Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Nawet podczas tego przemówienia nie opuszczało mnie wrażenie, że wszystkie te wydarzenia otacza lekka aura nieprawdopodobieństwa. Czułem się tak, jakbym opowiadał jeden z tych japońskich filmów fantastycznych, które można oglądać co sobotę w programach dla dzieci. No więc, jak to leci? Bohater - jakiś zwykły Joe wychodzi rozumiecie po prostu na piwo. I nigdy nie wraca do domu. Zamiast tego spotyka przepięknego szpiega z przyszłości, Marsa lub innej Alfy-Centauri i pomaga swej nowej znajomej pokonać czarny charakter. Czarny charakter jest zazwyczaj, zresztą wiecie o tym dobrze, ohydnym rzezimieszkiem i po wszystkim, w nagrodę, piękność opowiada bohaterowi, że jest przebraną księżniczkę i zabiera go do swej zaczarowanej krainy leżącej gdzieś pośród gwiazd. Mówię wam, to jest dynamit, potrzebuję tylko marnych paro milionów i sam mógłbym coś takiego nakręcić. Opowieść swoją zakończyłem następującym podsuwaniem. Z faktu, że bandy opryszków dybią na moje życie Dal wysunął wniosek, iż to ja jest tą osobą, dzięki której Konfederacjamoże ostatecznie pokonać Dalgirów. — Fakt, że te jak je nazwałeś, „bandy opryszków” przybywają z innego czasu, potwierdzały tylko moją opinię - powiedział Dal, gdy wreszcie skończyłem. - Wykorzystywanie Wstecznych Wszechświatów jakoś nie pasuje mi do sposobów postępowania Prawie Ludzi. To, że ktoś lub coś zasypuje nas hordami swoich potomków świadczyć może tylko o jednym... — wsteczne Wszechświaty są jak jednokierunkowa ulica. Od przeszłości nie da się uciec. Czy możesz nas winić za zainteresowanie jakimś nic nie znaczącym mieszkańcem jednego z podrzędniejszych światów, którego jednak nasi śmiertelni wrogowie koniecznie chcieli zgładzić? — kontynuował Dal. — Albo później, gdy ów z pozoru nic nie znaczący człowiek zaczął przejawiać skłonność do pojawiania się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Jeśli spojrzeć na to z obiektywnego punktu widzenia Duncan, to jesteś zapewne największym spośród żyjących szczęściarzem! Zaśmiałem się . — Szczęściarzem? Ja? Po prostu naginasz pasujące zdarzenia. W ciągu ostatnich czterech lat strącono dwie awionetki, którymi leciałem… zresztą sam, do diabla, dobrze wiesz co zderzyło się podczas ekspedycji na Fyalsorn. Sam tam przecież byłeś ? Dal skinął głową. — Owszem, do dzisiaj noszę jeszcze blizny, ale wiem także , że ty nie odniosłeś prawie żadnych obrażeń z tych „nieszczęśliwych wypadków”. Rozmawialiśmy zresztą kiedyś o prawdopodobieństwie przebywania razem z tobą Jane Dougwaix w momencie gdy napadli cię dalgirscy mordercy. Te wszystko jednak jest niczym w porównaniu z jawnym naruszeniem wszelkich praw, jakie miało miejsce na Księżycu, Mam na myśli cudowne ocalenie Felire od pewnej śmierci. Nie mogłeś pocieszyć jakiejś biednej strapionej studentki. Ty musiałeś natknąć się właśnie na nią, jedyną osobę mogącą zaprowadzić nas do Strumienia Czasu, w którym wynaleziono silnik teleportacyjne, czyli do miejsca, gdzie chcieliśmy się dostać w pierwszej kolejności. Dal przerwał na moment, by zaczerpnąć oddechu, ja zaś korzystając z chwili ciszy otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, ale nie przeszło przez nie żadne słowo. Do diabla, on miał rację! Od tej nocy, gdy wraz ż Jane pozbyłem się ciała mężczyzny o wystających łukach brwiowych