Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Postawiono zarzuty wiedząc, że podsądni nie będą przeczyli, nie będą się próbowali bronić. Gdyby Radek przyznał się do troc-kizmu, gdyby przyznał się do konspiracji przeciw Stalinowi, ale w zdecydowany sposób odparł pomawianie go o konszachty z hitlerowcami i Japończykami, gdyby zaprzeczył, że pragnął przywrócić w Sowietach kapitalizm, i że w tym celu organizował sabotaże w kopalniach i kolejnictwie - wszystko to miałoby jeszcze pozory prawdopodobieństwa. Ale Radek potwierdził cały akt oskarżenia. W tym opluwaniu własnej przeszłości, w tym przekreśleniu całej swej działalności rewolucyjnej czai się potworność, która tak gnębi i przeraża w pokazowych procesach sowieckich. Jakiż rewolucjonista nie pragnąłby w obliczu śmierci oczyścić się z ohydnych zarzutów zdrady, aby nie zostać w oczach potomnych zdrajcą i wrogiem ludu? Ale czy istnieją jeszcze oczy ludu? Czy nie zostały już wypalone kłamstwem i terrorem? Kto wie, czy pod względem wychowawczym głupota procesów sowieckich nie jest straszliwsza niż ich okrucieństwo? Obywatel sowiecki, być może, uwierzy we wszystkie, straszliwe zbrodnie, do jakich prowadzić musi nieposłuszeństwo wobec Stalina, ale nie może nie pomyśleć, że przecież ludzie, którzy popełniali najokropniejsze zbrodnie, jednocześnie przez długie lata tworzyli urzędową opinię sowiecką. Bucharin i Radek tworzyli te drogi, po których szła myśl obowiązująca i praworządna. Za odstępstwo od tego, co napisał Radek, ludzie szli na Wyspy Sołowieckie. Czy obywatel sowiecki nie nauczy się teraz podejrzliwości wobec najwyższej choćby władzy? Jeśli chodzi o rezonans za granicą, to gdyby Stalin był agentem Hitlera, nie mógłby działać sprawniej i bardziej celowo. Zrobiono wszystko, aby odwrócić sympatie nieza- 180 W lutym 1937 odbył się w Moskwie drugi wielki proces domniemanych przeciwników Stalina, na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób, wśród nich Karol Radek. 1937 137 Icżnej i lewicowej inteligencji Zachodu, zrobiono wszystko, aby zdezorientować masy pracujące. Francuskie związki zawodowe burzą się przeciw stalinowskiemu terrorowi. Proletariat Anglii i Ameryki odwraca się coraz zdecydowaniej od Rosji sowieckiej. Czytając sprawozdania z procesu moskiewskiego, jako autor dramatyczny nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że całość jest napisana jedną ręką. Podchodząc do tego fenomenu właśnie ze strony teatralnej, każdy człowiek teatru doskonale wyczuje, jak konstruowany był scenariusz i jak komponowane są dialogi. „Kwestie" podawane są tak, aby odpowiedź mogła być jak najefektowniejsza. Oczywiście, jest to robota lichego dramaturga. Znać było, że autor nie lęka się krytyki, nie stawia sobie żadnych wymagań, jeśli chodzi o prawdopodobieństwo. Te ohydne inscenizacje teatralne, kończące się krwawą masakrą, czyż to nie konsekwentny skutek coraz bardziej zatruwającej życie i moralność zasady „cel uświęca środki?". Idąc tą drogą nowy barbarzyńca musi łamać i niszczyć wszystko, co stanowiło zdobycz naszej cywilizacji. Dawniej moralność państwa, jeśli była w sprzeczności /. moralnościąjednostki, wstydliwie starała się tę sprzeczność upozorować. Na pewno w imię haseł rewolucji francuskiej lub w obronie tradycji. Napadano z powodu naruszenia neutralności, pogwałcenia paktów. Napadano w obronie pokrzywdzonych mniejszości narodowych. Powody były różne, ale zawsze starano się je przybrać w formę choćby w najdalszy sposób godzącą napaść z moralnością, /. etyką czy religią. Dziś odpada ten kokieteryjny wysiłek. „Jestem silniejszy, więc cię zamorduję". Gdyby człowiek prywatny chciał zastosować w życiu choćby część metod stosowanych przez państwo totalne, musiałby zginąć na szubienicy lub głowę oddać pod topór. Gdy pomyśleć nad tym, do czego może doprowadzić konsekwentnie stosowana metoda stawiania siły przed prawem, żaden choćby najfantastyczniejszy obraz okrucieństwa nie wyda się nieprawdopodobny. Nie trudno również wyobrazić sobie, jaki jest efekt wychowawczy tej oczywistej sprzeczności między moralnością obywatela a zasadami państwa głoszącego prawo siły i przemocy. Przeczytałem parę dni temu w pewnym pisemku, torującym drogę polskiemu totalizmowi, zdanie, które cytuję ze smutkiem. „Brakiem poczucia żywiołu państwowego i zbrodnią duchową przed konfesjonałem sumienia państwowego jest myślenie o wszystkim innym prócz własnego państwa, cieszenie się z konsolidacji Europy, z porządku w innych krajach"... No tak