Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Zaprowadzi cię tam pięciu moich wojowników. Nie jest dobrze, gdy niewiasta ponosi trudy i znoje wojennej wyprawy. Spodziewał się, że zaprotestuje. Lecz ona posłusznie skinęła głową: - Masz rację, mój mężu. Nie jest dobrze, gdy brzemienna niewiasta dźwiga trudy wojennej wyprawy. - Będziesz miała dziecko? Syna? - zdumiał się i uradował zarazem. - Tak - wyznała. - Chcę olbrzyma - tupnął nogą Siemowit. - Olbrzyma takiego jak mój ojciec, Dago Piastun. Parsknęła krótkim, wzgardliwym śmiechem. - Skąd masz pewność, że twoim ojcem jest Dago Piastun? Opowiada się, że wziął cię z chaty jakiegoś kołodzieja i urodziłeś się z matki Rzepichy. Ojciec twój nie był znany. Podniósł rękę, aby ją znowu uderzyć w twarz, lecz powstrzymało go jej ostre spojrzenie. "Rzuci na mnie urok i przegram bitwę z Czemą" - przeraził się. Nakazał więc, aby pięciu wojowników zabrało z sobą Walaszkę i poprowadziło ją do Kruszwic, co też się stało. Opowiada się, że Walaszka dosiadła dorodnego rumaka i w otoczeniu pięciu żołnierzy Siemowita ruszyła w drogę powrotną do Kruszwic. Wojownicy jechali w milczeniu, Walaszka zaś przez cały dzień cicho coś pod nosem nuciła. Tak minął jeden dzień, drugi, a potem trzeci. Żołnierze bali się jej, gdyż pieśń, którą zawodziła, wydawała im się coraz bardziej niepokojąca, a nawet złowroga. Czwartego dnia rankiem Walaszka sięgnęła do siodła po bukłak z winem, napiła się odrobinę, a potem poczęstowała napojem towarzyszących jej wojowników. Po godzinie chwyciły ich boleści oraz wymioty i musieli zsiąść z koni. Wtedy to Walaszka uderzyła ostrogami swego rumaka i pognała przed siebie, niknąc im z oczu za kępą drzew. Wkrótce ich oczy przestały cokolwiek dostrzegać i pomarli w mękach. A Walaszka jeszcze tego samego dnia wjechała do grodu Łęczyc i stanęła przed Orzy. - To ty, pani? - ciągle powtarzał Orzy, upewniając się, że wzrok go nie myli. - To ja. Walaszka. Okłamałam Siemowita, że jestem brzemienna i wysłał mnie do Kruszwic. Zabiłam pięciu wojowników, którzy mi towarzyszyli i przybyłam do ciebie, Orzy, ponieważ cię pragnę. Dziesiątki razy w nocnych snach czułam cię w sobie i postanowiłam, że od ciebie będę miała dziecko. - Jestem garbaty, pani... - Masz piękną twarz - powiedziała. - Miłuję twoją twarz, a myśl o twojej ułomności budzi we mnie czułość. Trzy dni i trzy noce obnażona Walaszka leżała w łożu Orzy i on sycił się nią, a ona syciła się jego ciałem. Był Orzy niski i garbaty, lecz jego członek w chwili podniecenia sterczał gorący i nabiegły krwią. Po raz pierwszy Walaszka czuła mężczyznę tak głęboko w sobie. Kiedy w nią wchodził, krzyczała z bólu, który po chwili zamieniał się w niewysłowioną rozkosz. Gdy ją opuszczał, czuła się jak pozbawiona życia. Czwartego dnia pobytu w Łęczyc, rzekła: - Jestem pełna ciebie, Orzy. Odprowadź mnie więc do Kruszwic, abym stała się tam panią i urodziła syna. Ty jesteś garbaty i niski, on jednak będzie olbrzymem, gdyż poczęło go nasze wielkie miłowanie. Dam mu na imię Lach, a ty kiedyś pokłonisz mu się jako wielkiemu władcy. Uczynił Orzy, jak mu rozkazała. Rozgłosił, że uratował Walaszkę od rozbójników, którzy napadli na żołnierzy Siemowita i wybili ich co do jednego. Następnie bezpiecznie doprowadził ją do Kruszwic. Na prośbę Wałaszki pozostawił jej pięćdziesięciu wojowników Piastuna, to