Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

I pomyśleć, że dzisiejszego popołudnia przez chwilę naprawdę wierzyłem, że... - Wcale nie prosiłam o taki pokój - wpadła mu w słowo. Z jego miny wyczytała jednak, że to wyjaśnienie go nie usatysfakcjonowało. Jego zimne, twarde spojrzenie doprowadzało ją do rozpaczy. - Czy ty niczego nie rozumiesz?! Nie widzisz, że się domyślił, że nasze zaręczyny to fikcja? I dlatego to zrobił. On już wie, że... - Że co? Że go kochasz? - Nie kocham go! - zaprzeczyła bliska płaczu. Penny Jordan 203 Zrobiło się jej słabo. Poczuła znajomy ucisk w piersiach, zabrakło jej tchu i zaniosła się kaszlem. Frazer ściągnął brwi. - No cóż, za późno, żeby cokolwiek zrobić w tej sprawie. Słyszałaś, co powiedziała recepcjonistka? Nie mają ż adnych wolnych pokoi. - Spojrzał ponuro na małżen´skie łoże. - Twierdzisz, że Rory zna prawdę. Skąd się dowiedział? Tylko ty mogłaś mu ją wyjawić. - Rebeka milczała. Wyczerpana atakiem kaszlu, nie miała siły z nim się spierać. - Przebiorę się w łazience i zaczekam na ciebie na dole - oznajmił Frazer szorstkim tonem. Potem zachmurzył się jeszcze bardziej i dodał: - Aha, jeszcze ci nie podziękowałem za to, co zrobiłaś dzisiejszego popołudnia. - Spojrzała na niego niepewnie. - Chodzi o Helen i Petera - wyjaśnił. - Gdybyś nie interweniowała w samą porę, Rory zapisałby ich do tej cholernej szkoły. - On ciebie nienawidzi - rzekła. Frazer popatrzył na nią zdumiony. - Wiem - odparł ku jej zaskoczeniu. - To moja wina. Powinienem już dawno temu się zorientować, jak bardzo oburza go fakt, że to ja odziedziczyłem Aysgarth. Zresztą jemu nie chodzi o dom i ziemię... - zawahał się. Pewnie uznał, że powiedział za dużo, pomyślała Rebeka. - Moje 204 SKRYWANA NAMIĘTNOŚĆ rzekome zaręczyny z tobą tylko pogorszyły nasze wzajemne stosunki - dodał. Chciała wyjaśnić mu, że się myli, że Rory nic do niej nie czuje i nigdy nie czuł, lecz on nie dał jej szansy. Wziął swoją torbę podróżną i znikł w łazience. Po mniej niż półgodzinie wyszedł przebrany w ciemny garnitur oraz białą koszulę z rdzawo-czerwonym krawatem i oznajmił, że będzie na nią czekał w barze. Jakże go kochała! Jaka szkoda, że sprawy nie potoczyły się inaczej! Inaczej? Roześmiała się gorzko. Chyba musiałby zdarzyć się jakiś cud! Gdy Frazer wyszedł, zdjęła ubranie, w którym podróżowała, wzięła szybki prysznic, a potem owinięta frotowym hotelowym płaszczem kąpielowym usiadła przed lustrem i zajęła się makijażem. Nagle drzwi pokoju się otworzyły. Zdziwiła się nieco, lecz nie przestraszyła. Przecież nie obawia się Frazera... Lecz to nie Frazer wszedł do pokoju, a Rory. Teraz poważnie się zaniepokoiła. - Co tu robisz? - zażądała wyjaśnien´. Rory zignorował jej pytanie. - Nie podziękujesz mi? - zapytał aksamitnym głosem. - Przecież to ja umożliwiłem tobie i Fra- Penny Jordan 205 zerowi spędzenie tej nocy razem. Zawsze miałaś bzika na jego punkcie, prawda? Nie wypieraj się. - Uśmiechnął się cynicznie. - Spieszno ci, żeby rzucić się w jego objęcia. Nie zaprzeczaj... - urwał i ze szklaneczki whisky, którą