Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Były także zabiegami pozwalającymi się przenieść do innej rzeczywistości, umieścić się poza współczesnym konkretem. Historia PRAWDZIWA działa się kiedyś dawniej; fałszywa dzisiejszość zasługiwała na odtrącenie. Kiedy sobie człowiek uświadomił sztuczność takiego stanowiska, robiło mu się głupio. Wyłączanie się ze współczesności odczuwaliśmy jako coś wstydliwego; „emigracja wewnętrzna" nie dawała bynajmniej poczucia komfortu psychicznego. 19. Bitwa o umysł nie zakończyła się ani ze śmiercią Stalina, ani po XX zjeździe KPZR, ani po październiku 1956 r.; trwała jeszcze przez lata sześćdziesiąte, choć prowadzona z malejącym ferworem ideowym i słabnącymi siłami. Kończy się ostatecznie na naszych oczach. Jak się kończy, każdy widzi. Pokonany marksizm pozostawił po sobie szkielety struktur organizacyjnych narzuconych nauce polskiej 1 krępujących jej rozwój; pozostawił wiele fatalnych 60 programów nauczania i podręczników . Zostały też po nim mętne osady w przyzwyczajeniach umysłowych dzisiejszych Polaków: skłonność do myślenia w kategoriach deterministycznych, a nawet fatalistycznych; skłonność do przyjmowania rozmaitych teorii gło szących, że „coś się kryje" za naturalnymi, tj. sponta nicznymi procesami ekonomicznymi i społecznymi; nie docenianie roli przypadku i żywiołowości w życiu zbio rowym. Jednakże końcowy rezultat bitwy okazał się, sądzę ogólnie pożyteczny. Skutkiem paradoksalnie dobro czynnym było uczenie się na przykładach negatywnych Zetknięcie się z doktryną monolityczną, arogancką i to talitarną wywoływało, na drodze przekornej reakcji, po trzebę pluralizmu i tolerancji dla odmiennych stano wisk, postulaty wzajemnego poszanowania i rzetelność w stosunku do poglądów sprzecznych z naszymi. Po stawy takie rozpowszechniły się w środowiskach inte lektualnych i stały się częstsze niż dawniej w życiu pub licznym. Wyraźnie wzrosły wymogi warsztatowe w dziedzinach humanistyki. Niemarksiści starali się maksymalnie do zbroić w erudycję, wzmocnić przez staranne badanie źródłowe, uściślić metody analiz, szukać nowych po i aspektów. Marksiści, zwłaszcza od chwili kiedy terror przestał być ich najsilniejszym sprzymierzeńcem, usiłowali nie pozostać w tyle i wykazać, że są autentycznymi naukowcami, a nie propagandzistami przetrawiającymi ideologiczne slogany. Zarazem wzrosła znacznie świadomość moralnego sensu decyzji podejmowanych Patrz np. J. Prokop, Stalinowskie dziedzictwo uniwersyteckit edukacji, „Tygodnik Powszechny", 28 VII 1988. Bitwa o umysł 61 dziedzinie nauki i kultury w ogóle. Z biegiem czasu zaczęły się również zaostrzać kryteria moralne, polityczne i społeczne stosowane do oceny publicznych zachowań intelektualistów, artystów i w ogóle inteligencji. Wszystko to były oczywiście procesy długofalowe, niektóre kulminowały dopiero w okresie stanu wojennego, ale ich korzenie tkwiły w latach stalinowskich. Fakt sprawowania władzy, i to absolutnej, wydobywał na ogół z marksistów to, co w nich i ich teorii było najgorsze; z ich przeciwników to, co w nich było najlepsze. To ostatnie odnosi się zwłaszcza do intelektualistów katolickich. Skuteczność ich oporu polegała nie tylko na wierności religii, ale i na ponownym, intensywnym i głębokim przemyśleniu wielu kwestii spornych - tych zwłaszcza, w których podnoszeniu marksiści uzyskiwali największe sukcesy teoretyczne i uczuciowe - a więc przede wszystkim kwestii sprawiedliwości społecznej i gospodarczej oraz roli pracy ludzkiej w ogólnym obrazie świata. Prowadziło to do rewizji wielu dotychczasowych poglądów i postaw 6. O dobroczynnych skutkach bitwy możemy dziś mówić WYŁĄCZNIE dlatego, że ją atakująca strona przegrała. Zarówno ci, dla których oficjalna doktryna była wyzwaniem do samodzielnego uporania się z prob 36 Por. J. Tischner, Spór o człowieka czyli komunizm i chrześci-jaństwo w Polsce po II Wojnie Światowej, „Krytyka" 28Ś29 (1988), s. 82Ś92. Odniesione zwycięstwo intelektualne, a także zajęcie przez Kościół i katolicyzm jawnie czołowej roli w życiu zbiorowym Polaków, przesłania dziś w popularnej świadomości obraz tamtych ciężkich lat, kiedy prześladowany katolicyzm był w defensywie, któ-ra miała swoje momenty zarówno heroiczne jak i wstydliwe i upo-karzające. Ale to tamte właśnie lata „próbowania ogniem", opisy-wane przez Bohdana Cywińskiego w Korzeniach tożsamości, zade-kowały o dzisiejszych tryumfach. 62 lemami stawianymi przez marksistowską tradycję filozoficzną i ideową, jak i ci, którzy tę doktrynę przyjęli w całości lub części - dopiero po ustaniu terroru i porzuceniu przez marksizm pretensji do bycia Prawdą Absolutną i Jedyną mogli wyciągać rzeczowe wnioski ze swoich przemyśleń. Naukowcy, którzy jeszcze i dzisiaj gotowi są przyznawać się do czerpania inspiracji z dorobku marksizmu - robią to dzięki jego politycznej klęsce, w innej i mniej dwuznacznej sytuacji. Marksizm może być znowu traktowany tak, jak go traktował burżuazyjny obiektywista Tatarkiewicz - jako jedna z historycznych teorii filozoficznych. Tak to my wszyscy, którzyśmy z marksizmem walczyli, pomogliśmy mu się unormalnić. Podobnie zresztą ci, którzy tłumacząc swoje wieloletnie członkostwo w partii wskazują z aprobatą na głębokie przeobrażenia w Polsce po II wojnie światowej, o jakich współczesna młodzież nie ma pojęcia37 - mogą to robić tylko dzięki temu, że komunistyczne plany stworzenia społeczeństwa nowego typu i przerobienia świadomości narodu zawaliły się. Z „owoców rewolucji", ze zniknięcia dawnych konfliktów klasowych i wyzysku ekonomicznego, z wytworzonego poczucia równości społecznej możemy zacząć korzystać dopiero teraz, za „Solidarności". Bitwa o umysł, tak sromotnie przegrana przez agresorów, nie była daremna: pamięć o niej pozostaje ostrzeżeniem, a jej przebieg i wynik weszły nie tylko do historii, ale i do trwałego dorobku naszej kultury Ś i naszej moralności publicznej. (1988/9) 37 Czy rozum zdąży przed klęską - z pro f. Henrykiem Samso-nowiczem rozmawia Urszula Biełous, „Polityka", 14 I 1989. Domicyl czyli pośmiertna zemsta PRL-u Ordynacja, według której odbędą się pierwsze po 53 latach wolne wybory do Sejmu i Senatu, przyznaje prawo do kandydowania na posłów i senatorów obywatelom polskim, którzy „stale zamieszkują na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej co najmniej od 5 lat" (art. 8)