X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Znaczy ono mniej wi� cej: �Ten, kt�rego oblicze ja�nieje niczym dzie�, a serce p�onie dobroci� dla najmniejszego stworzenia". Z tego w�a�nie utworzy�em imi� Dagild. - Bardzo pi�knie - przyzna�a Theresa. - Ale co ci� tak zdumia�o? - To, �e ujrza�em jego imi� zapisane w ksi�dze. Dagild by� jednym z naszych legendarnych kr�l�w, pierwszym, jakiego mieli�my. �y� w czasach nies�ychanie odleg�ych, tak�e z punktu widzenia mojej rachuby czasu. Szczerze powiedziawszy, nie przypuszcza�em, aby Dagild by� czym� wi�cej ni�... no w�a�nie, legendarnym w�adc�. Nie wierzy�em w jego istnienie! Dobrze, b�d� czyta� dalej. �Dzia�o si� to w tym czasie, kiedy Dagild jeszcze si� nie narodzi�, a brat jego matki by� pasterzem na Gondwa- nie..." No tak, w Karakorum dowiedzieli�cie si�, �e wiel ki obszar l�du, obejmuj�cy wasz� dzisiejsz� Afryk� i Ameryk� Po�udniow� oraz nasz� minion� Lemuri�, no si� nazw� kontynentu Gondwany. I pami�tajcie, �e znacz nie teraz upraszczam tekst, omijam wszelkie zawi�e sfor mu�owania i usi�uj� przet�umaczy� go na wasz j�zyk. �Pewnej nocy pasterz odpoczywa� pod gwiazdami. Ksi�yc zimnym blaskiem o�wietla� g�ry, a on le�a� na pos�aniu z trawy, jego trzoda spa�a nieopodal. W jednej chwili pasterza, Dagildowego wuja, obudzi�y dochodz�ce z bliska gard�owe okrzyki. Serce zmrozi� mu strach, wiedzia� bowiem, i� r�wniny zamieszkuj� prymitywne istoty, nie gardz�ce ludzkim mi�sem. Ciekawo�� jego okaza�a si� jednak silniejsza ni�li l�k, podpe�z� wi�c do kraw�dzi p�ki skalnej. L�ka� si� te� o swe zwierz�ta. Gdyby dzicy zmierzali do miejsca jego spoczynku, by�by zmuszony porzuci� stado. Okaza�o si� jednak, �e dzicy rozbili obozowiska u podn�a ska�y. Pasterz spostrzeg�, �e osza�amiaj� si� napojem ze sfermentowanego mleka, i domy�li� si�, �e wkr�tce zapadn� w sen. Tak te� si� sta�o i wuj Dagilda ju� przygotowywa� si� do opuszczenia niebezpiecznego miejsca, gdy zauwa�y�, �e dzikie plemi� pojma�o je�ca. Istota zosta�a zamkni�ta w niezwykle mocnej klatce, zrobionej z pni drzew, ale pasterz z g�ry dostrzeg� przez sklepienie klatki �wietlist� posta�. Pasterz, tak jak i jego siostrzeniec Dagild, by� dobrym stworzeniem. W jego gor�cym sercu znalaz�o si� miejsce dla wszystkich bezbronnych istot na �wiecie. Przekonawszy si�, �e dzicy zasn�li, podkrad� si� i nara�aj�c w�asne �ycie zdo�a� przeci�� ga��zie zamykaj�ce otw�r klatki i uwolni� biedaka, kt�ry zapewne zako�czy�by �ywot zjedzony przez okrutnik�w, kt�rzy go pojmali. Pasterz nie zd��y� przyjrze� si� wi�niowi, da� mu tylko znak, by ten szed� za nim. Zacz�li wspina� si� po zboczu, cz�sto musia� pomaga� nieznajomemu. Dopiero na p�askowy�u przyjrza� si� obcemu i serce mu zadr�a�o. Przed nim w blasku ksi�yca sta� niezwykle wysoki cz�owiek o pi�knej twarzy, w jasnych, zwiewnych szatach. Z oblicza bi�a wielka inteligencja i nies�ychana �yczliwo��. Najdziwniejsze jednak by�y oczy tego m�czyzny, podobnych pasterz nigdy jeszcze nie widzia�..." Cie� podni�s� wzrok znad tekstu. , - Musicie pami�ta�, �e w owych czasach byli�my do�� prostym plemieniem, by� mo�e najbardziej cywilizowa nym w naszym �wiecie, ale do tego niewiele by�o potrze ba, �yli�my wszak w�r�d przypominaj�cych raczej zwie rz�ta lud�w. Ale wr��my do tego, co tu napisano: �Obcy nie przem�wi� do pasterza, lecz i tak nietrudno go by�o zrozumie�. Poprosi�, aby pasterz wraz z trzod� poszed� za nim. Pasterz nie wyczuwa� z�a w tym cz�owieku, sprawiaj�cym wra�enie, �e nie jest ziemskiej natury, us�ucha� wi�c jego zach�ty. Najpierw jednak da� mu zna�, �e zauwa�y�, i� obcy jest ranny. Nieznajomy odpowiedzia� mu na sw�j niezwyk�y spos�b - my�l�, jak zorientowa� si� pasterz - chocia� przemawiali do siebie ka�dy w swoim j�zyku. Owszem, by� rzeczywi�cie ci�ko ranny, lecz tutaj nie mia� �adnych mo�liwo�ci wyleczenia obra�e�, dlatego powinni si� pospieszy�. Pokaza� pasterzowi jedn� z ran: z przedramienia wyci�to kawa�ek cia�a. C� za bestie, o�wiadczy� wstrz��ni�ty pasterz. Rozumia�, �e m�czyzna musi by� ranny tak�e w nogi, porusza� si� bowiem z trudem. Pasterz podj�� niezgrabne pr�by przyj�cia mu z pomoc�, lecz tamten tylko pokr�ci� g�ow� i da� mu do zrozumienia, �e musz� st�d odej�� jak najpr�dzej. Pow�drowali przez g�ry, za nimi posz�y zwierz�ta..." Villemann podni�s� r�k�. - Zaczekajcie moment! Zwierz�ta, m�wisz? To si� dzia�o tak dawno temu, �e chyba jeszcze przed czasem Madrag�w? - O tak, du�o wcze�niej. Czy kto� jest w domu? Wy dawa�o mi si�, �e... - O jakich wi�c zwierz�tach jest mowa? - nie dawa� za wygran� Villemann. Cie� podni�s� g�ow� i cierpliwie u�miechn�� si� do m�odego ch�opca, kt�rego zawsze wysoko ceni�, prawie r�wnie wysoko jak swego podopiecznego, niemal przybranego syna, Dolga. - Musisz wiedzie�, wspominali wszak o tym tak�e na si przyjaciele Madragowie, �e ju� wtedy istnia�y udomo wione zwierz�ta. Praprzodkowie dzisiejszych kr�w i owiec, �wi�, koni i k�z od jakiego� czasu istnieli na ziemi, a cz�ekokszta�tne plemiona �yj�ce �wcze�nie na uczy�y si� je oswaja� i wykorzystywa�. Pies, na przy k�ad, to bardzo stary gatunek, ale w cz�ci �wiata Sili- n�w ca�kiem obcy, dlatego w�a�nie na jego widok tak bardzo si� wystraszyli. Nero, s�ysz�c s�owo �pies", zaraz si� poderwa� i podszed� do Cienia po pieszczot�. Lemur, zaskoczony i rozbawiony, pog�aska� Nera po �bie. Zdarzy�o si� to po raz pierwszy i Dolg na ten widok bardzo si� wzruszy�

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.