X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Wreszcie rozp�yn�� si� zupe�nie. W nawigacyjnej by�o nas tylko trzech: ja, Ray i ten Haskins, nad kt�rym on si� pochyla�; debil tak�e gdzie� znikn��. Musia�a istnie� zale�no�� mi�dzy utrat� przytomno�ci cz�owieka, a pojawianiem si� owych... sobowt�r�w; Ray wiedzia� o tym, skoro - zamiast pomaga� mi - zaj�� si� trze�wieniem pierwszego oficera. Jego stan trudno zreszt� . by�oby nawet teraz nazwa� normalnym; d�wiga� si� ci�ko, chwiejnie, patrz�c na nas przytomniej�cymi z wolna oczami; by�y wci�� ot�pia�e i przera�one. Dr�a�, wargi mu si� trz�s�y; mieli�my przed sob� �miertelnie wystraszonego, rozdygota- nego cz�owieka. - Sprawdza�em, w�a�nie pomiary - wychrypia� wreszcie nie swoim g�osem - kiedy oni... Doktorze Raiford, to prze- cie� nie jestem ja... Kul�c si�, zrobi� wstecz kilka krok�w; jakby ba� si� powrotu fantomowych sobowt�r�w. S�owa moje i Raya nie trafia�y do niego, uspokoi� si� dopiero wtedy, kiedy wezwa- ny przez nas lekarz okr�towy, Lee Darley, zrobi� mu za- strzyk koj�cy nerwy. Ale nawet w�wczas nie przypomina� dawnego zr�wnowa�onego Juana; o�owianoblady, z rozsze- rzonymi �renicami i wci�� jeszcze dr��cymi ustami, podpo- rz�dkowywa� si� bez oporu zaleceniom lekarza, bezwolny i pos�uszny jak chore dziecko. Kiedy dwa automaty podnio- s�y nosze, na kt�rych le�a�, d�wign�� si� nagle i jakby chcia� nam wyzna� co� niezmiernie wa�nego, wyrzuci� z siebie gwa�townie, wysi�kiem woli prze�amuj�c ogarniaj�c� go senno��: , - Oni... wychodz� z morza. �% Drgn��em; gdzie ja to ju� s�ysza�em?1 naraz zobaczy�em bia�e, rozpra�one s�o�cem nabrze�e, oliwkow� buzi� dziec- ka pod zbyt du�ym sombrerem i Raya, stoj�cego z przechy- lon� g�ow�, zamar�ego, jakby ws�uchiwa� si� w samego siebie; brzydka figurka przera�onego cz�owieka, wyrze�bio- na w ciemnym drzewie, wystawa�a z jego g�rnej kieszeni. Ale na wyja�nienia nie by�o czasu, musia�em je od�o�y�; nale�a�o o wypadkach w ster�wce zawiadomi� van Vincenta i jak najszybciej po��czy� si� z tratw� p�etwonurk�w. Nie czekaj�c przybycia kogo� z obs�ugi po��czy�em si� z tratw�; drapie�na, kocia twarz Rasa Saliha pojawi�a si� prawie natychmiast - wida� trafi�em na chwil� jego wypo- czynku. Prawdopodobnie wynurzy� si� przed chwil�; jeszcze ocieka� wod�. - W�a�nie mia�em ��czy� si� z panem, doktorze - zacz�� rado�nie, nie daj�c mi doj�� do s�owa. - Chcemy jeszcze troch� popracowa�. Zostaniemy do zmroku. Znale�li�my co�. Profesor Auboyer mia� racj� - s� �lady cywilizacji! Sprzed tysi�cy lat! Miasto, ca�e miasto pod wod�! Ruiny dom�w, �wi�tynie, akwedukty... By� podniecony, m�wi� szybko i g�o�no, bia�e z�by b�yska- �y w zwyci�skim u�miechu; po wszystkich wstrz�sach tegc dnia, to odkrycie, potwierdzaj�ce jedn� z naukowych hipo- tez, i entuzjazm Saliha by�y jak rozb�ysk �wiat�a w ciemno�ci jak �yk powietrza dla pozbawionych go p�uc; poczu�em, �e prostuj� si�, a w moim g�osie nie s�ycha� ju� przygn�bienia: - Gratuluj�. Warn trojgu uda�o si� znacznie wi�cej ni; nam wszystkim na �Ariadnie". Ale teraz wracajcie. B�dzie cie ko�czy� jutro. - Chcieli�my te budowle sfilmowa�, �eby profesor mia jeszcze dzisiaj ta�my. - To przecie� mo�na od�o�y�. - Ale� dlaczego? � poprzez rozradowanie Rasa przebija �o zniecierpliwienie, jego oczy zw�zi�y si�, staj�c si� jeszcz bardziej podobne do kocich. - Mamy co najmniej dwi godziny do zmierzchu. Nie czujemy zm�czenia, jeste�m w doskona�ej formie. Widzialno�� znakomita, przejrzysto� wody nadzwyczajna. A je�eli w nocy b�dzie sztorm? Alb pr�dy zanios� miasto piaskiem? Tu, w pobli�u Golf sztrom takie rzeczy si� zdarzaj�... Waha�em si�, przenosz�c oczy z pot�nie umi�niom sylwetki p�etwonurka na g�adk� wod�, na kt�rej unosi�a s tratwa; morze by�o ciche, spokojne, niebo jasne - prz< chwil� moje obawy wyda�y mi si� zupe�nie bezpodstawni tacy nurkowie jak Ras, Martin i Thea poradz� sobie w ka dych warunkach, zreszt� - sk�d pewno��, �e w wodzie je niebezpieczniej ni� tu, na pok�adzie �Ariadny"? Ani mg� ani rozwiewaj�ce si� statki nie mog� im tam zagra�a Z niebezpiecze�stwem wszyscy liczyli�my si� na pocz�tk a nie zapad�a decyzja wstrzymania prac naukowych; spotk nie si� z niewyja�nionymi zjawiskami nie oznacza�o, uwa�a si� wypraw� za zako�czon�. Odwo�ywanie p�etw nurk�w w�a�nie w tej chwili, gdy mieli zdoby� materi, mog�cy ruszy� badania z martwego punktu... Nie mog�e podj�� ostatecznej decyzji i Ras to zauwa�y�: - Nasz powr�t teraz naprawd� nie mia�by sensu, dok) rze Raiford

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.