Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Podczas przygotowań do pierwszej uczty w kantynie zaskwierczało na tłuszczu wiele steków ze śmieszka, które podano później na długich stołach nakrytych nieskazitelnie białymi obrusami i zastawionych wielkimi kryształowymi dzbanami pełnymi chablis. W oczekiwaniu na przybycie Gai nad całym placem budowy zaległa pełna napięcia cisza, przerywana jedynie ciągłym mijt, mijt, miiiijt podnieconych boleksów, które przepychały się, aby zająć lepsze miejsce. Ziemia zaczęła się trząść. Gaja nadchodziła od strony lasu. Kiedy jej głowa pojawiła się ponad koronami drzew, zgromadzeni kapłani wydali pełne czci westchnienia. Gaja miała piętnaście metrów wzrostu. Lub jak wolała to ujmować: “pięćdziesiąt stóp, cale dwa, błękitne oczy ma”. Były one rzeczywiście błękitne, choć skrywała je para największych okularów słonecznych, jakie kiedykolwiek skonstruowano. Była platynową blondynką. Nosiła na sobie tyle ciężkiego płótna, ufarbowanego na niebieski kolor, ile wystarczyłoby na takielunek dla hiszpańskiego galeonu. Tę sięgającą do kolan suknię wykroili i uszyli dla niej rzemieślnicy wyrabiający namioty. Na nogach miała mokasyny wielkości szerokodennych canoe. Z twarzy i sylwetki nieodparcie przypominała Marylin Monroe. Zanim dotarła do polany, zatrzymała się i otaksowała wzrokiem wszystkich swoich poddanych oraz ich dzieła. Po chwili skinęła głową: była zadowolona. Gdy światła na drzewach klieg zwróciły się w jej stronę, wydatne wargi rozchyliły się w uśmiechu, odsłaniając równe białe zęby wielkości płytek łazienkowych. Szpule wszystkich boleksów i arrifleksów zaterkotały z podziwem. Wybudowane dla niej krzesło ugięło się hałaśliwie pod jej ciężarem. Jej wszystkie ruchy wydawały się spowolnione. Mrugnięcie powieką zdawało się trwać sekundę. Panafleksy nauczyły się sprytnie przyspieszać taśmę, dzięki czemu wydawało się, że Gaja porusza się z normalną prędkością, podczas gdy jej słudzy pomykali prędko jak myszy. Garderobiani wdrapali się na drabiny stojące za jej krzesłem, uzbrojeni w grabie służące do czesania włosdw, wiadra lakieru do paznokci i puszki tuszu do rzęs. Gaja ignorowała ich; do obowiązków garderobianych należało przewidywanie jej ruchów - co nie zawsze im się udawało. Spojrzała na ogromny ekran ustawiony naprzeciwko jej krzesła. Objazdowy Festiwal Filmowy Pandemonium miał się właśnie zacząć. Drzewa klieg poczerniały, odwróciły się, a w całej dolinie pociemniało. Gaja odchrząknęła - co przypominało odgłos silnika diesla - a potem przemówiła kobiecym głosem. Bardzo głośnym, lecz jednak kobiecym. - Puszczajcie - powiedziała. Kronika filmowa Powszechnie wiadomo, że piąta wojna światowa zaczęła się w wadliwej, wartej zaledwie dwadzieścia centów, Molekularnej Matrycy Obwodowej nowo zainstalowanego komputera wojskowego, znajdującego się na głębokości czterech mil pod górą Cheyenne w Wyoming. Śledztwo ostatecznie doprowadziło do mieszkania trzy-dziestoośmioletniego Jacoba Smitha, zamieszkałego w Salt Lakę City, 3400 Tempie. To właśnie Smith testował MMO i pozwolił, aby ją zainstalowano w Zachodnim Bioelektrycznym Szeregu Mózgowym Marka XX “Archanioła”. Archanioł zastąpił wówczas przestarzałego Marka XK w funkcji obrony Terytorium Noworeformowanych Świętych Ostatnich Dni, powszechnie znanego jako “Ziemie Normandzkie”. Był to taki sam apokryf jak opowieść o krowie pani 0’Le-ary. Przeciek dotarł jednak do pewnego gorliwego, młodego reportera pracującego dla jednej ze światowych sieci prasowych i tak stał się tematem wiodącym w nocnym serwisie informacyjnym: “Piąta Wojna Światowa: Dzień Trzeci”. Piątego Dnia Jake Smith pojawił się znowu w wiadomościach po tym, jak żądny krwi motłoch wywlekł go z siedziby policji i powiesił na latarni na Placu Tempie, w odległości zaledwie trzydziestu jardów od pomnika innego sławnego Smitha, nie będącego jednak żadnym jego krewnym. Przed upływem Dnia Szesnastego w wiadomościach pokazywano historyków, którzy debatowali nad tym, czy obecne nieporozumienie należy nazwać III, TV, czy V Wojną Światową, Czwartą Wojną Atomową czy też Pierwszą Wojną Międzyplanetarną. Istniały powody, aby obstawać przy określeniu “międzyplanetarna”, ponieważ podczas pierwszych dni kilka osad z Księżyca i Marsa sprzymierzyło się z niektórymi frakcjami ziemskimi, a parę kolonii La Grange zaczęło nawet ukradkiem organizować wspólną politykę zagraniczną. Jednakże do czasu powieszenia Jake’a Smitha wszyscy pozaziemcy zdążyli zadeklarować neutralność. Ostateczną decyzję podjął analityk z sieci logoprojektów w jednym z biur Konfederacji Wschodnio-Kapitalistycznej, znajdującym się przy Szóstej Alei w Nowym Jorku. Z dnia na dzień arbitrony dla liczebnika V przybrały wysokie wartości pozytywne. V wyglądało seksownie i mogło być skrótem od “Viktoria”, więc ostatecznie przyjęto nazwę V Wojna Światowa. Następnego dnia Szósta Aleja wyparowała. Serwisy światowe oprzytomniały. Przed nadejściem Dwudziestego Dziewiątego Dnia wszystkich nękało pytanie: Czy to jest TO? Pod słowem “to” kryły się takie pojęcia, jak Holokaust, Czterech Jeźdźców, Ostatni Bój, Zagłada Gatunku Ludzkiego