Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Mieniąca się winorośl dostarczała wina, zarezerwowanego jedynie dla wezyra. Zielona małpka Neferet, oczarowana otoczeniem, wymyślała tysiące nowych wspinaczek i tyleż zabaw. Ze dwudziestu ogrodników zajmowało się posiadłością. Część uprawna podzielona była na kwadraty, poprzecinane rowami irygacyjnymi. Procesja nosiwodów polewała sałatę, pory, cebule, ogórki i inne warzywa rosnące na tarasach. W środku ogrodu stała głęboka na pięć metrów studnia. W osłoniętej od wiatrów altanie, do której prowadził łagodny podjazd, można było korzystać ze słońca zimą. Po przeciwnej stronie, w cieniu wielkich drzew, na szlaku północnego wiatru, obok prostokątnego basenu odpowiedniego do kąpieli, stała druga altana, schronienie podczas upałów. Pazer nie rozstał się ze swoją matą prowincjonalnego sędziego, choć liczne meble zaspokoić mogły najwymyślniejsze zachcianki. Jakość moskitiery całkowicie go zadowoliła, jakość niezliczonych szczotek i mioteł uspokoiła jego żonę, troszczącą się o zachowanie czystości w tak dużym domu. -Łazienka jest prawdziwym cudem. -Balwierz na ciebie czeka. Będzie na twoje usługi co dzień rano. -Podobnie jak fryzjerka na twoje. Wziął ją w ramiona. -Niecały rok, Neferet. Został nam niecały rok, by uratować Ramzesa. Denes był w ponurym nastroju, choć korzystał znów z bezwarunkowego poparcia żony -na długo skazanej na łóżko, dożywotnio na kalectwo -a uniknąwszy rozwodu, zachował fortunę i oddalił pogróżki damy Tapeni. Ale wraz z nieoczekiwaną nominacją Pazera, horyzont nagle się zaciemnił. Plan spiskowców po części się rozpadł. Posiadali jednak testament bogów, i to zapewniało im ostateczne zwycięstwo. Chemik Szeszi zalecał daleko posuniętą ostrożność. Po utracie stanowiska naczelnego lekarza i porażce w zabiegach o funkcje wezyra, spiskowcy musieli skryć się w cieniu i wykorzystać swą niezawodną broń -czas. Wielcy kapłani ogłosili właśnie datę święta odrodzenia króla, pierwszy dzień nowego roku, w lipcu, gdy pojawienie się w znaku Raka gwiazdy Sotis oznajmiało wylew Nilu. W przeddzień abdykacji Ramzes pozna imię swego następcy i oficjalnie przekaże mu władzę. -Czy król zdradził tajemnicę Pazerowi? -zapytał Denes. -Oczywiście, że nie -uznał Szeszi. -Faraon skazany jest na milczenie. Jedno wyznanie i już się chwieje. Pazer nie jest cnotliwszy od innych. Natychmiast zebrałby koterię przeciwko monarsze. -Dlaczego wybrał tego Pazera? -Bo ten mały sędzia jest sprytny i ambitny. Umiał przypodobać się Ramzesowi, afiszując swoją iluzoryczną prawość. -Masz rację. Król popełnia ogromny błąd. -Strzeżmy się tego intryganta. Właśnie dowiódł swoich zdolności. -Praktyka władzy go oszołomi. Gdyby nie był taki głupi, byłby się przyłączył do nas. -Za późno. Teraz gra własną grę. -Nie dostarczajmy mu okazji do oskarżeń. -Oddajmy mu hołd i obrzućmy go prezentami. Pomyśli, że się poddajemy. Suti spokojnie czekał na koniec wybuchu gniewu. Pantera, wściekła i rozjuszona, potłukła