Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Zapytana o to po latach jego siostra, gdy ktoś próbował usprawiedliwić ten fakt słabym zdrowiem i szalejącą rewolucją, odpowiedziała bez ogródek: "Nie zdał, bo nie chciał*18. Jak nie chciał, to nie było ludzkiej siły, by go do czegoś zmusić. Warte przytoczenia jest zdanie o. Józefa Zawadzkiego, Marianina, niegdyś wychowawcy w Laskach, później długoletniego spowiednika tamtejszych sióstr. O. Zawadzki spędził lata młodości w Rosji, a na Podolu miał bliskich krewnych. Gdy kiedyś poruszano przy nim temat niezdania matury przez Ruszczyca, takie dał wyjaśnienie: "Cóż to były za temperamenty! Starsi chłopcy nie mogli usiedzieć w ławkach szkolnych. Spośród synów rodzin inteligenckich i ziemiańskich niewielu dochodziło dalej niż do piątej, szóstej klasy. Rodzice zupełnie nie mogli sobie z nimi poradzić. Ruszczyc nie był wyjątkiem"*19. Do końca życia Ruszczyc pragnął odwiedzić swoje rodzinne miasto i robił starania o wydanie pozwolenia na wyjazd do ZSRR, niestety, na próżno. Gdy go pocieszano, że obecny, powojenny Kijów to nie to samo co dawny, wiele piękniejszy, odpowiedział: "Ale została rzeka"*20. 18 Rozmowa MŻ z Zofią Morawską. Masz., 1985, AMŻ-4. 19 Rozmowa MŻ z O. Józefem Zawadzkim. Masz. ok. 1963, AMŻ-4. 20 Krzysztof Morawski: Pan Ruszczyc. Tekst opubl. w wersji skróconej w: Ludzie Lasek pod red. T. Mazowieckiego, Warszawa 1987. Młodzieńcze lata Gdy w 1917 r. rozgorzała na Ukrainie rewolucja, w Kijowie zapanował terror. Nic nie wskazywało na to, że stosunki same się ułożą, toteż wiosną 1919 r. Jadwiga Ruszczycowa, zatroskana o los dzieci, zdecydowała się na wyjazd do Warszawy. Opuszczała dom, do którego nie miała już nigdy powrócić, a w którym zeszły jej najszczęśliwsze lata życia. Dr Tadeusz pozostał dłużej, bo aż do jesieni tegoż roku. Mógł liczyć na to, że przed bezwzględnością władz rewolucyjnych chronić go będzie opinia wybitnego lekarza, oddanego całkowicie chorym. W Warszawie Ruszczycowie znaleźli oparcie w osobie ks. prałata Gnatowskiego. Dr Tadeusz wkrótce nawiązał stosunki z nowym otoczeniem i zdobył liczną klientelę. Do pacjentów jego zaliczały się takie osobistości jak przyszły minister spraw zagranicznych August Zalewski oraz poeta Artur Oppman (Or-Ot). Świat chorych znowu pochłaniał go bez reszty, doktor nie dostrzegał problemów familijnych, a dla dzieci nie znajdował dostatecznie dużo czasu. Nadszedł rok 1920, chwila bohaterskiego zrywu narodu walczącego o niepodległość i odzyskanie dawnych granic. Henryk, podobnie jak większość jego rówieśników, zaciągnął się jako prosty żołnierz do wojska. Wstąpił do 17 Pułku Ułanów. Z książki pod redakcją K. Krzeczunowicza "Rodowody Pułków Jazdy Polskiej 1914-1947" dowiadujemy się dokładnie o losach tej formacji. 17 p. uł. pierwotnie 3 p. uł., uformowany w Gnieźnie przy rewindykacji Pomorza (styczeń 1920), został w lutym przewieziony do Wilna, na front litewsko-białoruski. "W marcu 1920 r. pułk w pełnym składzie dociera do miejscowości Sarny, gdzie włącza się do ofensywy na Kijów w Grupie Operacyjnej gen. Rybaka. 26 kwietnia 1920 zdobywa Malin, 7 maja wkracza do Kijowa. Bitwa pod Gornostajpolem 3 czerwca 1920. Następuje odwrót, 14 czerwca bitwa pod Rudnią Kowanką. Dalej walki z nacierającą Armią Konną Budionnego aż do rejonu Bóbrki, skąd pułk odchodzi na reorganizację"*21. Nie wiemy, na jakim odcinku walk ochotnik Ruszczyc został wcielony do szeregów. Udział w kampanii pozostawił jednak w psychice młodego człowieka niezatarte ślady. Sentyment do swych wojennych przeżyć zachował do końca życia, a ułańskich pieśni nigdy nie miał dosyć. W wiele lat później opowiadał z przejęciem swoim wychowankom, jak kiedyś pułk zaatakował bolszewicki pociąg pancerny i wywiązała się walka wręcz o poszczególne wagony. 21 Płk Kornel Krzeczunowicz: Rodowody Pułków Jazdy Polskiej, Londyn 1983. Nieprzyjaciel bronił się zaciekle, mimo to Polacy zwyciężyli i w ręce ich dostały się działa, amunicja i sprzęt oraz kilkudziesięciu jeńców. W wojsku odsłonił się w całej pełni zadzierżysty charakter Henryka, który lubił pokazywać, co potrafi. Wynikały z tego różne nieporozumienia z przełożonymi. Raz, gdy stacjonowano w małym miasteczku, Ruszczyc założył się z kolegami, że wdrapie się po rynnie na pierwsze piętro jakiegoś domu. Odpiął szablę, zdjął pas i dalejże się wspinać