X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

� Stryj m�j chce go sprzeda�, mam jego s�owo. Zdaje mi si�, �e si� wyniesie do Galicji. Na to nic ju� nie maj�c do odpowiedzenia, pan J�zefat wzi�� za czapk� i gospodarza po�egna�. Nie m�g� pos�dzi� Wac�awa ani o umy�lny fa�sz, ani o podst�p �aden, bo znaj�c si� na ludziach troch�, wyrozumia� jego prostot�; zw�tpi� wi�c o dawnym swoim protektorze i nie zagl�daj�c ju� do Denderowa pojecha� wprost do �ony. � Klapsit! � rzek� sobie w duchu � ratuje si� jak mo�e, ale �mierdzi trupem pan hrabia. Gdyby tak jeszcze kilka lat administracji na jego maj�tku, cz�ek by si� m�g� bez krzywdy ludzkiej pi�knego dorobi� fundusiku; ale to diab�a warto, pewnie zaraz z licytacji sprzedadz�. I du�a rzecz na moje ramiona. Hrabia tymczasem rachuj�c na pana J�zefata, po- wiedzia� sobie ze zwyk�� przebieg�o�ci� swoj�, �e gdy zachwali przez niego Wac�awowi Ciemiern�, a potem go zastraszy, �e jej ju� sprzeda� nie mo�e, przyspieszy uk�ady o nabycie i jeszcze co� wytarguje. Wyczekawszy wi�c dzie� i drugi, pchn�� pos�a�ca do Palnika z listem do synowca. Kochany Wac�awie! Wspomnia�em ci, zdaje mi si�, o Ciemiernie, wioseczce mi�dzy Wulk� a Palnikiem po�o�onej, o kt�r� z nieod�a�owanym rotmistrzem Kurdeszem ju�e�my byli si� u�o�yli. Boj� si�, �eby� mnie nie chwyci� za s�owo, gdy� w tych dniach wszed�em o t� wie� w umow� z panem Puciatyckim, kt�ry mi za ni� daje wy�ej dw�chkro�, i trudno by mi ju� by�o na dawne z �p. Kurdeszem zagajone przysta� warunki. Nie miej mi, prosz�, tego za z�e, a je�liby ci Ciemierna by�a potrzebna, daj mi zna� zaraz, mo�esz bowiem mie� pierwsze�stwo. Chciej wierzy� itd. Wac�aw, odebrawszy ten list, zastanowi� si� nad nim, pomy�la� chwil� i jasno widz�c, �e w tym wszystkim co� by� musi, odpisa� stryjowi, �e si� zupe�nie wyrzeka my�li nabycia tej wioski i uwalnia go od s�owa danego Kurdeszowi. Niecierpliwie wygl�da� odpowiedzi pan hrabia, a gdy nadesz�a, tak by� pewien wygranej, �e list rozpiecz�towuj�c, �wista� zacz�� marsza zwyci�skiego; stopniami czytaj�c, usta mu si� �cisn�y, wyd�y, brew namarszczy�a i splun�� w gniewie. � G�upi! g�upi! ca�kiem z rozumu obrany cz�owiek! Z takimi lud�mi nie wiedzie�, jakich u�ywa� �rodk�w; uparty! zarozumia�y! Niech i tak b�dzie... zobaczymy, kto po�a�uje. Nie bierze Ciemiernej, no to nic nie we�mie i b�dzie kwita! O Sylwanie rzadsze coraz od niejakiego czasu odbierano wiadomo�ci, nareszcie hrabia otrzyma� sztafet� list od niego, oznajmuj�cy, �e si� o�wiadczy� i zosta� przyj�ty, z pro�b� zarazem o zasi�ek pieni�ny, gdy� wesele bezzw�ocznie odby� si� maj�ce wielkich wymaga�o nak�ad�w. Sylwan donosi� razem hrabiemu, �e ma��e�stwo to czysto tylko na wyrozumowaniu oparte, na kt�re wdowa nie przez md�o��, ale przez szacunek dla niego zezwoli�a, wielkie i wi�ksze nad spodziewanie przynie�� im powinno korzy�ci. Baron Hormeyer o�wiadczy� narzeczonemu, �e nie mog�c w tej chwili dysponowa� znacznymi, jakie posiada�, maj�tno�ciami, ze swej strony zapewnia� tylko c�rce do �ycia swego, po kt�rym dziedziczy� mia�a wszystko, tymczasow� pensj� dwudziestu tysi�cy re�skich. Wnosi� st�d, �e kto tak znaczn� sum� za tymczasow� uwa�a, nier�wnie wi�cej mie� musi; a cho� delikatno�� nie dozwala�a mu dowiadywa� si� o w�asno�� wy��czn� wdowy, rachowa� j� na drugie tyle, je�li nie wi�cej. Poza tym wszystkim zostawa�y jeszcze nadzieje spadku