Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Epizodowi z Geismaru przypisuje się duże znaczenie w życiorysie Bonifacego, dlatego przytoczymy autentyczny tekst jego biografa Willibalda: "W obecności sług Bożych podjął się on obalić w Geismarze dąb niespotykanej wielkości, nazwany imieniem dawnego pogańskiego boga Donara. Kiedy z uporem zadał kilka ciosów siekierą, a otaczała go gromada pogan ostro przeklinających wroga ich bóstwa, pod wpływem boskiego powiewu z góry poruszyła się ogromna korona drzewa i łamiąc konary runęła na ziemię. Jakby pod działaniem wyższych sił dąb rozłupał się na cztery części i można było zobaczyć cztery ogromne, długie kawały drewna. A stało się to bez pomocy stojących wokoło braci. Na ten widok poganie, przeklinający dotychczas ów czyn, zaczęli wielbić Pana i odstępując od poprzednich złych zamiarów, uwierzyli. Po naradzie z braćmi przenajświętszy biskup wzniósł z drewna obalonego drzewa świątynię poświęconą świętemu Piotrowi". Ważniejsze jednak aniżeli ta wywierająca wrażenie scena był fakt, że Bonifacemu udało się nakłonić episkopat trzech frankijskich dzielnicowych królestw do uznania zwierzchnictwa Rzymu. Chrystianizacja Germanii nastąpiłaby i tak, wcześniej czy później, natomiast utworzenia papieskiego Kościoła w zachodniej Europie - tak brzemiennej w skutki inicjatywy Bonifacego - nie można było wówczas w żadnym wypadku określać jako nieuchronnego. Ważnym etapem na drodze utrwalania papieskiego autorytetu w państwie frankijskim był zwołany przez Bonifacego synod w 747 roku, w którym wzięła udział pokaźna liczba wysokich dostojników kościelnych. Stawili się zatem biskupi: Reginfried z Rouen, Deodat z Beauvais, Rimbert z Amiens, Heleseusz z Noyon, Fulcrich z Tongern, David ze Spiry, Aetereusz z Therouanne, Treward z Cambrai, Burkhard z Wiirzburga, Genebaud z Laon, Romanus z Meaux, Agilolf z Kolonii, Heddo ze Sztrasburga oraz wielu kapłanów niższej rangi. Do urzędującego wówczas papieża Zachariasza wystosowano adres uległości, za który ów podziękował anglosaskiemu pośrednikowi w egzaltowanym tonie. Wszystko to sprawia wrażenie pięknej jednomyślności, lecz Bonifacy, twórca kościelnego realizmu, był często niewygodny dla majordomów - niekoro- 137 nowanych władców państwa Franków. Karolińscy książęta, nie mówiąc o tym publicznie, dążyli ostatecznie do królewskiej korony, co nie było wcale bezpiecznym przedsięwzięciem i nakazywało ostrożność w postępowaniu. Wszyscy byli jeszcze pod wpływem szoku, wywołanego losem zawiedzionego i straconego Grimoalda. Pizychylność świeckich i duchownych wielmożów państwa była dla Karola Młota i jego następcy Pepina sprawą istnienia i przeto nie wolno było nastawiać ich przeciw sobie. A właśnie niebezpieczeństwo to wywołał Bonifacy, ograniczając niezależną pozycję biskupów i opatów na rzecz Rzymu. Ponadto krytykował on zeświecczenie kleru: "Religię depce się nogami. Prebendy oddaje się chciwym ludziom świeckim bądź sprośnym i przekupnym duchownym. Jeżeli awansują i przybywa im grzechów, zostają biskupami, a kto chwali się, że nie jest cudzołóżcą lub lubieżnikiem, to oddaje się pijaństwu lub myślistwu albo jest wojownikiem, który nie waha się przelewać chrześcijańskiej krwi". Nie jest zatem dziwne, że karolińscy majordomowie, zdani na frankijski kler, widzieli w surowym anglosaskim moraliście mąciciela i woleli pozwolić mu nawracać pogan na dzikich obszarach Germanii. Moguncja, rzymskie Moguntiacum, w późniejszych czasach chwalona jako "złota Moguncja, ukochana córa rzymskiego Kościoła", wręcz zaoferowała się Bonifacemu jako punkt centralny do tworzenia organizacji kościelnej we wschodniofrankijskim królestwie. Położona nad drogą wodną - Renem - i łatwo dostępna z terenów nadreńskich miała idealne położenie geograficzne. Również urządzenia miejskie z czasów rzymskich pozostały w pewnym sensie nietknięte. Winfried w asyście mianowanego przez siebie następcy, Lullusa, urządził tu w 745 roku swą siedzibę. Honorowy tytuł "Święta Stolica Moguncja" (Sancta Sedes Moguntina) nawiązuje do świętej stolicy w Wiecznym Mieście. W tumie Świętego Marcina na ścianach i kolumnach widnieją płyty nagrobne książąt-biskupów, równocześnie duchownych i świeckich panów złotego miasta. Od XIV wieku należeli oni jako książęta-elektorzy do "twórców królów", uczestniczyli mianowicie w wyborze niemieckich władców. Większość płyt nagrobnych książąt-biskupów usytuowana jest pionowo, mimo że pierwotnie przewidziano je do ustawienia w pozycji poziomej, co potwierdzają poduszki oraz ułożone u stóp postaci heraldyczne zwierzęta. Bonifacy przedstawiony jest na płycie z gładkim obliczem o rysach wystylizowanych w antycznej prawie manierze. Nie jest to jednak autentyczny portret, gdyż płaskorzeźbę tę wykuto w kamieniu dopiero sześćset lat po zgonie apostoła Niemców. Za czasów Winfrieda w miejscu tumu znajdowała się wczesnochrześcijańska bazylika. Dzisiejszą budowlę polecił wznieść arcybiskup Willigis w 975 roku. Zanim objął on ten wysoki urząd, był kołodziejem i z tego powodu herb Moguncji stanowią koła połączone krzyżem. 138 Ukochaną fundacją męża z Anglii pozostała jednak Fulda, siedziba biskupa między Vogelsbergiem a Rodanem, "niebiańska rezydencja pełna blasku i wspaniałości, która świaczyć ma o obecności kogoś wielkiego" (Fritz Usinger). Dientzenhofer wzniósł tu potężny barokowy tum. Dawna kaplica cmentarna w opactwie sięga 820 roku i jest kopią bazyliki Grobu Chrystusa w Jerozolimie. Szacowna rotunda z Wieńcem kolumn we wnętrzu należy do niewielu kościołów tego typu na północ od Alp. Klasztor, którego pierwszym opatem osadzonym tu przez Bonifacego był Sturm, stanowił centrum wczesnośredniowiecznego życia duchownego. Biegłości mnichów z Fuldy w pisaniu zawdzięczamy uratowanie wielu reliktów starogornoniemieckiego języka, w tym Pieśni o Hildebrandzie. Ten niezastąpiony dokument przechowywany jest dziś w Bibliotece Krajowej w Kassel. Karty pierwsza i ostatnia pergaminowego rękopisu datowane są w latach tuż po śmierci Karola Wielkiego