Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
W końcu był sierpień - nie najszczęśliwszy miesiąc na osiedlenie się na tropikalnej wyspie. Churchill uznał prośbę o odwołanie za odrobinę przedwczesną. Był „bardzo zasmucony, słysząc, że Jego Wysokość o tym rozważa”, napisał Edwardowi Walterowi Moncktonowi. Premier miał nadzieję, że w czasie gdy obywatele Wielkiej Brytanii znoszą tak wielkie cierpienia, książę „okaże gotowość zapomnienia o niewygodach i pozostanie na posterunku, dopóki warunki pogodowe nie ulegną poprawie”. Edward niechętnie zgodził się na spełnienie swojego patriotycznego obowiązku, narzekał jednak, że warunki panujące na Bahamach nie odpowiadają ich obecnej pozycji. „Uznaliśmy budynek rządowy za miejsce nie nadające się do zamieszkania”, wyznał poprzedniemu gubernatorowi i swojemu przyjacielowi, Bede’owi Cliffordowi. „Uciekliśmy z tego miejsca po trwającym tydzień pikniku i inwazji muchówek”. Fundusze przeznaczone na podniesienie standardu rezydencji były niewystarczające, poinformował sekretarza do spraw kolonii, George’a Lloyda, żądając dodatkowych środków na doprowadzenie domu do właściwego stanu. Odpowiedź Churchilla była zwięzła. „Komentarze są zbędne”, skreślił w swojej notatce. Po przygnębiających wydarzeniach na Bahamach Edward i Wallis uznali, że po wojnie mają prawo do odrobiny lenistwa. Pławili się w nim do końca życia. Typowy dzień księcia składał się z kilku partyjek golfa, jeśli dopisała pogoda, drzemki i drinka - nigdy jednak przed godziną 16. Główne zajęcie księcia polegało na przekazywaniu służbie poleceń księżnej lub pokornym ich wykonywaniu, podczas gdy małżonka zajęta była przygotowaniem wieczornego przyjęcia lub obowiązkami towarzyskimi. W chwili szczerości, być może niezamierzonej, Edward wyjawił, jak puste jest jego życie. „Wiesz, jak wyglądał mój dzisiejszy dzień?”, zapytał żonę amerykańskiego dyplomaty. „Wstałem późno. Udałem się z księżną na zakupy i obserwowałem, jak przymierza kapelusz. W drodze do domu wstąpiłem do Bois, by obejrzeć mecz piłkarski drużyn wojskowych. Chciałem jeszcze pójść na przechadzkę, lecz było zbyt chłodno... Gdy dotarłem do domu, księżna miała właśnie lekcję francuskiego. Pozbawiony kompana do rozmowy, wyciągnąłem pudła, które moja matka przesłała w ubiegłym tygodniu, i przejrzałem ich zawartość. Były tam moje francuskie eseje, które napisałem przed wojną, ucząc się tego języka... Wiesz, nie zaliczam się do ludzi, którzy dużo czytają”. Część III Małżeństwo niedoskonale Wśród królów miłość i małżeństwo rzadko szły ze sobą w parze. Bardzo często królewskie związki były na chłodno skalkulowanymi sojuszami, często małżonkowie nigdy nie spotkali się przed ślubem. Nawet gdy istniała możliwość wyboru małżonka, związek nie zawsze był wyborem dwojga młodych. Królowie potrafili stosować przymus i biada ich małżonkom, gdy się nudzili. W tej części opisałem kilka najbardziej nieszczęśliwych królewskich małżeństw. 1. Szaleję za tobą Był wspaniałym księciem, dziedzicem rozległych włości w całej Europie. Nazywano go „Filipem Pięknym”, chociaż równie odpowiednie byłoby określenie „Filip Łajdak”. Monarcha ów traktował swoją małżonkę niczym królewską wysypkę. Żona Filipa była zachwycającą córką legendarnych władców Hiszpanii, Ferdynanda i Izabeli. Rodzice nazwali ją „Joanną Obłąkaną”. Rzeczywiście, była zwariowana na punkcie swojego męża - absolutnie obłąkaną, jak miało się okazać. Joasia i Filip stworzyli jeden z najbardziej patetycznych związków w historii europejskiej monarchii - związek, w którym seksualna dominacja i nieustępliwa obsesja przetrwały aż do grobowej deski - a nawet dłużej. Jak na zaaranżowane królewskie małżeństwo związek ten wydawał się obiecujący. Filip uznał Joannę za całkiem ponętną, gdy ujrzał ją po raz pierwszy w 1496 roku - nie należy lekceważyć tego przywileju w czasach, gdy małżeństwa zawierały osoby zupełnie sobie nieznane, bez względu na to, czy do siebie pasują czy nie. Joanna była oczarowana urodą i wdziękiem Filipa. Ich pierwsze spotkanie wypadło tak pomyślnie, że Filip nakazał, by uroczystość ślubna odbyła się od razu, aby bez zbędnej zwłoki mógł zaciągnąć oblubienicę do alkowy. Pożycie seksualne królewskiej pary okazało się, najwyraźniej, fantastyczne. Joanna, która wychowała się na dworze ultrakonserwatywnych katolickich rodziców, przeżywała chwile upojenia. Z kolei Filip był typem królewskiego samca i nie odczuwał szczególnej skłonności do wierności. małżeńskiemu łożu. Im częściej Filip ją zdradzał, tym Joanna była bardziej przybita. Dla niego tylko żyła i oddychała, lekceważąc nawet religijne praktyki, które niegdyś podtrzymywały ją na duchu. Uzależnienie Joanny ujawniło w Filipie wrodzoną złośliwość. Skąpił czułości swojej wdzięcznej małżonce, przeplatając miłość groźbami przemocy, by podporządkować ją sobie jeszcze bardziej. Hiszpańska służba Joanny została odesłana do domu i biedaczka pozostała całkiem sama na nieprzyjaznym flamandzkim dworze Filipa. Cierpiała na tak silną depresję, że nie potrafiła nawet napisać do rodziców. Beznadziejnie zakochana i zastraszona Joanna stała się istnym więźniem własnego męża. Jej babka ze strony matki zmarła obłąkana, Joanna zaś, zawsze poważna i zamyślona, zaczęła się do niej upodabniać. W obłęd wtrącił ją ostatecznie pewien szczególnie bolesny epizod, który miał miejsce w roku 1503. Królewska para pojechała właśnie do Hiszpanii, gdzie Joanna została zaprzysiężona na dziedziczkę Królestwa Kastylii, należącego do jej matki. Filip oznajmił jednak nieoczekiwanie, że nie znosi ojczyzny żony i wraca do swojego Królestwa Niderlandów (dzisiejszej Belgii i Holandii)