po ojcu itd. Hrabia d�ugo nad listem siedzia�: nie bardzo by� rad rozwi�zaniu, ale co dzie� si� czuj�c gorzej w interesach, pozbywaj�c Sylwana spodziewa� si� by� wolniejszym i napisa�, �e ze swej strony pensj� tak�e odpowiedni� nowo�e�ca wyposa�y. � Czy zap�ac�, czy nie � rzek� w duchu � co mi tam szkodzi mu zapewni�! Niech si� ju� �eni: mo�e mniej do mojej kieszeni zagl�da� b�dzie. Odwrotn� wi�c sztafet� posz�y urz�dowe listy do barona i jego c�rki od ca�ej rodziny: pe�ne czu�o�ci, o�wiadcze� i zaprosze� do Denderowa. � Ju�ci� pierwsz� rat� zap�aci baron z g�ry � rzek� w duchu ojciec � a chybabym ju� do niczego by� niezdatny, �ebym jej nie pochwyci�. Sylwan mi winien. Kosztowa�o ogromnie wychowanie jego, podr�e; w�a�ci- wie z powodu niego zad�u�y�em si� po wi�kszej cz�ci: s�uszna, by mnie teraz d�wign��. W tych my�lach pogr��onego zasta� hrabiego przybywaj�cy Farurej, kt�ry jeszcze nie zra�ony u Cesi szcz�cia pr�bowa�; ale i teraz znalaz� j� kwa�n�, nachmurzon� i przyjmuj�c� go tylko wyrazistym ramion ruszeniem. Dot�d ja�niej nie spowiadano si� Farurejowi z projekt�w Sylwana, ale gdy ju� list �w oznajmuj�cy o o�wiadczeniu i przyj�ciu, a ��daj�cy posi�k�w nowych nadszed�, a sztafet� z b�ogos�awie�stwem wyprawiono, nie by�o co robi� tajemnic. Hrabia z u�miechem zwyci�skim kaza� sobie powinszowa� o�enienia syna i pocz�� opisywa� �wietno�� i nadzieje tego zwi�zku. � Wi�c si� tedy �eni hrabia Sylwan � u�miechaj�c si� i k�aniaj�c po swojemu rzek� pary�anin, rze�kiego nawet przed te�ciem udaj�c m�odzie�ca, cho� go nogi gorzej coraz pod zim� bola�y. � Re�evez mes compliments les plus sinc?res; ale, z kim�e? zapomnia�em czy mo�e nie s�ysza�em? � Partia przepyszna � pospieszy� hrabia � imi� pi�kne, tytu�, fortuna olbrzymia, a panna... to jest wdowa, ale to jak jedno: bardzo kr�tko �y�a z m�em, jedynaczka. � A! zachwycony jestem, podzielam uczucia rado�ci kochanego hrabiego. Zawszem wiele rokowa� po Sylwanie... un si bon camarade! Ale kt� narzeczona? niezmiernie jestem ciekawy. � C�rka barona Hormeyer, kt�ra by�a za... za... niemieckie nazwisko... nie przypominam sobie... �yli w Wiedniu. � A imi� jej? � zapyta� zamy�laj�c si� Farurej. � Ewelina. � Ewelina Hormeyer! � wykrzykn�� marsza�ek � a! by�e to mo�e? � I stary zalotnik u�miechni�ty przed chwil�, zak�opotany zamilk� jak no�em uci��, a na fizjonomii jego odmalowa�o si� zdziwienie i wstr�t �le pohamowany. Hrabia postrzeg� to zaraz bystrym rzutem oka. � Znasz ich, marsza�ku? � Znam? nie, to jest, zdaje mi si�... s�ysza�em co�... widywa�em ich... czy w Wiedniu, czy we Lwowie, przesun�o mi si� to przed oczyma, nie przypominam sobie. � Widz�, �e ich zna� musisz � nalega� pocz�� hrabia � a zatem szczerze, otwarcie, zaklinam, m�w, je�li wiesz, co to za jedni? Bogaci? wszak milionowi: nieprawda�? � Bogaci! tak... s�dz�, �e musz� by� bogaci � wyj�kn�� Farurej zak�opotany widocznie coraz bardziej, ogl�daj�c si�, jak gdyby chcia� ucieka�. Poszepta� co� niewyra�nie i urwa�, pragn�c zmieni� rozmow�. Hrabia widzia�, jak mu si� ci�ko przychodzi�o t�umaczy�, przestraszony powsta� z kanapy i zawo�a� chwytaj�c go za r�k�: � Kochany marsza�ku! na Boga! m�w�e prawd�: mo�e go jeszcze czas ocali�! Farurej obejrza� si�, jakby pyta� jeszcze, czy ma ca�� prawd� powiedzie�. � Ale � zaj�kn�� si� � ale bo nie znam tak dalece

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.