Bez tego bowiem nasza empiryczna wyobraźnia nie miałaby nigdy sposobności do czynienia czegoś występujące w oryginale ,,und zwar" (= a to, mianowicie) podaje coś, co wcale nie wydaje się wyłuszczeniem „różnorodności" jako czegoś różnorodnego, tylko podaje nowy warunek, że mianowicie ta różnorodność ma być ujęta w jednym przedstawieniu, a to nie da się dokonać bez spełnianej przy tym syntezy. Transc. dedukcja czystych pojęć intelektu (wyd. A) 205 stosownego do jej zdolności, pozostawałaby więc w naszym umyśle ukryta jako pewna zdolność martwa i nam samym nieznana. Gdyby cynober był raz czerwony, raz czarny, raz lekki, innym razem ciężki, gdyby człowiek zmieniał się raz w tę, drugi raz w inną postać zwierzęcą, gdyby w czasie najdłuższych dni kraj był pokryty raz plonami, drugi raz lodem i śniegiem, to moja empiryczna wyobraźnia nie mogłaby mieć nawet sposobności do tego, żeby przy przedstawieniu sobie barwy czerwonej przyszedł jej na myśl ciężki cynober. Albo gdyby pewne słowo było przywiązane raz do tej, drugi raz do innej rzeczy lub też gdyby ta sama rzecz nazywała się raz tak, drugi raz inaczej, i gdyby przy tym nie panowało żadne prawidło, któremu już same z siebie podlegałyby zjawiska, to nie mogłaby się dokonać empiryczna synteza odtwarzania. Musi więc istnieć coś, co nawet to odtwarzanie zjawisk umożliwia przez to, iż stanowi podstawę a priori ich koniecznej syntetycznej jedności. Przychodzi zaś nam to zaraz na myśl, gdy sobie uprzytomniamy, że zjawiska nie są rzeczami samymi w sobie, lecz jedynie grą naszych wyobrażeń, które ostatecznie nie są niczym innym jak określeniami zmysłu wewnętrznego. Jeżeli przeto możemy pokazać, że nawet najczystsze nasze dane naoczne a priori dostarczają poznania tylko wtedy, o ile zawierają takie powiązanie tego, co różnorodne, które umożliwia powszechną syntezę odtwarzania, to także ta synteza wyobraźni opiera się — przed wszelkim doświadczeniem — na zasadach a priori i trzeba przyjąć czystą transcendentalną syntezę wyobraźni leżącą u podstaw samej możliwości wszelkiego doświad- A101 206 Nauka o elementach cz. 11 dz. I ks. I poddział 11 A 102 czenia (zakładającego z koniecznością odtwarzalność zjawisk). Jeżeli w myśli kreślę sobie linię lub chcę sobie pomyśleć czas od jednego południa do drugiego albo też choćby tylko przedstawić sobie pewną liczbę, to jest oczywiste, że muszę najpierw uchwycić w myśli jedno z tych różnorodnych przedstawień po drugim. Jeżelibym jednakże tracił wciąż w myśli przedstawienia wcześniejsze (pierwsze części linii, wcześniejsze okresy czasu lub jednostki kolejno przedstawiane) i, przechodząc do następnych ich nie odtwarzał, to nigdy nie mogłoby powstać całkowite wyobrażenie ani żadna ze wszystkich poprzednio wymienionych myśli, a co więcej, nawet najczystsze i pierwsze podstawowe wyobrażenia przestrzeni i czasu. Synteza ujmowania jest więc nierozerwalnie związana z syntezą odtwarzania.* A ponieważ tamta stanowi transcendentalną podstawę możliwości wszelkiego poznania w ogóle (nie tylko empirycznego, lecz także czystego a priori), więc odtwarzająca synteza wyobraźni należy do transcendentalnych czynności umysłu i ze względu na nią 2 chcemy tę zdolność nazywać także transcendentalną zdolnością wyobraźni. 1 Vaihinger jest zdania,' że należy dokonać przestawienia i czytać: „synteza odtwarzania jest więc nierozerwalnie związa na z syntezą ujmowania". 2 W oryginale: „dieselbe"* Ponieważ nie wiadomo dobrze, do czego się to słówko ma odnosić, Erdmann proponuje, by czytać „dieselben". Wówczas miejsce to po polsku brzmiałoby: „i ze względu na nie (scil. czynności umysłu) chcemy tę zdolność nazy wać." Natomiast przy pozostawieniu tekstu oryginalnego trzeba by ten zaimek odnieść do słów: „synteza wyobraźni". 'Transc. dedukcja czystych pojąć intelektu (wyd. A) 207 3. O syntezie rozpoznawania w pojęciu A 103 Bez świadomości, że to, co-myślimy, jest dokładnie tym samym, co myśleliśmy przed chwilą, byłoby nadaremne wszelkie odtwarzanie w szeregu przedstawień. V Byłoby to bowiem nowe przedstawienie w stanie obecnym, które nie należałoby wcale do aktu, przez który miało być ono kolejno wytworzone, a to, co w nim różnorodne, wciąż nie stanowiłoby całości, ponieważ brak byłoby mu jedności, jakiej mu jedynie świado- v mość może dostarczyć. Jeżeli przy liczeniu zapomniałbym, że jednostki, które mi teraz w myśli stają przed oczyma, zostały już przeze mnie kolejno dodane do siebie, to nie poznałbym wytworzenia mnogości przez to kolejne dodawanie jednostki do jednostki, a więc nie poznałbym i samej liczby; albowiem pojęcie to polega jedynie na świadomości tej jedności syntezy. Słowo „pojęcie" mogłoby już nas samo naprowadzić na tę uwagę. Owa bowiem jedna świadomość jest tym, co jednoczy w jedno przedstawienie to, co różnorodne, kolejno oglądane, a potem też odtworzone. Świadomość ta może być często jedynie słaba, tak że wiążemy ją1 A 104 1 W oryginale: „es", które,po niemiecku może się odnosić zarówno do „das Mannigfaltige" ( = to, co różnorodne), jak do „das Bewusstsein" (= świadomość). Gdyby zachodziło pierwsze, trzeba by tłumaczyć: „wiążemy je". Nie jest dostatecznie jasne, co Kant chce w tym miejscu powiedzieć. Tłumacze idą na ogół za podaną w moim tłumaczeniu interpretacją, ale związek tego zdania ze zdaniem poprzednim staje sie wyraźniejszy przy rozumieniu podanym wyżej. Od wyboru jednej z tych interpretacyj zależy w sposób bardzo istotny, na czym polega synteza rozpoznawania w pojęciu. 208 Nauka o elementach cz. II dz. I ks. I poddzial II dopiero w skutku, nie zaś w samym akcie, tzn