Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Wybacz, panie, ale to ty nie masz racji zupełnie. Przywilej ten nie był przydany Poncjuszo-wi Piłatowi. Stało się to wprawdzie już za rządów Tyberiusza, ale wówczas prokuratorem w Judei był jeszcze Walerius Gratus. To on właśnie w dziesiątym roku panowania Tyberiusza 16 wymógł na nim cofnięcie Sanhedrynowi jerozolimskiemu tego przywileju i przekazanie owego uprawnienia rzymskiemu prokuratorowi. Tak więc Poncjusz Piłat to uprawnienie zawdzięcza Waleriusowi, a nie sobie czy też żonie - Klaudii Prokli. Nawiasem mówiąc, cofnięcie wspomnianego przywileju Sanhedrynowi jerozolimskiemu wcale nie umniejszyło władzy Sanhedrynu, a nawet i niezupełnie uniemożliwia mu wydawanie wyroków śmierci. Zadziwiasz mnie. Mówisz rzeczy, o których wiem niewiele. Co do Waleriusa Gratusa, w jednym przyznaję ci rację: przypominam sobie, że to on właśnie wywalczył dla siebie ów przywilej, ale wątpię, by był na tyle hojny, by dzielić się nim z Sanhedrynem. Rzecz w tym, panie, żeś Rzymianinem, a ja Judejczykiem, więc też i nie dziwota, że wiem więcej niż ty o sprawach judejskich. Oto od czasu, kiedy Walerius Gratus wprowadził zmianę w obowiązującym prawie. Sanhedryn jerozolimski ferując wyroki śmierci zasiadał w synagodze w miejscu zwanym salą ociosanych kamieni, po naszemu „Lischat-ha-Gazith". Trzeba ci też wiedzieć, że według naszych przepisów wyrok śmierci wydany poza tą salą nie jest prawomocnym wyrokiem, chyba że nie jest wydany z woli Sanhedrynu. Dość, że od czasów Waleriusa Gratusa Sanhedryn nie obraduje w tej sali, bo przeniósł się do Dolnego Miasta, do gmachu stojącego na skraju urwiska przy zachodnim wejściu do synagogi. Gdziekolwiek by jednak Sanhedryn zasiadał, każdy Żyd, na którego zostanie skierowany wyrok - podda się jego mocy. A wierzaj mi, panie, że gdyby ostateczny wyrok kary śmierci zapadł, też byłby, może i nie bezpośrednio, ale jednak wykonany! Mimo że wydano by go w niewłaściwej sali, a więc niezupełnie zgodnie z prawem... Powiadasz oto, że mimo decyzji Rzymu - Sanhedryn byłby władny nałożyć karę śmierci? Jak powiedziałem, może nie bezpośrednio, ale jednak... Sanhedryn może postanowić karę stopnia pierwszego, która u nas „nidduj” się nazywa, co tłumaczyć można jako „odłączenie". Kara ta nakłada pieniężną grzywnę, a jeśli podsądny nie może je uiścić, musi przez dni trzy- dzieści nie golić się ani nie myć. Sam więc rozumiesz, że przez wszystkich jest nie tylko za- uważony, ale też i czuje się takiego odłączonego już z daleka. I wierzaj mi, że żaden Żyd - ani syn, ani ojciec - nie podejdzie do odłączonego bliżej niż na cztery łokcie. Jeśli zaś ta kara nie przemówi do rozsądku temu, któremu ją wymierzono, bywa ona przedłużona w czasie dwu- i trzykrotnie- Myślisz, panie, że łatwo - nawet samemu - wytrzymać smród nie mytego tygo- dniami ciała? Zdarza się jednak ktoś zatwardziały, wówczas Sanhedryn zastosować może sroższą jeszcze karę zwaną „cherem", czyli „opuszczenie". Dotknięty taką karą nie może ani to publicznie nauk słuchać, ani to sam ich głosić. Nie może też ani nic kupować, ani nic sprzedawać. Co taka kara może dla Żyda znaczyć, ty, panie, nie jesteś w stanie pojąć... Nie powiesz przecie, że kara taka jest równoważna ze śmiercią? Można przecie bez Świątyni i targowiska wcale