Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
.. - To, co mówi¹ dane, to dwudziesty czwarty zesz³ego miesi¹ca. Nie widzia³eœ siê z nim przynajmniej raz od tamtej pory? - Co ci ka¿e myœleæ, ¿e tak by³o? - spyta³ Messer. - Jestem pewny... - Himandi - przerwa³ mu Bleys ³agodnie. - Pamiêtasz, co dopiero ci powiedzia³em? Zrobiê wszystko, co bêdê móg³, ¿eby przekonaæ Dahno do zatrzymania ciê na twoim obecnym stanowisku, ale poczynaj¹c od teraz bêdziesz musia³ mówiæ prawdê. A tak¿e udostêpnisz mi informacje, które przede mn¹ ukrywasz. A teraz jeszcze raz - kiedy ostatni raz widzia³eœ siê z Chinem? - Tydzieñ temu, w œrodê - odpar³ Messer, wpatruj¹c siê w swój talerz. - W³aœnie - rzek³ Ahrens. - Cieszê siê, ¿e postanowi³eœ zrezygnowaæ z dalszych wymówek i wykrêtnych odpowiedzi. A czy ostatnie spotkanie nie mia³o czasem coœ wspólnego z pewnym rodzajem op³aty na twoj¹ rzecz, op³aty wniesionej osobiœcie, co? Powiedzmy, jakiœ prezent dla ciebie? - To by³o w drodze... zaliczki - powiedzia³ Himandi, nadal patrz¹c w talerz. - Dostajê je kwartalnie od ka¿dego mojego klienta z wy¿szego domu. - Tak myœla³em - stwierdzi³ Bleys. - To wywo³a³o natychmiast pytania o to, czy usi³owa³eœ po prostu napchaæ sobie kieszenie, albo co mia³eœ zamiar zrobiæ z tymi dochodami. Jednak po przestudiowaniu dostêpnych plików doszed³em do wniosku, ¿e nie myœla³eœ o wzbogaceniu siê. Chcia³eœ za³o¿yæ fundusz, o którym nikt by nie wiedzia³; fundusz na wypadek jakiegoœ nag³ego zagro¿enia, takiego jak trwa³e odciêcie od Dahno, co powodowa³oby koniecznoœæ przejêcia ca³kowitej kontroli nad podleg³¹ ci organizacj¹? Mam racjê? Messer podniós³ wzrok znad talerza i spojrza³ na Bleysa, maj¹c na twarzy wyraz zaskoczenia. - Jak siê tego domyœli³eœ? - zapyta³. - Nie domyœli³em siê - rzek³ Ahrens. - Dla kogoœ, kto potrafi biegle czytaæ i rozumieæ treœæ plików, które mi pokaza³eœ, jest oczywiste, ¿e twoje serce i dusza zwi¹zane s¹ z tutejsz¹ organizacj¹. Ale kierujesz ni¹ defensywnie, a to nie jest sposób, w jaki chcê, ¿eby by³a prowadzona od tej pory. Urwa³, daj¹c tamtemu mo¿liwoœæ odezwania siê. Messer milcza³. Bleys ci¹gn¹³ rzecz dalej. - Poniewa¿ nadchodzi okres ekspansji, byæ mo¿e ju¿ w trakcie najbli¿szych kilku lat, bêdziesz musia³ przestaæ byæ zachowawczy, a staæ siê agresywny. Krótko mówi¹c, bêdziesz zmuszony podejmowaæ ryzyko i myœleæ o sobie jako o uczestniku nieuchronnego ruchu w stronê wspanialszej przysz³oœci, zamiast troszczyæ siê o siebie na wypadek, gdybyœ zosta³ sam. Nie mam bezpoœrednich dowodów na twoje przewiny - ale w koñcu nie potrzebujê ich dla Dahno. Uwierzy mi na s³owo. Widzê jednak wystarczaj¹co jasno, by zauwa¿yæ kilka innych rzeczy. Po pierwsze, rozwi¹¿esz zbrojn¹ lub paramilitarn¹ organizacjê, jak¹ powo³a³eœ do ¿ycia. Messer zrobi³ wielkie oczy. - Jesteœ jasnowidzem! - powiedzia³. - Jakim cudem dowiedzia³eœ siê tego z plików, które ci pokaza³em? Bleys uœmiechn¹³ siê. - To by³ domys³ - odpar³ - ale oparty na dosyæ mocnych podstawach. - Nie... za³o¿y³em bojówki - odpar³ Messer. - Mam tylko umowê z jednym z lokalnych dowódców wojskowych, co pozwoli³oby mi wykorzystaæ oddzia³y specjalne, gdybym