Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
I nieraz przy gitarze śpiewał w autobusie te stare ludowe piosenki: Kołokolczik, Bradiaga i inne. Bywało, że te dwie piosenki śpiewał też na koncertach - bo to było coś zupełnie innego między tymi mocnymi utworami soulowymi w Akwarelach". Franciszek Walicki, szef Niebiesko --Czarnych: „Te swoje dziecięco-młodzieżowe lata Niemen często wspominał w piosenkach: Czas jak rzeka, Gdńe to jest, Chciałbym cofnąć czas i Coś, co kocham najwięcej. Tę ostatnią, do której napisałem COS. CO KOCHAM N AJ W I E CE. Szkoła w Wasiliszkach tekst, wspominał chyba najchętniej, choć moim zdaniem nie była ona wcale taka dobra. To była piosenka napisana specjalnie dla niego, o rzece, kwiatach, przyrodzie, o rodzinnych stronach, o stronach, których już nie ma, do których się już nie wróci". Słuchając tej piosenki, zamknijmy oczy i przywołajmy piękne strofy naszego wieszcza: Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych... ROZDZIAŁ 2 Domek bez adresu _ — Repalriacja. Białogard - IrAjmlasfo I 1958-1959 f" * **<*-' Spójrz, szczyty już w płaszczu chmur, to na pożegnanie staw, Czarny Staw żegna nas wspomnieniami. Gdy wrócisz tu, przejdziesz znów Pięciu Stawów szlakiem, szum wspomnień z gór będzie ci drogę znaczył. Tam znajdziesz mnie, w chatce tej stał będę w drzwiach, gdzie samotna jodła, zaraz mnie z dala poznasz. Stąd będę wciąż patrzeć w dół, aż nadejdzie wieczór. Czy znajdziesz tu | domek mój bez adresu... słowa: Andrzej Tylczyński muzyka: Andrzej Korzyński 1L_ ¦ V I niej nalegał Czesław, nie ^ I wyobrażał sobie dalszego Ł ^ I życia w Wasiliszkach, gdzie 4fe ^fcbyło nudno, smutno i bez perspektyw. Ale chyba najbardziej obawiał się wcielenia do Armii Czerwonej. Repatriacja do Polski była już możliwa - po odbytych niedawno na ten temat rozmowach między Władysławem Gomułką a Nikitą Chruszczowem. Gomułka po prostu zażądał umożliwienia powrotu do kraju Polakom, którzy znaleźli się po tamtej stronie granicy. Nazwano to kontynuacją repatriacji. „Mój ojciec wierzył wciąż w dziejową sprawiedliwość. Ale ja skończyłem 19 lat, groziło mi powołanie do sowieckiej armii. Gdybym nie wyjechał, pewnie gdzieś bym przepadł w nieciekawych miejscach przepastnej Rosji" - wspominał („Słowo Powszechne" 1990, z rozmowy z Jerzym Lin-derem). Rodzina Wydrzyckich przekroczyła granicę w Brześciu i trafiła do punktu repatriacyjnego w Białej Podlaskiej. „Tak mi się to spodobało, że nie chciałem jechać dalej. Nie miałem jednak wyboru. Zostałem skierowany na Ziemie Odzyskane" („Dziennik Wschodni" 1999). A konkretnie do Białogardu. Wasiliszek Starych Czesław nie opuścił jako kawaler. Zakochał się jako nastolatek w młodszej o rok Marysi Klauzunikównie, poznanej jeszcze w pod- stawówce. Rodzice - ani jego, ani Marysi - nie akceptowali tego związku, mimo to młodzi krótko przed wyjazdem Wydrzyckich do Polski wzięli ślub cywilny w miejscowym urzędzie. Niestety, nie mogli razem wyjechać z Wasiliszek. Marysia przyjechała do Polski dopiero rok później i niebawem urodziła się Misia, pierwsza córka Czesława. „Żona poszła do pomaturalnej szkoły dla pielęgniarek. Mieszkała w bursie na terenie Akademii Medycznej. Mężczyźni mieli wtedy tylko wstęp do świetlicy na parterze. Tam się spotykali. Mimo że w 1960 urodziła im się córka, ich drogi zaczęły się rozchodzić. On coraz częściej tworzył i występował. Ona, mając 20 lat, musiała szybko dorosnąć, zaczęła pracować. Nigdy nie zamieszkali razem, nie stworzyli rodzinnego domu. Może gdyby było inaczej, ich związek by przetrwał. Może ich miłość była zbyt młodzieńcza, zbyt niedojrzała. Formalnie rozeszli się w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Umówili się, że nie będzie o niej mówił, a nawet wymieniał jej imienia. Dlatego do dziś pozostaje anonimowa" („Rzeczpospolita" 2004, z artykułu Jacka Cieślaka). Tomasz Jaśkiewicz, gitarzysta Akwarel, Janusz Popławski, z którym przez lata Czesław mieszkał w jednym pokoju w okresie współpracy z Niebiesko-Czarnymi, „szef" tego zespołu Franciszek Walicki - wszyscy oni wspominają, że gdy tylko rozmowa schodziła na temat żony i córki, Czesław zmieniał temat. O tym się po prostu nie mówiło i nikt z ówczesnych przyjaciół nie poznał osobiście jego pierwszej żony. Tylko raz, w roku 1970, na koncert Niemen przedstawia Fańdę przyprowadził ze sobą 10-letnią Misie. W roku 2003, kilka miesięcy przed śmiercią, w rozmowie z Ewą Smolińską--Borecką opublikowanej w „Gali" (2004) powiedział: „Po rozwodzie długo uważałem, że rodzina krępuje artyście skrzydła. Jednak samotność doskwierała. Toteż w naturalny sposób poszukiwałem szansy na odtworzenie rodziny jako czegoś, co daje poczucie bezpieczeństwa. (...) Bezpieczeństwo rodziny to nie tylko harówa mężczyzny na jej utrzymanie, to także wzajemna pomoc i czułość wszystkich domowników (...). Marysia, Pana pierworodna córka, jest już dojrzałą kobietą