Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Krążyły jednak także plotki o powiązaniach z wpływowym zakładem młynarskim w stanie Maine, a także - co bardziej istotne - błędne przeświadczenie, że Muskie otrzymywał pomoc pieniężną od Castro. Sejf żadnych takich informacji nie zawierał. Greenspun listy Hughesa schował w domu. Gdyby rzeczywiście doszło do planowanego włamania, złodzieje nie znaleźliby w sejfie nic intersującego, czego nie odkryli później w Watergate. Jim McCord, któremu po skończonej robocie Hughes zaoferował posadę, jest autorem wspomnień zatytułowanych A Piece ofTape. W książce daje wyraz głębokiemu przekonaniu, że za włamaniem w Las Yegas stał Hughes i że przed przesłuchaniem przed wielką ławą przysięgłych w sprawie Watergate uchronił go fakt, że był miliarderem. Nie ma bezpośrednich dowodów, że CIA albo prezydent wiedzieli o planach włamania do sejfu Greenspana, aczkolwiek na pewno po cichu wspierali wszelkie działania mogące przyczynić się do przegranej demokratów. Żona Greenspana mówi - wbrew oficjalnym stwierdzeniom - że złodzieje rzeczywiście starali się włamać do biura jej męża. Wyłamali drzwi, ale mimo wielokrotnych prób nie mogli poradzić sobie z sejfem, więc w końcu dali sobie spokój. Liddy z kolei twierdzi, że Hughes w ostatniej chwili odwołał samolot do Managui, bo obawiał się, że zwerbowani ludzie okażą się nielojalni i przekażą dokumenty rządowi. Siedemnastego lutego Hughes podyktował list do Somozy. Albo dziwnym trafem zapomniał, że Somoza jest w Panamie, albo Golden - zdenerwowany niespodziewaną przeprowadzką Hughesa i wynikającymi z tego komplikacjami w harmonogramie - nie poinformował go o tym fakcie. List zaadresował do Casa Presidente, mówiąc z jaką radością przyjął zaproszenie Somozy. Hughesa codziennie informowano o rozwoju sprawy z Irvingiem. Księgi wpisów, prowadzone przez pomocników, znów całkowicie pomijają niezliczone rozmowy telefoniczne. W tamtym tygodniu kazał Chesterowi Davisowi załatwić zakaz sądowy uniemożliwiający nowojorskiej firmie Flame Enterprises sprzedaż koszulek i swetrów z jego podobizną, a także guzików, drobnym drukiem żartujących sobie z wyskoku lrvinga. Sklepom People Pants i Bikini Boutiąue zakazano sprzedaży bielizny z jego portretem w kroczu. Dwudziestego drugiego lutego Chester Davis - za zgodą Hughesa - wystosował oświadczenie. Pracownicy Hughesa mieli zebrać materiały do autoryzowanej biografii. Rosemont Enterprises - organizacja stworzona wyłącznie po to, by kontrolować książki na temat Hughesa - miała rozejrzeć się za odpowiednim pisarzem. Sekretarka Hughesa, Nadine Henley, a także jeden z dyrektorów, Kay Glenn, przylecieli do Managui. Hughes szczegółowo omówił z nimi zawartość proponowanej, uświęconej, zaaprobowanej książki, która miała go przedstawić światu jako pełnego poświęcenia, altruistycznego filantropa, którego Medical Institute stanowił zbawienie dla chorych. Zarówno Henley, jak i Glenn zobaczyli go po raz pierwszy od trzynastu lat. Spotkali się w jego apartamencie. Sypialnia tonęła w półmroku. Hughes leżał na łóżku. Wbrew swym przyzwyczajeniom nie spał ani nie udawał, że śpi. Panna Henley nie przywitała się z nim ani nie zagaiła przyjacielskiej rozmowy. Zamiast tego natychmiast zaczęła omawiać książkę. Czy może go nagrywać, jak wspomina? Hughes sennie odparł, że nie może. Na pewno wiedział, że świętoszkowata wersja nikogo nie zwiedzie, a autobiografia poświęcona wyłącznie osiągnięciom technicznym zainteresuje najwyżej jego personel. Henley tymczasem nalegała z determinacją, która zapewniła jej długoletnią karierę i pozwoliła przeżyć Hughesa o wiele lat. Czy może robić odręczne notatki? Nie, to całkowicie wykluczone. Nie wróciła do domu z pustymi rękami - załatwiła dla Hughesa zakup paru nieruchomości w Nikaragui. Za zgodą Hughesa w Delaware wytoczono proces wydawnictwu Faw-cett Books, żądając całości zysków ze sprzedaży książki Noaha Dietricha. Adwokaci twierdzili, że w 1959 roku Dietrich podpisał dokument, zobowiązujący go do absolutnej dyskrecji w kwestii Hughesa. Dietrich i Ted Carpentier powiedzieli autorowi niniejszej książki, że Hughes zadzwonił do Davisa w Nowym Jorku i kazał mu zająć się tą sprawą. Dietrich odparował, że nigdy nie uważał, żeby był to dokument wiążący. Tak naprawdę był. Hughes nie zgodziłby się, żeby było inaczej