garnki, podarła ubrania i nawet zdeptała kosztowną perukę. Choć domek był już tylko chaosem, jasnowłosa Libijka nadal szalała. -Odmawiam -powiedziała. -Okaż mi trochę cierpliwości. -Mieliśmy wyjechać jutro. -Pazer nie miał być mianowany wezyrem -odparował Suti. -Gwiżdżę na to. -Ja nie. -Na co liczysz? On już o tobie zapomniał! Jedźmy, jak postanowiono. -Nic pilnego. -Chcę odzyskać moje złoto. -Ono nie ucieknie. -Wczoraj mówiłeś tylko o naszym wyjeździe. -Muszę się spotkać z Pazerem i poznać jego zamiary. -Pazer, zawsze Pazer! Kiedy się go wreszcie pozbędziemy? -Cicho bądź! -Nie jestem twoją niewolnicą. -Tapeni żądała, żeby cię oddalić. -Ośmieliłeś się spotkać z tą harpią! -Zaczepiła mnie w tawernie. Tapeni uważa się za moją legalną małżonkę. -Idiotyczne. -Opieka wezyra może mi się przydać. Pierwszym gościem Pazera był jego poprzednik, Bagej, który mimo obolałych nóg poruszał się bez laski. Przygarbiony i zachrypnięty zasiadł w zimowej altanie. -Zasłużyłeś na swój awans, Pazerze. Nie mogłem marzyć o lepszym wezyrze. -Jesteś dla mnie wzorem. -Ostatni rok pracy był dla mnie ciężki i pełen rozczarowań. Musiałem już odejść. Na szczęście król mnie wysłuchał. Twoja młodość już niedługo przestanie być przeszkodą. Takie stanowisko pomaga dojrzeć. -Co mi radzisz? -Nie słuchaj tego, co mówią, odprawiaj dworaków, studiuj porządnie każde akta, nie wyrzekaj się jak największej ścisłości. Przedstawię ci moich najbliższych współpracowników i poznasz ich umiejętności. Słońce wyjrzało zza chmur i zalało altanę. Pazer, widząc, że przeszkadza Bagejowi, osłonił go parasolem. -Podoba ci się ten dom? -zapytał były wezyr. -Jeszcze nie miałem czasu go obejrzeć. -Dla mnie za duży. Ten ogród to siedlisko kłopotów. Wolę moje mieszkanie w mieście. -Nie uda mi się, jeśli mi nie pomożesz. Zgodzisz się pozostać przy mnie i trochę mnie oświecić? -To mój obowiązek. Zostaw mi jednak trochę czasu, żebym mógł zająć się synem. -Są jakieś kłopoty? -Pracodawca nie jest z niego zadowolony. Lękam się, że go zwolni. Żona też się tym martwi. -Jeśli mogę coś zrobić... -Z góry odrzucam. Przyznawanie przywilejów to poważny błąd. A może zabralibyśmy się do pracy? Pazer i Suti uściskali się. Awanturnik rozejrzał się wokół. -Podoba mi się twoja posiadłość. Ja też chcę taką i będę w niej wydawał niezapomniane przyjęcia. -Czyżbyś pragnął zostać wezyrem? -Praca mnie przeraża. Czemu zgodziłeś się przyjąć tak przytłaczające zadanie? -Wpadłem w pułapkę. -Moje bogactwo jest olbrzymie. Ucieknij stąd i zaczniemy prawdziwe nowe życie. -To niemożliwe. -Przestałeś mi ufać? -Faraon powierzył mi pewną misję. -Skończysz w szatach wysokiego urzędnika, sztywny i nadęty od własnej powagi. -Wyrzucasz mi, że jestem wezyrem? -Potępiasz mój sposób zdobycia fortuny? -Pracuj ze mną, Suti. -Pozwolić umknąć takiej szansie byłoby zbrodnią. -Jeśli złamiesz prawo, nie będę cię bronił. -Ten unik oznacza nasze zerwanie. -Jesteś moim przyjacielem i pozostaniesz nim. -Przyjaciel nie grozi