Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Rodzina Berii zostałaby unicestwiona. Malenkow próbował go pocieszać. Beria przybył do Semipałatyńska-21 na próbę „urządzenia". Wprowadził się do małej kabiny za stanowiskiem kontrolnym profesora Kurcza-towa. Rankiem 29 sierpnia Beria obserwował, jak dźwig opuszcza dolną połowę otuliny uranowej i układa ją na wózku; potem umieszczono w niej półkulę plutonu z wydrążeniem, do którego naukowcy włożyli inicjator, przykryli go drugą półkulą plutonu i górną połową otuliny uranowej. Nocą wytoczono „urządzenie" na platformę windy, która miała je podnieść na szczyt wieży. Beria i naukowcy odeszli. O 18.00 zebrali się na stanowisku kontrolnym, gdzie znajdował się panel sterowniczy i telefony mające bezpośrednie połączenie z Moskwą, odległym o dziesięć kilometrów od wieży i osłoniętym wałem ziemnym, który Sergo i Ałła byli przekonani, że jest to „intryga Malenkowa i Berii, którzy oszukali Stalina. To zdumiewające, że w to wierzyliśmy-wspominał Sergo. -Ale nigdy nie rozmawialiśmy o tej sprawie aż do śmierci Stalina". Ojciec pozwolił Sergo zobaczyć się z synem Kuzniecowa, ale nie z jego żoną, ponieważ wiedział, że ona też zostanie aresztowana. Dzieci członków Politbiura, którzy mieszkali przy ulicy Granowskiego, zauważyły, że ich sąsiedzi, Wozniesienscy i Kuzniecowowie, nagle zniknęli. „Ale nikt o tym nie mówił - wspominał Jegor Malenkow, którego ojciec był za to odpowiedzialny. - Ja skoncentrowałem się na kronice sportowej". Julia Chruszczowa często bawiła się z Nataszą, córką Wozniesienskiego. „Niedługo po aresztowaniu jej ojca przyprowadziłam ją do naszego mieszkania. Ale moja matka nic nie powiedziała". Poszczególne rodziny zachowywały się różnie: podczas gdy Natasza Poskriebyszowa nadal bawiła się z Nataszą Wozniesienską, Nadia Własik „przechodziła na drugą stronę ulicy, kiedy ją zobaczyła". Jestem ogromnie wdzięczny Sergo Mikojanowi za tę relację. 604 Schorowany tygrys, 1949-1953 miał chronić przed falą uderzeniową. Kurczatow wydał polecenie zdetonowania ładunku. Nastąpił oślepiający rozbłysk. Kiedy fala uderzeniowa przeszła, wszyscy wybiegli na zewnątrz, by podziwiać chmurę w kształcie grzyba, wznoszącą się majestatycznie nad poligonem. Beria nie zdołał zapanować nad podnieceniem i ucałował Kurczatowa w czoło, ale potem zaczął się dopytywać: - Czy wyglądało to tak jak u Amerykanów? Dokładnie tak samo? Nie spieprzyliśmy tego? Kurczatow nas nie nabiera, co? Wyraźnie mu ulżyło, kiedy naukowcy zapewnili go, że skutki wybuchu były apokaliptyczne. - Byłoby to wielkie nieszczęście, gdyby się nie udało - powiedział. Pospieszył do telefonu, aby być pierwszym, który przekaże Stalinowi doniosłą wiadomość. Ale kiedy uzyskał połączenie, Stalin oświadczył obojętnym tonem, że już wie i odłożył słuchawkę. Generalissimus miał własne źródła informacji. Beria uderzył generała, który ośmielił się powiadomić Stalina wcześniej, i krzyknął: - Pokrzyżowałeś mi szyki, zdrajco, rozgniotę cię na miazgę! Ale był bardzo dumny z „kolosalnego osiągnięcia". Cztery lata po Hiroszimie Stalin wszedł w posiadanie bomby. Beria miał jeszcze jeden powód do radości: poznał piękną kobietę nazwiskiem Drozdowa, której mąż pracował na Kremlu. Mógł mieć z nią romans, zanim przedstawiła go swojej córce Lilii, zaledwie czternastoletniej, ale już „niebieskookiej, długonogiej rosyjskiej piękności z długimi jasnymi warkoczami", jak opisała ją Marfa Pieszkowa. Beria był zauroczony: spotkał swoją „ostatnią wielką miłość". Matka chciała odciąć wszystkie kupony: - Nie pozwalaj mu na to, dopóki nie dostaniesz mieszkania, samochodu, daczy - powiedziała Lilii, jeśli wierzyć Pieszkowej. Beria urządził ją w wielkim stylu. Nina Beria tolerowała ten romans. Latem, kiedy ona i Marfa przebywały w Gagrze, jej mąż podejmował Lilię na daczy. „Cała Moskwa wiedziała" -wspominała Marfa. Beria i Malenkow mierzyli wysoko, okazało się jednak, że ktoś inny miał skorzystać najbardziej na próżni pozostawionej przez leningradczyków. Stalin wezwał Chruszczowa z Kijowa. „Nic nie mogłem na to poradzić, ale byłem bardzo zaniepokojony", przyznał Chruszczow