Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Intrygi i kombinacje to dla niej naturalny sposób bycia. Ona nie wierzy nikomu, a więc w oczywisty sposób jest przekonana, że i jej nikt nie wierzy. Jest z natury zła i przewrotna. - Rollo prychnął lekceważąco. -Oczywiście, jest bardzo sprytna jako kobieta interesu i potrafi prowadzić aukcje niezwykle zręcznie. Ale jeżeli idzie o to, co ludzie o niej myślą, te wszystkie cechy mają akurat niewielkie znaczenie. Ludzie uświadamiają sobie przede wszystkim piękną twarz, ciało i związaną z tym - choć nie wypowiedzianą- ofertę seksualną. Ona po prostu posługuje się seksem, by uzyskać od mężczyzn to, czego w danym momencie potrzebuje. - Znów prychnął i zamilkł na chwilę. - Co, prawdę mówiąc, i tobie bym czasem doradzał. Mogłabyś trochę zadbać o swój, jak dotąd dość żałośnie zaniedbany seksapil... Część Druga. Doprawdy, kto by pomyślał. LISTOPAD. Rozdział 6 . Teraz! - powiedział David Holmes. - Zaczynaj licytację. Kate, usadowiona za nieco przypominającym ambonę pulpitem, jeszcze raz sprawdziła katalog wystawianych na aukcję przedmiotów. Pozycje z zastrzeżoną ceną minimalną oznaczone były czerwonym atramentem; na niebiesko podkreślono obiekty wybrane przez tych klientów, którzy nie mogli być obecni osobiście albo nie życzyli sobie publicznego ujawniania ich udziału w licytacji. Pośpiesznie powtórzyła w pamięci dane dotyczące kolejnych pozycji. Pamiętała, co powiedział jej David na temat nadawania odpowiedniego rytmu licytacji: chodzi o to, by kolejne sumy padały niemal automatycznie. Dlatego też zawsze należy się starać, żeby walczyły ze sobą dwie osoby i dopiero w przypadku gdyby jeden z licytujących wycofał się przedwcześnie, należało się rozejrzeć za kimś następnym. Kate odkaszlnęła i zaczęła: - Obiekt oznaczony w katalogu numerem szóstym, srebrna georgiańska taca z roku 1730. Cenę wywoławczą ustaliliśmy na tysiąc funtów... tysiąc dwieście funtów... tysiąc czterysta... tysiąc sześćset... Jej spojrzenia przebiegały tam i z powrotem między kilkorgiem ludzi, siedzących na sali naprzeciw jej pulpitu. Wszyscy oni byli pracownikami firmy Despards; każdy z nich otrzymał odmienne zalecenie co do sposobu licytowania, a niektórym kazano w ogóle nie brać udziału w licytacji, a jedynie od czasu do czasu wykonywać ruchy, które mogły zmylić prowadzącą i zbić ją z tropu. Kate spostrzegła, że jeden z licytantów podrapał się w nos, powiedziała więc szybko: - Tysiąc osiemset, dziękuję. David załamał ręce. - No nie, Kate - powiedział. - To nie było to, źle odczytałaś ten ruch. To nie było znaczące dotknięcie nosa, ten człowiek po prostu naprawdę się podrapał. Musisz nauczyć się to rozróżniać; nie mówiąc już o tym, że nie zostało z nim uzgodnione, w jaki sposób będzie sygnalizował podwyższenie stawki. Musisz pamiętać o takich szczegółach, to jest niesłychanie ważne. Zaczynamy jeszcze raz. - Proszę się nim za bardzo nie przejmować - usłyszała za sobą szept Georgea Allena, swego asystenta. - On w ten sam sposób postępuje ze wszystkimi początkującymi. Ale bardzo dba o to, żeby pani była jak najlepsza, bo przecież w ostatecznym rachunku także i jego reputacja wchodzi tu w grę. George okazał się dla Kate prawdziwym darem niebios. Cierpliwie słuchał, kiedy recytowała przed nim podstawowe punkty i osiągnięte zyski czyli przyrosty -te odwieczne, przeklęte, najważniejsze i