ich potrzebowa³. - Chcia³bym, ¿ebyœ zerwa³ ten kontrakt - rzek³ Ahrens. - Taka umowa, to jak na³adowana strzelba wisz¹ca nad kominkiem. Ktoœ, kto w innym wypadku nie zastrzeli³by oponenta podczas sprzeczki, mo¿e to zrobiæ, skoro broñ jest pod rêk¹. I w koñcu - poka¿esz mi swoje prawdziwe tajne pliki? - Tak - odpar³ Himandi. - Kiedy sobie tylko ¿yczysz. Ahrens odsun¹³ od sto³u swój dryf. - Teraz - powiedzia³. Pó³ godziny póŸniej, w biurze Messera, zag³êbi³ siê w studiowanie krótkich, ale wiele ujawniaj¹cych zbiorów zapisów. Informacji by³o doœæ, by zmusiæ Dahno do reakcji, gdyby m³odszy brat chcia³ go z nimi zapoznaæ. - Rzeczywiœcie - stwierdzi³ Bleys, zamykaj¹c tajne pliki i oddaj¹c klucz Himandiemu, który siedzia³ wraz z nim w pomieszczeniu archiwum i czeka³. - To, co teraz widzê, potwierdza moje przekonanie, ¿e jesteœ zdecydowanie najlepsz¹ osob¹, która mo¿e kierowaæ nasz¹ organizacj¹ na Cassidzie. Chcê, ¿ebyœ mnie powiadomi³, kiedy przeniesiesz te taœmy do otwartych rejestrów i uczynisz dostêpnymi dla ka¿dego, kto jest uprawniony do zapoznania siê z nimi. Chcê tak¿e us³yszeæ, ¿e rozwi¹za³eœ swoj¹ umowê z wojskiem, tak jak chcia³bym dowiedzieæ siê, ¿e zacz¹³eœ poszukiwania i sporz¹dzanie spisu Innych. Kiedy dasz mi znaæ, ¿e te sprawy s¹ za³atwione, przedstawiê je Dahno w mo¿liwie najlepszym œwietle. - Uwa¿asz... - Himandi nie dokoñczy³. - Jak powiedzia³em, s¹dzê, ¿e mogê go przekonaæ, ¿eby ciê zatrzyma³ - odpar³ Bleys. - Tak. - Pozosta³e dni - ci¹gn¹³ - jakie przeznaczy³em na pobyt tutaj, spêdzê na jak najdok³adniejszym zapoznawaniu siê z okreœlonymi obszarami rz¹du i biznesu. Na poprzedniej planecie, na której siê zatrzyma³em, w wieczór poprzedzaj¹cy mój odlot spotka³em siê z cz³onkami pierwszej wys³anej tam grupy kadetów. Chcia³bym, ¿eby tutaj sta³o siê podobnie. - To doskona³y pomys³ - powiedzia³ Messer. - Doskona³y. Ale przez resztê pobytu nie zerwiesz ze mn¹ kontaktu, co? - Nie - zapewni³ go Ahrens. - Nic nie ucieszy mnie bardziej od widoku, ¿e zacz¹³eœ robiæ to, o co ciê prosi³em. Dziêki temu bêdê móg³ powiedzieæ Dahno, ¿e sprawy by³y ju¿ w toku, kiedy opuszcza³em Cassidê. W ci¹gu nastêpnych kilku dni, zanim jego statek odlecia³ w kierunku Ste. Marie, Bleys spêdza³ czas tak, jak na Freilandzie - ws³uchiwa³ siê w têtno biznesu oraz poznawa³ struktury i dzia³anie rz¹du planety. To by³y sprawy, na temat których wiedza bêdzie mu niezbêdna w przysz³oœci, a które nie by³y bezpoœrednio zwi¹zane z celem jego obecnego woja¿u - nie maj¹cego dok³adnie takiego charakteru, jaki przedstawi³ Dahno. Daleki od zamiaru odbycia tej podró¿y w celu zaznajomienia siê z oddzia³ami organizacji, wyruszy³ w ni¹, by nawi¹zaæ kontakty z filiami i, jeœli to mo¿liwe, zawróciæ je we w³aœciwym kierunku. Zarówno na Freilandzie jak i na Cassidzie tak w³aœnie zrobi³. Taki okres pomyœlnoœci nie móg³ trwaæ wiecznie. Ste. Marie by³a ma³¹, ale stosunkowo bogat¹ planet¹, kr¹¿¹c¹ wokó³ tego samego s³oñca, Procyona A, co Kultis, Mara i górniczy œwiat Coby. Na Coby nie by³o oddzia³u organizacji, a Kultis i Mara by³y planetami Exotików, gdzie organizacja by³aby bezu¿yteczna. Organizacja na Ste