Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
- Odejdź stąd! - rzuciła Ylva oparta o ogrodzenie. Christen uśmiechnął się ledwie dostrzegalnie. - Cieszę się, że płaczesz. - Właśnie widzę. Położył ręce na jej ramionach i obrócił ją do siebie. - Nie to miałem na myśli, wiesz przecież! Ale właśnie przed chwilą ktoś w domku powiedział, że w Myrsökket mamy już dość braku uczuć. Więc... uparciuchu, daj już spokój! Ylva poddała się. Płacząc oparła głowę o jego pierś. Czuła się bezpieczna w ramionach Christena, jego ciepły policzek dotykał jej włosów. - Ach, Christen - szlochała. - Ci wszyscy nieszczęśliwi ludzie! Teraz wiem, co miał na myśli komisarz, mówiąc, że to jest najważniejsza sprawa na całym świecie. A ja sądziłam wtedy, że chodzi o jakiś poważny, międzynarodowy problem. Jaka byłam głupia! Chodziło mu oczywiście o wzgląd na człowieka, poszanowanie uczuć innych ludzi, o miłość Torsteina do jedynego syna. Nie można jej było zniszczyć. Christen odezwał się spokojnie: - My mogliśmy znieść tę przerażającą prawdę, ale nie Torstein. Całe jego życie zbudowane jest z pięknych kłamstw. Nie zniósłby tego, żeby mu je odebrano. Łąkę okrywała perlista rosa. W oddali góry nabierały złotoróżowej barwy od wschodzącego słońca. Powietrze po deszczu było chłodne i rześkie, z brzóz rosnących wokół łąki jeszcze skapywały kropelki. - Wracamy? - zapytał cicho Christen. Ylva otarła oczy i skinęła głową. Nie pokazała jednak twarzy. Kiedy weszli do domu, z opuszczoną głową usiadła obok Christena. Objął ją, pragnąc dodać jej odwagi. W pokoju na dłuższy czas zaległa cisza. Dwa morderstwa zostały wyjaśnione, ale jeszcze nikt nie zamierzał wychodzić. Nie dopowiedziano jeszcze wszystkiego do końca. - Miał niewiele lat - odezwał się spokojnie Erik Bjor - ale przysporzył niesamowicie dużo smutku i rozpaczy. Również po śmierci. - Tak - poparła go Siri - przecież tak dalej nie może być! Nie możecie pozwolić, żeby Christen pokutował za coś, czego nigdy nie zrobił. Jon spojrzał na nią ze smutkiem. - Christen nie ma możliwości oczyścić się przed Torsteinem, bo jeśli to zrobi, natychmiast stanie się jasne, kto zamordował Kari. - A w takim razie Christen woli raczej zrezygnować ze swojego domu rodzinnego - odezwał się Erik Bjor. - Woli żyć jako podejrzany o morderstwo. Policja wie, kim był sprawca, my to wiemy, Jon ma na to dowody, gdyby kiedyś były potrzebne, ale w oczach Torsteina Christen zawsze pozostanie mordercą. - Ale to nie jest w porządku! - wykrzyknęła Ylva przez łzy. - Ani wobec Christena, ani wobec Torsteina. Nie można pozwolić, żeby jeden człowiek podejrzewał drugiego niewinnego człowieka! Jon rzucił jej pełne uznania spojrzenie, dlatego że pomyślała o obu mężczyznach. - Masz całkowitą rację - powiedział. - Musisz jednak pamiętać o tym, że czyny Pedera były tak okropne, że ktoś taki jak Torstein nie pogodziłby się z tą wiedzą. Musimy mu tego oszczędzić. - Hmmm - odezwała się sceptycznie Siri. - Jesteś taki pewien, że on o niczym nie wie? Wszyscy przenieśli na nią spojrzenia. Uśmiechnęła się smutno, zakłopotana. - Nie chodzi mi o to, że on wie coś świadomie. Na pewno nie! Ale taki człowiek jak Torstein... Wydaje się dziwne, że człowieka o równie spokojnym usposobieniu mogą tak strasznie wyprowadzić z równowagi słowa nastolatka. Nastolatki często