Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Przytykałem butelkę do nie-swoich ust, wódka wpierw nie chciała płynąć, a potem płynęła, płynęła siarczaną gorejącą strugą przez wysuszone usta, gardło, szamotała się w pożarze, szemrała jak strumyk raptownie wzbierający po 125 świętojańskich deszczach, przezroczysta tafla była jak skalpel, płynęła przez wnętrzności i rozcinała wnętrzności, struga płonącej lawy przemierzała wymarłą krainę, szukała tajnego miejsca, szukała zatoki świętego spokoju. Gdzieś w moich wnętrznościach, pomiędzy przeponą, sercem a płucami, pomiędzy układem oddechowym a krwionośnym, pomiędzy płucami a kręgosłupem była negatywna czakra, anatomiczna luka, śródmięśniowa, a może międzykost-na dziura o wrzecionowatym kształcie i półlitrowej objętości. Byłem jak ciężka, kalwaryjska szafa, z sekretną pustą półką, brałem srebrny jak nakrętka klucz, otwierałem w samym sobie ciemne drzwiczki i umieszczałem pod moim drewnianym sercem pół litra gorzkiej żołądkowej, i serce moje zaczynało pompować krew, i płuca moje napełniały się powietrzem, przychodził brzask, znad zatoki świętego spokoju odpływały ciemne mgły, byłem lekki jak obłok i szczęśliwy jak ozdrowieniec, wypijałem jeszcze jeden dobrze zrównoważony łyk, opierałem tył głowy na poduszce i luzacko gapiłem się w sufit. I wzrok mój przebijał sufit, i wzrok mój przebijał wszystkie stropy i sufity ponad moim sufitem, i przebijał ciemne powietrze nad Krakowem i nad Warszawą, i przechodził przez warstwę chmur niskich 126 i przez warstwę chmur wysokich, i przechodził przez niebo błękitne i przez niebo granatowe, i docierał do czarnych sfer i na niebiosach czarnych jak czarny Smirnoff albo jak czarny Johnny Walker widziałem gwiazdozbiory. Znów widziałem kometę nad Czantorią i znów widziałem gwiazdozbiór Mocnego Anioła. Ojcze mój niebieski i ojcze mój pijany, i pijany ojcze mego pijanego ojca, i wszyscy moi pijani pradziadowie, i wszyscy moi pijani przodkowie, a także wszyscy niespokrewnieni ze mną fataliści, coście widzieli i co wiecie, gdzie leży gwiazdozbiór Mocnego Anioła, wszyscy, coście się w Jego granatowo-złotym blasku urodzili i pomarli - bądźcie pozdrowieni. Staliście przy mnie, ledwo trzymaliście się na nogach, ale wierni nauczycielskim i rodzicielskim posłannictwom - staliście przy mnie; była przy mnie babka Maria - właścicielka rzeźni, był przy mnie dziadek Jerzy - naczelnik poczty, i był przy rnnie dziadek Kubica - wielki gospodarz, i mój ojciec - młodziutki żołnierz Wermachtu, i moja matka - studentka farmacji, i był przy mnie doktor Swobodziczka, wszyscy byliście przy mnie i drżącymi dłońmi i rozchybotanymi palcami pokazywaliście mi gwiazdozbiory i gwiazdy: Gwiazdę Północną, Wielki Wóz i Wielką Niedźwiedzicę, i Warkocz Bereniki, i Andromedę, i Plejady, i ślad 127 Drogi Mlecznej. Bełkotała rzeka, szumiały drzewa, góry nieporuszone waszymi słowami i oddechami stały jak stały, a nad wszystkim, wzdłuż i wszerz wszystkiego, był gwiazdozbiór Mocnego Anioła. W ciemnościach dobrze widziałem wszystkie gwiazdy, co go wyznaczały: siedem gwiazd znaczyło jego rozchwianą sylwetkę, trzy głowę odchyloną, cztery na tył głowy zsunięty kapelusz, pięć jasnych gwiazd rysowało uniesione ramię, dziewięć wyznaczało skrzydła, a dziesięć, płomiennych jak pomarańczówka, tworzyło butelkę przytkniętą do spragnionych i zaznaczonych bardzo ciemną gwiazdą ust. Pod jego stopami: Centaur, Wąż Wodny i Waga, po prawicy: Lew, Wolarz i Panna, po lewicy: Lutnia, ponad nim: ciemności. 16. Pastorałka Siedzieliśmy za stołem, byliśmy przemieszani z samobójcami i siostry nie spuszczały z nas oka. Szymon Sama Dobroć setny raz opowiadał o zeszłorocznej malignie, przez którą w powietrznych saniach jechał Anioł Gabriel, a może sam Bóg. Papierowe obrusy trzeszczały jak nakrochmalone, paliły się świeczki, samobójcy byli piękni i zamyśleni, ale na Wigilię przychodzili z pustymi rękami, mój Boże, pamiętaliśmy o tym. Siedzieliśmy za stołem.- ja, Don Juan Ziobro, Fan-ny Kapelmeister, Królowa Kentu, Szymon Sama Dobroć, Kolumb Odkrywca i reszta postaci tro- 129 chę mniej wyraźnych, czyli Najbardziej Poszukiwany Terrorysta Świata, wzgardliwy Król Cukru, sędziwy Przodownik Pracy Socjalistyczej oraz samobójcy. Siostry nie spuszczały nas z oka, a że wszystkie już były na dobrej wigilijnej bani, lustrowały nas pilnie, gapiły się ze słynnym wzmożeniem pijackiej uwagi