Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Złodziejem jest ojciec Robleda! Napomknął o Malachiaszu, żeby zobaczyć moją reakcję. Może wiedział już, że zgubił w podziemiach stronę z proroctwem Malachiasza, i wymyślił sposób, żeby mnie zdemaskować, godny najlepszych szpiegów, jak mówi Dulcibeni - podsumowałem, opowiadając następnie Melaniemu o przemowie Dulcibeniego na temat szpiegowskiego powołania jezuitów. - No tak, być może złodziejem jest Robleda, również dlatego... - Gfrrrlulbh - wtrącił grzecznie Ciacconio. - Argumentacja jak najbardziej błędna - przetłumaczył Ugonio. - A to dlaczego? - zdziwił się opat Melani. - Ciacconio zapewniwszy, że fragment nie pochodziwszy z Malachiasza, za przeproszeniem waszej stanowczości, i zmniejszając obawy, żeby nie powiększać obaw, ma się rozumiawszy. W tej samej chwili Ciacconio wyciągnął spod płaszcza niewielką Biblię. Była brudna i bardzo zniszczona, ale czytelna. - Nosisz ją zawsze przy sobie? - Gfrrrlulbh. - Bywszy bardzo religijny, prawie bigot. Otworzyliśmy Biblię, szukając w spisie treści proroctwa Malachiasza. Była to ostatnia z dwunastu ksiąg proroków „mniejszych", musiała więc znajdować się na końcu Starego Testamentu. Szybko przekartkowałem Biblię, znalazłem właściwy fragment i zacząłem czytać. Było to dość trudne z powodu bardzo drobnego druku: "?"?''? ''-???>.;??? PROPHETHIA ? MALACHIAE Caputl Onus verbi Domini ad Israel in manu Malachiae. Dilexi vos, dicit Dominus, & dixistis: in quo dilexisti nos? Non- ne frater erat Esau Iacob, dicit Dominus, & dilexi Iacob, Esau au- tem odio habui? & posui montes ejus in solitudinem, & hereditatem ejus in dracones deserti. Quod si dixerit Idumaea: Destructi sumus, sed revertentes aedi- ficabimus quae destructa sunt: Haec dicit Dominus exercituum: Isti aedificabunt, & ego destruam: & vocabuntur terminis impietatis, & populus cui iratus est Dominus usque in aeternum. Et oculi vestri videbunt: & vos dicetis: Magnificetur Dominus super terminum Israel. Filius honorat patrem, & servus dominum suum: si ergo Pater ergo sum, ubi est honor meus? & si Dominus ego sum, ubi est ti- mor meus? dicit Dominus exercituum ad vos, & sacerdotes, qui de- spicitis nomen meum, & dixitis: In quo despeximus nomen tuum?... Przerwałem czytanie. Opat Melani wyjął z kieszeni kartkę znalezioną przez Ugonia i Ciacconia. Porównaliśmy obydwa teksty. Na zniszczonej kartce, którą trzymał opat, widniały imiona Ochozjasza, boga Ekronu, i Belzebuba, lecz na stronie z Biblii ich nie było. Nie zgadzało się żadne słowo. - To... jakiś inny tekst Malachiasza - zauważyłem po chwili wahania. - Gfrrrlulbh - potwierdził Ciacconio, skinąwszy głową. - Fragment, jak sugerowawszy waszej stanowczości Ciacconio, bardziej jak wróżbita niż wieszczek, bardziej jak doktor niż żebrak, pochodzi z Drugiej Księgi Królewskiej. Ugonio wyjaśnił też, że ucięte słowo „Malachi", widniejące na strzępku strony Biblii, nie pochodzi od „Malachiasza", lecz od „Malachim", co po hebrajsku znaczy „Królewska". A to dlatego - tłumaczył cierpliwie Ugonio - że w niektórych wydaniach tytuł pisany jest zgodnie z wersją żydowską, która