i posługującym się pistoletem o dziwnej lufie, powinienem był zginąć co najmniej kilkanaście razy. Nic więc dziwnego, że zacząłem porównywać swoje życie do starego, niezbyt dobrego filmu . Dal pokiwał głową i ze współczuciem spojrzał na Felire. — Obawiam się, iż los Ducana związany jest z Talsdorem — powiedział. — Kiedy ten statek opuści Sylisin udając się w drogę powrotną do domu, on musi znajdować się na jego pokładzie. Nie ma żadnego wyboru. Bardzo mi was żal, ale przeznaczenie jest czasami dość okrutne dla takich ludzi jak wy. Czując, że jego pozycja wzrosła Dal zmienił nagle swą taktykę. Do tej pary jego twarz była czerwona dając wyraz podenerwowaniu i podnieceniu, teraz byłe już spokojna, z uśmiechem od ucha do ucha. — Jeśli nawet się mylę — odezwał się — to jedyną rzeczą, jaką możecie jeszcze zrobić jest pozostanie tutaj do wieczora. Co ty na to Felira ? Potrzebuję pomocy Duncana do rozwikłania zagadki Hrala Sarotha.Możesz chyba zaczekać do zmierzchu i wtedy powitać swego ojca ? Dal z całą pewnością nie miał nas za głupców. Grał teraz na zwłokę, spodziewając się, że zmienię swoją decyzję lub że Felire zmieni swoją. Widząc wahanie na twarzy Felire chciałem poinformować Dala, co może zrobić, ze swoją ofertą, ale dziewczyna przystała na jego propozycję. W pokoju zapadła cisza przerwana wejściem stewarda niosącego lunch. Podczas posiłku do pokoju wszedł ze skruszoną miną Qth Ryb. — Co się stało? — spytał Dal widząc wyraz jego twarzy - Saroth był uwarunkowany przeciw hipnozie. Obawiam się Dal, że wiele z niego nie wydobędziemy. — Czy on nie żyje? — Nie, ale znajduje się w stanie katatonii. — Trwałej? — Nie wiem. być może mając odpowiednio dużo czasu, moglibyśmy wyciągnąć go z tego... — Nie przejmuj się Qth. Wydobyłeś z niego coś, zanim stracił przytomność ? — Nic, co miałoby jakiś sens. W większości wszystko to przypomina senne koszmary, ale mamy wrażenie, że narody Sylisin—Vecków mają dla niego wielkie znaczenie. Byliśmy już na dobrej drodze, lecz natrafiliśmy na tę warunkującą blokadę i wymknął się nam. To chyba moja wina. Nigdy do tej pory nie spotkałam się z uwarunkowaniem tego typu, a myślałem już, że wiem wszystko na temat chwytanie w pułapkę ludzkich umysłów. — A co z „myszą”? Wyciągnęliście coś z niej? Mówienie o Sarothu sprawiło mu wyraźną przykrość. Wiercił się bez przerwy w krześle unikając spojrzenia Dala. Oczywiste, że zrzuca na siebie całą winę za niedopatrzenie i niepowodzenie eksperymentu. Jednak po wzmiance o skradzionych komputerowi danych, jego twarz pojaśniała. . — Jak do tej pory idzie nam nieźle. Zgodnie z historycznymi zapisami Vecków ich przodkowie byli członkami wielkiej wojskowej kolonii wysłanej tutaj na bezpośredni rozkaz Cesarza. Jeśli cel tego zadania jest zakodowany to jeszcze go nie odkryliśmy. - Wysłani tutaj? Jak? Przez, które Wszechświaty musieli przelatywać, żeby dostać się tutaj trzysta lat temu i dlaczego wcześniej nie słyszeliśmy nic o tej wyprawie ? -Nie przez te wszechświaty, Dal, ale przez który Wszechświat ? Qot wyciągnął arkusz z jakąś zawiłą współrzędną Strumienia Czasu. Na ten widok twarz Dala przybrała. wyraz zastanowienia. — Gdzie ja mogłem widzieć już ten numer? — spytał. - Być może w jednym z czasopism technicznych. To miejsce ma bardzo nieprzyjemny klimat, charakterystyczny dla późnej epoki lodowcowej