przejawiają skłonność do przesady. Powiedz mi, Eriku, gdyby jeden z kolegów twojego syna przyszedł do ciebie i powiedział, że Tora - Erika należy zamknąć, bo jest śmiertelnie niebezpieczny, jak byś wówczas postąpił? Zakładając, że nic nie wiesz o złym dziedzictwie Tora Vile. Erik Bjor wzruszył ramionami. - Na pewno trochę bym się zezłościł, ale też wyśmiał bym go i powiedział, że to chyba on jest chory. Może bym mu powiedział, żeby się wynosił, a następnego dnia zapomniałbym o wszystkim. - Właśnie! - powiedziała Siri. - Taka by była normalna reakcja. A czy nazwałbyś normalną reakcję Torsteina, spokojnego i dobrodusznego człowieka? Uważam raczej, że świadczy o tym, iż w głębi serca przeczuwał, chociaż nigdy by tego nie przyznał, nawet przed sobą, że Christen miał rację. Boże, on był przecież ojcem tego chłopca! Sam też musiał coś zauważyć. - Więc myśl, że to Christen musi być zbrodniarzem, była jego ostatnią deską ratunku - mówił Erik Bjor, idąc śladem rozumowania Siri. - Chwycił się jej desperacko. Tak, to chyba ma sens. - W takim razie dlaczego chciał, żebyśmy rozwiązali zagadkę? - zapytała zdezorientowana Ylva. - Czy nie bał się usłyszeć prawdy? - Myślę, że przez tak długi czas zdążył się przyzwyczaić do myśli, że to Christen jest winny - odparła w zamyśleniu Siri. - Jednak dla osiągnięcia pełnego spokoju musiał wszystkim udowodnić, że Christen jest winowajcą, bo teraz rzeczywiście sam w to wierzył. - Czy nie lubił swojego przybranego syna? - dziwiła się Ylva. - O, tak. Bardzo! Aż do czasu, gdy Christen wypowiedział te słowa o Pederze. Wtedy Torstein jakby się odmienił. - A Christen nie może uwolnić się od podejrzeń - wyjaśniał dalej Jon. - Nie możemy pójść do Torsteina i powiedzieć mu, że Christena tu nie było w dniu śmierci Pedera, bo wtedy Torstein by zrozumiał, że Peder kłamał, i zacząłby się zastanawiać, dlaczego. - Przecież w dniu śmierci Kari Christena nie było w Myrsökket - powiedziała Ylva, uparcie szukając jakiegoś wyjścia z sytuacji. - Torstein potrafi wyjaśnić także i to. Karteczka w jej ręce i słowa, które próbowała wypowiedzieć, oraz fakt, że nigdy nie miała słabego serca, nie pozwalają mu uwierzyć, że jej zgon miał naturalne przyczyny. I ma całkowitą rację. Próbuje jednak udowodnić, iż Kari chciała powiedzieć, że to Christen ją zatruł. Nie rozumie natomiast figury narysowanej na karteczce i pokładam nadzieję w Bogu, że nigdy jej nie rozszyfruje. Wcześniej nie podejrzewał, że za śmiercią Kari kryje się straszna tajemnica. Dopiero śmierć Pedera wzbudziła jego podejrzenia. Ylva zapytała podekscytowana: - Nie moglibyście powiedzieć, że tego ranka Peder spotkał w górach Tora - Erika Bjora? Z daleka można go chyba wziąć za Christena. A potem przyjmiecie za dobrą monetę wyjaśnienie, że to, co się wydarzyło na mokradłach, było wypadkiem, że odbywaliście tam jakieś ćwiczenia z obrony cywilnej i że zapomnieliście o minie, i że to właśnie wy położyliście tam nowe głazy i deski, i że nie chcieliście się wcześniej do tego przyznać. Czy to nie uwolniłoby Christena od podejrzeń? Gdyby cała wieś solidarnie wzięła na siebie winę, łatwiej chyba byłoby udźwignąć ten ciężar! Popatrzyli na nią ze smutkiem. - To mogłoby się udać - odezwał się Erik Bjor. - Gdyby nie to, że Peder twierdził, iż rozmawiał z Christenem, który w dodatku mu groził