przyniósł ze sobą, pociągnął spory łyk, potem drugi, aż wysączył wszystko do dna. Dreszcz przerażenia przeszedł Rebece po plecach, gdy zbliżył się do toaletki, stanął przy niej i postawił pustą szklankę na blacie. Potem spojrzał na ich wspólne odbicie w lustrze. Kiedy wyciągnął rękę i palcem przesunął wzdłuż szpiczastego wycięcia jej płaszcza kąpielowego, zamarła. - Ciekawe, co mój kochany braciszek by powiedział, gdyby nas tu teraz zaskoczył? Czy zerwałby zaręczyny, gdyby przyszło mu do głowy, że wspólnie wszystko tak zaaranżowaliśmy, żeby spędzić te chwile razem? Siedziała jak przykuta do krzesła, jak sparaliżowana. Na szczęście zachowała przytomność umysłu. Rory tu przyszedł specjalnie, myślała. Tak to zaplanował, żeby Frazer zastał nas sam na sam! Ogarnęła ją panika. Och, gdyby wiedział, że wszystkie jego intrygi są niepotrzebne! Frazer jej nie kocha. Gdyby ich zastał w tak dwuznacznej sytuacji, ogarnęłaby go 206 SKRYWANA NAMIĘTNOŚĆ wściekłość, lecz nie z zazdrości o nią, ale dlatego, że za wszelką cenę chciał ratować małżen´stwo brata. Niestety, akurat tego nie mogła Rory’emu powiedzieć. Stanął teraz za jej plecami z dłon´mi opartymi na jej ramionach, udając zakochanego adoratora. - Puść mnie! Ignorując jej protesty, pochylił się, żeby pocałować ją w szyję. - Sprytnie to wymyśliłem, prawda? - mruknął. Próbowała się wyrwać, lecz ku swojemu przerażeniu stwierdziła, że Rory mocnym uściskiem przygważdża ją do krzesła, sprawiając jej ból. - Nie bądź ś mieszny - rzekła. Starała się zapanować nad nerwami. - Wątpię, żeby Frazer przyszedł teraz na górę. Umówiliśmy się w barze, a poza tym on wie o wszystkim. - Pod wpływem nagłego olśnienia zaczęła blefować. - Powiedziałam mu całą prawdę - dodała lekkim tonem. - I uwierzył ci? - zadrwił Rory. Jego twarz zrobiła się nagle odrażająca i wstrętna. - Próbować zawsze możesz, ale nie łudź się, że to coś da. Zbyt dobrze znam mojego brata. Nie, nie, to obojętne, co mu teraz powiesz, do samej śmierci będzie przekonany, że byłem twoim pierwszym kochankiem, chociaż oboje doskonale wiemy, że to nieprawda. - Roześmiał się złowieszczo. - Jak Penny Jordan 207 łatwo dałaś sobą manipulować! Niemal mnie błagałaś, żebym skorzystał z twojej pomocy. - Robiłam to dla Frazera - odparła. Czuła nieprzyjemną suchość w gardle. - Doskonale o tym wiesz. Za żadne skarby świata nie chciałam, żeby się dowiedział, że romansowałeś z Mi- chelle. - Ja to wiem, ty to wiesz, moja droga - przyznał Rory - ale on nigdy w to nie uwierzy. Niewinne dziewczę, które otoczył murem, zamknął w wysokiej wieży, hodował dla siebie, oddało się mnie! - Rory aż zatrząsł się ze śmiechu. - A ty mi to umożliwiłaś! Ochoczo zgodziłaś się, żebym skłamał i wmówił mu, że byłaś moją kochanką! - Bo nie chciałam, żeby cierpiał, poznając prawdę! - krzyknęła. - Prosiłeś, żebym ci pomogła. Mówiłeś, że żałujesz tego, co się stało, że chcesz ukryć przed nim prawdę, bo wiesz, że kocha Michelle. - A ty szlachetnie zgodziłaś się ją zastąpić. Ciekawe dlaczego? Rebeka rzuciła mu w lustrze pogardliwe spojrzenie