nie zawsze odpowiada wersji chrześcijańskiej. Żydzi nie zaliczają do Pisma Świętego między innymi dwóch Ksiąg Machabejeskich. W związku z tym pierwotny tytuł księgi, nieczytelny z powodu plam krwi, zdaniem poszukiwaczy relikwii brzmi: Czcionka Okrągła LIBER REGUM Secundus Malachim Caput primum „Liber Regum" znaczy zatem „Księga Królewska", „Secundus Malachim" należy rozumieć jako „Druga Księga Królewska", a nie „Malachiasza". Zaczęliśmy przeglądać Drugą Księgę Królewską z Biblii Ciacconia. Tytuł i tekst dokładnie odpowiadały zarówno treści zniszczonej kartki, jak i wersji poszukiwaczy relikwii. Opat zmarszczył gniewnie czoło. - Mam jedno pytanie: dlaczego nie powiedzieliście nam o tym wcześniej? - zapytał. - Nie zaszczyciwszy nas pytaniem - odparł Ugonio. - Gfrrrlulbh - przytaknął Ciacconio. Robleda nie miał zatem nic wspólnego z kradzieżą kluczy i pereł, nie zszedł do podziemi, nie zgubił kartki z Biblii, nic nie wiedział o via dei Chiavari ani o Komarku, jak również o de Mouraim, czyli Nicolasie Fouquecie. Innymi słowy, nie było powodu podejrzewać go bardziej niż kogokolwiek innego, a jego długa przemowa o przepowiedni świętego Malachiasza była całkiem przypadkowa. Krótko mówiąc, znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Odkryliśmy natomiast, że tunel D prowadził do dużego, przestronnego domu papieskiego lekarza. Tej nocy pojawiła się kolejna tajemnica. Oprócz stronicy z Biblii znaleźliśmy bowiem ampułkę z krwią, którą ktoś zgubił (albo zostawił umyślnie) w tunelu wiodącym do domu Tiracordy. - Czy pana zdaniem ampułkę zgubił złodziej? - zapytałem opata Melaniego. W tej samej chwili opat potknął się o kamień i upadł. Rzuciliśmy się mu na pomoc, ale on uparł się, że poradzi sobie sam. Rozzłoszczony, otrzepał odzienie z kurzu i zaczął wymyślać na budowniczych tuneli, dżumę, lekarzy, kwarantannę, wreszcie na dwóch poszukiwaczy relikwii, którzy poczuli się dotknięci niezasłużonymi obelgami i wymieniali między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Ten z pozoru banalny wypadek pozwolił mi zauważyć zmianę, jaka zaszła w opacie. O ile na początku wzrok Melaniego przeszywał na wskroś, o tyle teraz jego spojrzenie było zamyślone, jakby nieobecne. Kroki, dotąd pewne, stały się ostrożne, a gesty niezdecydowane. Stracił pewność siebie i coraz częściej ogarniały go wątpliwości. Wprawdzie zdołaliśmy wejść do domu Tiracordy, narażając się przy tym na niebezpieczeństwo, zapuściliśmy się też w nowe korytarze, zdając się raczej na węch Ciacconia niż na światło lampy, zauważyłem jednak, że opatowi chwilami drżała ręka i przymykał oczy w niemej modlitwie o ratunek. Ta cecha Melaniego, która do tej pory ujawniała się niezwykle rzadko, w ostatnich godzinach znacznie się nasiliła. Nie potrafiłem wskazać przyczyny tej zmiany, nie wynikała bowiem z żadnego konkretnego zdarzenia, raczej z sumy dawnych i obecnych przeżyć, które teraz dały o sobie znać ze zdwojoną siłą. Nie potrafiłem zdefiniować zachowania Melaniego, choć jednym z jego źródeł był z pewnością strach. Tunelem D doszliśmy do korytarza C, który bez wątpienia wymagał dokładnego zbadania