znośnie żyć. Właśnie, panie, mówisz jak Rzymianin, któremu i synagoga, i handel jest obcy. Żyd jednak bez obu tych rzeczy nie potrafi sobie radzić. Ale rację masz, że „opuszczenie" nie jest jeszcze karą śmierci i choć z piętnem „cherem" żyć trudno, ale jednak żyć można. Sanhedryn wszak może nałożyć na opornych jeszcze i karę stopnia trzeciego, zwaną u nas „skammatas". Nazwa ta od dwu słów pochodzi: „skam", które skazanie oznacza, i „mithah" - śmierć. Człowiek, którego taki wyrok dotyczy, wyjęty jest spod j prawa i przed Waleriusem Gratusem każdy mógł go zabić, a teraz każdy tak naznaczonego może Rzymianom wydać. Jeśli Sanhedryn uchwali więc wyrok „skammaty", to wierzaj mi, że żaden Żyd nie przyłoży ręki w obronie napiętnowanego tą karą. A co w sumie za różnica, czy poniesie on śmierć z rąk pojedynczego człowieka, tłumu, policji Sanhedrynu, czy też katów rzymskich?! „Skammata" to „skamma-ta". Wyrok ten bardzo rzadko jest podejmowany i to w obecności najmniej połowy Sanhedrynu, bo kara „cherem" może być nałożona przez zaledwie jego siódmą część. 17 Nie wątpię, że zwyczaje swoich stron znasz dobrze, ale też i nie sądzę, by to, o czym mó- wiłeś, mogło ci pomóc w spełnieniu zadania, jakie ci postawię. Rzecz oczywista, to dobrze, że wiesz o tym, ale w misji twojej liczyć się będzie rozeznanie, na przykład, w samym składzie jerozolimskiego Sanhedrynu. Jeśli bowiem będziesz chciał w ramach zadania swego załatwić coś w Jerozolimie, to do kogo z Sanhedrynu się udasz? Panie, po pierwsze, dotąd nie powiedziałeś, jakie oto zadanie mam spełnić. Nie wiedząc zaś nic o nim, nie mogę mówić, do kogo się udam, bo to przecież zależy od tego, co będę chciał załatwić. Jeśli bowiem chciał będę dotrzeć do Poncjusza Piłata, to albo z Kajfaszem rozmawiał będę, albo z Józefem, który z nim w dobrych jest stosunkach, jeśli zaś... Przerwę ci, bo też i masz rację, że bez znajomości swego zadania trudno ci będzie na tak postawione pytanie odpowiedzieć. Powinność, jaką chcę tobie poruczyć, za chwilę ci wyja- wię, ale przedtem odpowiedz na moje poprzednie pytanie, choć nieco inaczej postawione: powiedz, kto i w jakiej kolejności ma w jerozolimskim Sanhedrynie najwięcej do powiedze- nia? Dostojny Witeliuszu, ależ to bardzo trudne pytanie! Zadania też nie będziesz miał łatwego, ale przecie wiem, do licha, komu i, co ważniejsze, za jaką cenę poruczam spełnienie owego zadania, stąd też nie mogłeś się chyba spodziewać łatwych pytań?! Prawda, alem już od dłuższego czasu nie był w Judei i wiedza moja może być niezupełnie prawdziwa... No, chyba nie powiesz mi, żeś nie mógł jej uzupełnić, czytając raporty, jakie od swoich ludzi z żydowskich krain otrzymuję? Czemu więc umykasz od odpowiedzi na to pytanie? Obawiam się po prostu, że zechcesz mnie, panie, przeciw Sanhedrynowi jerozolimskiemu skierować, a takiego zadania nie mogę się podjąć. To tak, jakby ktoś ciebie, o dostojny, do wystąpienia przeciw Tyberiuszowi namawiał!... Za dużo sobie pozwalasz! Czy sądzisz, że śmiałby ktoś syryjskiemu legatowi Tyberiusza proponować wystąpienie przeciw boskiemu cezarowi? Oczywiście, że nie, dostojny Witeliuszu. Cóż bowiem mógłby syryjski legat zdziałać przeciw cezarowi? Takie misje, jeżeli mnie pamięć nie myli - podejmują się wypełniać tylko najbliżsi cezara albo prefekt pretorianów