niszczące duszę przyrosty, które - jak się na tym sama przyłapała - zdarzało się jej wyliczać nawet przez sen. Na dobrą sprawę żyła już tylko tymi czekającymi ją licytacjami, to było najtrudniejsze ze wszystkich rzeczy, które musiała opanować. Uczyła się tego od dwóch miesięcy i to była jej pierwsza próbna aukcja z podstawionymi pracownikami firmy, odgrywającymi role klientów. Kate gorączkowo usiłowała powtarzać w pamięci rady Davida, który na co dzień był jednym z głównych licytatorów Despards, z trzydziestoletnim już doświadczeniem. - Pamiętaj, że to ty prowadzisz aukcję: powinnaś przyjąć, że publiczność jest niejako orkiestrą, którą masz poprowadzić. Ale nie wolno ci zapominać, że nie możesz im narzucić dowolnego tempa, musisz wyczuć najbardziej odpowiednie dla nich. Tak czy inaczej ani na moment nie powinnaś im pozwolić wyrwać się spod kontroli. Musisz panować nad wszystkim, obserwować, jak klienci zgłaszają przebicia, kto w jaki sposób podnosi stawki. Prowadzone przez Davida zajęcia były niebywale intensywne i wyczerpujące. Na dobrą sprawę Kate przechodziła przez to samo, co wszyscy kandydaci na stanowisko licytatora w firmie Despards. Ostatecznie kończyło się to powodzeniem ledwie dla połowy chętnych, i to w najlepszym razie. Jednak Kate miała jeszcze mnóstwo innych rzeczy do opanowania, w rezultacie starała się więc godzić wszystkie zajęcia, a David Holmes z tej racji nie stosował wobec niej żadnej taryfy ulgowej, raczej przeciwnie. Z samej natury nie nazbyt wyrozumiały, niejednokrotnie doprowadzał ją prawie do łez, ale nigdy nie pozwoliłaby sobie na rozpłakanie się w jego obecności. Na pewno nie! Cholernie się mylą, jeżeli myślą, że się poddam, powtarzała sobie. Długo na to poczekają. Kate wbijała sobie w pamięć zalecenia Davida powtarzając je wielokrotnie przed każdorazowym zaśnięciem. Po pierwsze: wyczuj atmosferę, bo to pozwala przewidzieć, co się będzie działo. Po drugie: jeżeli już jesteś na prowadzonej przeze mnie aukcji, przyglądaj się uważnie, jak odnoszę się do zgromadzonej publiczności i jak uzyskuję nad nimi kontrolę. Po trzecie: pamiętaj zawsze, że nawet jeśli poniesiesz porażkę przy sprzedaży jakiegoś konkretnego obiektu, nie wolno ci się tym zamartwiać. Musisz kontynuować licytację jak gdyby nigdy nic. Kate odsiedziała na widowni kilkanaście aukcji, pilnie obserwując wszystko i ucząc się tego, co - jak słusznie mówił jej ojciec - zawsze było sztuką. Oczywiście, Charles Despard był w tym tak sprawny, że w jego działaniach nieomal nie zauważało się tej sztuki; podobnie było w przypadku Davida Holmesa. Dopiero przez porównanie z aukcjami prowadzonymi przez licytatorów mniej zdolnych i mniej doświadczonych Kate mogła dostrzegać szwy i łączenia, różne dziury i puste miejsca, nie wygładzone kanty. Prowadzone przez Davida próbne licytacje zawsze były prawdziwymi seansami tortur dla kandydatów do firmy Despards. Kate uczyła się teraz takiego kontrolowania licytacji, by w rezultacie osiągnięta stawka "lądowała" na poziomie wcześniej ustalonym - i na razie dwukrotnie nie potrafiła sobie z tym poradzić. Teraz zaczynało się jej trzecie podejście. - No więc pamiętaj, Kate - przypomniał jej David, siadając w pierwszym rzędzie - że ustalona cena minimalna wynosi dwa i pół tysiąca funtów. Na tej wysokości musisz wylądować, albo raczej masz sprawić, żeby wylądował tam podbijający stawkę