jest połowę oddziału, który darował mu Petronas. To oni pewnego dnia, gdy Orzy był już w Łęczyc, dokonali w Kruszwic ogromnej rzezi, zabijając Przedwoja i jego sługi, wyznaczone do rządzenia w grodzie. A że lud często lubi zmieniać panów, tedy z wielką wiarą przyjęto od Wałaszki wiadomość, że owi zabici chcieli się zbuntować przeciw Arne i Siemowitowi. Dlatego to Walaszka wygubiła zdrajców i stała się panią Kruszwic, oczekując na powrót Arne i Siemowita po ich zwycięstwie nad Czerwienią. Opowiada się, że Walaszka znalazła nowego węża i trzymała go w kobiałce w swej komnacie. Ilekroć wchodził do tej komnaty człowiek ze zdradą w sercu lub myślach, wąż syczał przenikliwie. A że do komnaty Wałaszki nie mieli dostępu ludzie prości, kmiecie lub zwykli smerdowie, a jeno okoliczni grododzierżcy, podkomornicy lub komornicy, cieszono się, kiedy zdrajców prowadzono pod ustawioną na podgrodziu szubienicę i wieszano. Albowiem po takiej chwili, można było dzielić między smerdów odzież i mieszek powieszonego, a któryś z wiernych Walaszce Lestków stawał się grododzierżcą lub podkomornikiem, zajmując majętność i dom powieszonego. Do Arne i Siemowita słano raz po raz posłańców, że Walaszka dobrze się rządzi w Kruszwic, rośnie jej brzuch i zapewne urodzi olbrzyma, gdyż jej ciąża trwać będzie nie dziewięć miesięcy, jak u innych kobiet, lecz miesięcy dwanaście. ROZDZIAŁ DWUNASTY CZERWIEŃ Opowiada się, że pamiętnego dnia książę Wataj, władca Czerwieni, obudził się w złym nastroju, ponieważ zdołał zasnąć dopiero na krótko przed świtem, trawiony przez jakiś dziwny, niczym nie uzasadniony niepokój, powodujący bezsenność. O co się niepokoił lub co go niepokoiło - Wataj nie wiedział i dlatego już od rana czuł złość do wszystkich i do wszystkiego. Najpierw dwa razy uderzył swoją szóstą już żonę, szesnastoletnią Lidę, choć ta nie dała mu żadnego powodu do gniewu. Lecz Wataj od pewnego czasu już jej po prostu nie cierpiał, ożenił się z nią bowiem bardzo pośpiesznie, zaraz potem, gdy kazał ściąć głowę swojej piątej żonie, Małuszy, która zadała się z jego nieślubnym synem imieniem Myna. To właśnie Mynę, jako najmądrzejszego i najdzielniejszego ze swych synów, wyróżniał Wataj ponad dwóch swych synów zrodzonych z prawego łoża i pragnął ogłosić go swoim następcą na tronie w Czerwieni. Również i swoją piątą żonę, Małuszę, porwaną z kraju księcia Lacha, piękną i niezwykle waleczną, ukochał Wataj miłością sześćdziesięcioletniego starca, to jest czymś tak mocnym jak najgrubszy sznur konopny. I tych dwoje, tak przez niego ukochanych i wyróżnianych, zdradziło go, potajemnie wiążąc się ze sobą, o czym mu donieśli usłużni dworacy. Myna zdołał umknąć do Dago Piastuna, Małuszę wzięto na męki i wtedy wyznała, że nie tylko cudzołożyła z Myna, lecz wskazała mu miejsce, gdzie był ukryty skarb Scytów, co było największą tajemnicą księcia Wataja, którą w chwili miłosnego uniesienia wyjawił swej ukochanej żonie. Małuszy ścięto mieczem głowę na targowisku w Czerwieni, a Wataj wziął sobie zaraz nową żonę, Lidę, bo myślał, że w ten sposób zapomni o Małuszy. Niestety, nie potrafił pozbyć się wspomnienia Małuszy, nieustannie porównując ją z Lida, i ta ostatnia wydała mu się obmierzłą, brzydką, głupią. Nie pomyślał Wataj, że ma już sześćdziesiąt lat, krew w nim ostygła i nie cieszy go tak jak dawniej młode kobiece ciało