Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Przecie¿ je¿eli siê zastanowiæ, to zwierzêta - te prawdziwe, na które siê poluje - nie wzbudzaj¹ w ludziach nienawiœci. Mo¿e w g³êbi serc ludzie wiedz¹, ¿e p³askog³owi, jak ich nazywaj¹, s¹ równie¿ ludŸmi. Ale oni tak bardzo siê od nas ró¿ni¹. To budzi lêk, a mo¿e poczucie zagro¿enia. Niektórzy z mê¿czyzn równie¿ niewolili kobiety p³askog³owych nie mogê powiedzieæ, ¿e dzielili siê darem rozkoszy. To bardzo nieodpowiednie okreœlenia. Mo¿e lepiej pasowa³oby tu twoje "zadowoliæ swoje potrzeby". Nie potrafiê zrozumieæ, dlaczego to czyni¹, skoro mówi¹ o nich jak o zwierzêtach. Nie wiem, czy s¹ zwierzêtami, skoro duchy potrafi¹ siê mieszaæ i rodz¹ siê dzieci... - Jesteœ pewny, ¿e to duchy? - zapyta³a. Wydawa³ siê taki o tym przekonany, ¿e zaczê³a siê zastanawiaæ, czy nie mia³ racji. - Bez wzglêdu na to, jak jest naprawdê, to nie tobie jednej przytrafi³o siê mieæ dziecko, które jest mieszañcem cz³owieka i p³askog³owego, choæ ludzie o tym nie mówi¹... - Oni s¹ klanem i s¹ ludŸmi - przerwa³a mu. - Ayla, czêsto bêdziesz s³ysza³a to okreœlenie. Muszê ci to uczciwie powiedzieæ. Musisz równie¿ wiedzieæ, ¿e zniewolenie kobiety klanu przez mê¿czyznê to jedna sprawa - nie pochwalana, ale wybaczana. Natomiast "dzielenie rozkoszy" z mê¿czyzn¹ p³askog³owych jest... w oczach wiêkszoœci ludzi czynem niewybaczalnym. - Paskudztwem? Jondalar poblad³, ale zmusi³ siê do odpowiedzi. - Tak. Paskudztwem. - Nie jestem paskudztwem! - wybuchnê³a. - I Durc te¿ nie jest paskudztwem! Nie podoba³o mi siê to, co Broud ze mn¹ robi³, ale to nie by³o paskudztwo. Gdyby na jego miejscu znalaz³ siê inny mê¿czyzna, który chcia³by zaspokoiæ ze mn¹ swoje potrzeby, a nie robi³by tego z nienawiœci, to przyjê³abym go jak ka¿da inna kobieta klanu. To nie wstyd byæ kobiet¹ klanu. Zosta³abym z nimi nawet jako druga kobieta Brouda, gdybym tylko mog³a. Choæby po to, aby byæ bli¿ej mojego syna. I nie obchodzi mnie, ile ludzi by tego nie pochwala³o! Podziwia³ j¹, ale to nie bêdzie dla niej ³atwe. - Ayla, nie powiedzia³em, ¿e powinnaœ siê wstydziæ. Ja ci tylko mówiê, czego powinnaœ siê spodziewaæ. Byæ mo¿e, lepiej by by³o, abyœ mówi³a, ¿e pochodzisz z jakiegoœ innego ludu. - Jondalar, dlaczego chcesz, abym mówi³a s³owa, które nie s¹ prawdziwe? Ja nie potrafiê tego robiæ. W klanie nikt nie mówi³ nieprawdy - wiedziano by o tym. Przecie¿ to mo¿na zobaczyæ. Nawet je¿eli ktoœ uchyla³ siê od wspominania o czymœ, to wszyscy to wiedzieli. Czasami to jest dozwolone dla... grzecznoœci, ale wiadomo o tym. Ja widzê, kiedy mówisz s³owa, które nie s¹ prawd¹. Twoja twarz mi o tym mówi, uk³ad ramion i r¹k. Jondalar siê zaczerwieni³. Czy jego k³amstwa rzeczywiœcie by³y takie widoczne? Cieszy³ siê, ¿e postanowi³ byæ z ni¹ absolutnie szczery. Byæ mo¿e, móg³by siê czegoœ od niej nauczyæ. Jej uczciwoœæ i szczeroœæ by³y czêœci¹ jej wewnêtrznej si³y. - Ayla, nie musisz siê uczyæ k³amstwa, ale