Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Super - odpar³ Adrian. Caston podniós³ s³uchawkê; musia³ zamieniæ kilka s³ów z szefem. Siedzia³ tu ju¿ od wielu godzin. Ale nareszcie zaczyna³ robiæ postêpy. Rozdzia³ 10 Gaithersburg, Maryland Dom by³ parterowy, ranczerski i gdyby nie starannie przystrzy¿ony ¿ywop³ot pod frontow¹ œcian¹, który wygl¹da³ jak ciernista, wiecznie zielona fosa, nie odró¿nia³by siê od pozosta³ych domów w okolicy. Zdawa³o siê, ¿e jest to najbardziej niebezpieczne miejsce z mo¿liwych, lecz mo¿e jednak takie nie by³o. Musia³ siê o tym przekonaæ. Zadzwoni³ do drzwi. Czy w ogóle by³a w domu? Us³ysza³ kroki i przez g³owê przemknê³a mu kolejna myœl: a jeœli nie jest sama? W gara¿u sta³ jeden samochód, stara corolla, a podjazd by³ pusty. Zza œciany nie dochodzi³y ¿adne odg³osy, które mog³yby wskazywaæ, ¿e mieszka z kimœ. Ale to ¿aden dowód. Drzwi otworzy³y siê, a w³aœciwie uchyli³y; napi¹³ siê ³añcuch. Spotkali siê wzrokiem i zamar³a. - Proszê, nie rób mi krzywdy - powiedzia³a cichym, przestraszonym g³osem. - B³agam, odejdŸ st¹d! I Laurel Holland, pielêgniarka, która pomog³a mu uciec z wyspy Parrish, zatrzasnê³a drzwi. Myœla³, ¿e us³yszy jej kroki, ¿e dziewczyna natychmiast pójdzie zadzwoniæ na policjê, ale nie, wci¹¿ tam sta³a, jakby sparali¿owa³y j¹ niepewnoœæ i wahanie. Zadzwoni³ jeszcze raz. - Laurel. Cisza. Laurel nads³uchiwa³a. Wiedzia³, ¿e o wszystkim rozstrzygn¹ s³owa, które mia³ za chwilê wypowiedzieæ. - Laurel, jeœli chcesz, ¿ebym odszed³, to pójdê. Pójdê i ju¿ nigdy mnie nie zobaczysz. Obiecujê. Uratowa³aœ mi ¿ycie, dostrzeg³aœ coœ, czego nie dostrzeg³ nikt inny. Mia³aœ odwagê mnie wys³uchaæ, zaryzykowa³aœ karierê, zrobi³aœ coœ, czego nie zrobi³ nikt inny. Nigdy ci tego nie zapomnê. - Krótka przerwa. - Ale potrzebujê ciê, Laurel. Znowu potrzebujê twojej pomocy. - Odczeka³ d³u¿sz¹ chwilê. - Proszê, wybacz mi. Ju¿ nie bêdê ciê niepokoi³. Odwróci³ siê ze œciœniêtym sercem, zszed³ z ganku i rozejrza³ siê po ulicy. Nikt go nie œledzi³, to niemo¿liwe - nikt nie móg³ wiedzieæ, ¿e zamierza odwiedziæ pracownicê oœrodka na wyspie Parrish - mimo to zrobi³ wszystko, ¿eby siê co do tego upewniæ. Po drodze dwa razy zmienia³ taksówkê, dwa razy wynajmowa³ samochód i przez ca³y czas uwa¿nie obserwowa³ pojazdy jad¹ce w tê sam¹ stronê. Zanim zadzwoni³ do jej drzwi, dok³adnie zlustrowa³ ulice wokó³ domu, ale nie zauwa¿y³ niczego podejrzanego. By³y opustosza³e, jak to w po³udnie. Minê³o go zaledwie kilka samochodów nale¿¹cych zapewne do ludzi, którzy, podobnie jak Laurel Holland, pracowali na drug¹ zmianê i czekali teraz na powrót dzieci ze szko³y. Z niektórych okien dochodzi³y odg³osy transmisji meczu baseballowego, z innych s¹czy³ siê ³agodny rock: gospodynie domowe - gatunek to odporny i wytrzyma³y, mimo licznych ostrze¿eñ, ¿e grozi mu wymarcie - prasowa³y pewnie koszule albo polerowa³y tanie meble. Drzwi otworzy³y siê ponownie, zanim doszed³ do koñca podjazdu. Przystan¹³ i siê odwróci³. Laurel pokrêci³a samokrytycznie g³ow¹. - WejdŸ - rzuci³a. - Zanim otrzeŸwiejê. Bez s³owa wszed³ do skromnego domu. Koronkowe firanki. Tani dywan z importu na pod³odze z dêbowych paneli. Sofa, nijaka, lecz przykryta ciekaw¹, haftowan¹ orientaln¹ narzut¹. W kuchni od nowoœci niczego nie zmieniano. Podniszczone blaty, mosiê¿ne krany, pod³oga wy³o¿ona czarno-bia³ym winylem z rolki. Laurel robi³a wra¿enie przera¿onej, z³ej na niego, ale chyba bardziej na sam¹ siebie. I by³a œliczna. Tam, na wyspie, by³a jedynie ³adn¹, osch³¹ pielêgniark¹, ale tu, w domu, z rozpuszczonymi w³osami, w swetrze i d¿insach wypiêknia³a, sta³a siê jeszcze bardziej kobieca, urocza, a nawet elegancka. Porusza³a siê teraz z naturalnym wdziêkiem, a jej krêcone, kasztanowe w³osy ³agodzi³y stanowczy wyraz twarzy. Jej ukryte pod luŸnym swetrem cia³o by³o jêdrne i miêkkie zarazem, gibkie i ustêpliwe. Chocia¿ mia³a w¹sk¹ taliê, w kszta³cie jej piersi by³o coœ niemal matczynego. Zda³ sobie sprawê, ¿e siê na ni¹ gapi i odwróci³ wzrok. Z nag³ym skurczem serca zobaczy³ ma³y rewolwer, smitha & wessona kaliber .22 na œcianie nad pó³k¹ z przyprawami. To, ¿e go mia³a, by³o znacz¹ce