pomyœla³em sobie, ¿e powinienem ci o tym wszystkim powiedzieæ, nim odejdê. Ayla poczu³a duszenie w gardle. On zamierza odejœæ. - S¹dzi³am, ¿e bêdziesz chcia³ odejœæ - powiedzia³a. Ale nie masz przecie¿ potrzebnych do wêdrówki rzeczy. Czego ci potrzeba? - Je¿eli da³abyœ mi trochê krzemienia, to móg³bym zrobiæ narzêdzia i dzidy. A gdybyœ powiedzia³a mi, gdzie jest moje ubranie, to bym je sobie naprawi³. Torba powinna byæ w dobrym stanie, je¿eli zabra³aœ j¹ z jaru. - Co to jest torba? - To coœ podobnego do noside³, ale nosi siê j¹ na jednym ramieniu. W jêzyku Zelandonii nie ma odpowiednika na jej okreœlenie; to s³owo z jêzyka Mamutoi. Ubranie, które na sobie mia³em, te¿ pochodzi od Mamutoi... Ayla pokrêci³a g³ow¹. - Co znaczy "s³owo z jêzyka Mamutoi"? - Mamutoi jest innym jêzykiem. - Innym jêzykiem? A jakiego jêzyka ty mnie nauczy³eœ? Jondalar poczu³, ¿e robi mu siê s³abo. - Nauczy³em ciê mojego jêzyka - jêzyka ludu Zelandonii. Nie pomyœla³em... - Zelandonii - oni ¿yj¹ na zachodzie? - Ayla czu³a ogarniaj¹cy j¹ niepokój. - No tak, ale daleko na zachodzie. Mamutoi ¿yj¹ w pobli¿u. - Nauczy³eœ mnie jêzyka, którym mówi¹ ludzie ¿yj¹cy daleko na zachodzie, a nie nauczy³eœ mnie tego, jakim mówi¹ ludzie mieszkaj¹cy w pobli¿u. Dlaczego? - Ja... nie pomyœla³em o tym. Po prostu nauczy³em ciê swojego jêzyka - powiedzia³ i poczu³ siê nagle okropnie. Niczego nie robi³ dobrze. - I ty jesteœ jedyn¹ osob¹, która nim mówi? Jondalar skin¹³ g³ow¹. Ayla poczu³a, jak wszystko jej siê w ¿o³¹dku przewraca. Ona myœla³a, ¿e zosta³ zes³any po to, aby nauczyæ j¹ mówiæ, ale ona mo¿e mówiæ jedynie do niego. - Jondalar, dlaczego nie nauczy³eœ mnie jêzyka, który wszyscy znaj¹? - Nie ma jêzyka, który znaliby wszyscy. - Mam na myœli jêzyk, którego u¿ywasz, zwracaj¹c siê do duchów lub do twojej Wielkiej Matki. - Nie mamy specjalnego jêzyka do porozumiewania siê z ni¹. - A jak rozmawiasz z ludŸmi, którzy nie znaj¹ twojego jêzyka? - Uczymy siê nawzajem swoich jêzyków. Znam trzy jêzyki i trochê s³ów z kilku innych. Ayla znowu zaczê³a dr¿eæ. Myœla³a, ze bêdzie mog³a opuœciæ dolinê i rozmawiaæ ze wszystkimi napotkanymi ludŸmi. Co teraz zrobi? Wsta³a, Jondalar równie¿ wsta³. - Chcê poznaæ wszystkie twoje s³owa. Muszê umieæ mówiæ. Musisz mnie nauczyæ. Musisz. - Ayla, nie mogê nauczyæ ciê teraz dwóch jêzyków wiêcej. To zajê³oby sporo czasu. Ja sam ich nawet nie znam zbyt dobrze - jêzyk to nie tylko s³owa... - Mo¿emy zacz¹æ od s³ów. Bêdziemy musieli zacz¹æ od pocz¹tku. Jak brzmi s³owo "ogieñ" w jêzyku Mamutoi? Jondalar powiedzia³ jej i zacz¹³ znowu protestowaæ, ale ona wyci¹ga³a z niego po kolei znaczenie wszystkich s³ów, których nauczy³a siê w jêzyku Zelandonii. Kiedy przebrnê³a ju¿ przez d³ug¹ listê s³ów, Jondalar ponownie zaprotestowa³. - Na co zda siê wymawianie tak wielu s³ów. Nie mo¿esz przecie¿ ich tak po prostu zapamiêtaæ. - Wiem, ¿e moja pamiêæ mog³aby byæ lepsza. Powiedz mi, co Ÿle powtórzy³am