Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Megabazos miał podobno spytać: - A jeśli spodoba jej się złamać nasze najstarsze prawa, pozwolisz jej na to? I Kserkses odrzekł: - Skoro jest z rodu Achemenidów, nie może złamać naszych praw. Patrząc wstecz uświadamiam sobie, że owa wymiana słów - taka lub inna w tym rodzaju - zapowiadała początek końca. Następca tronu Dariusz nienawidził Kserksesa za to, że uwiódł mu żonę. Megabazos był wściekły, że ojciec pobłaża zdradom Amytis. Poza tym przed paru laty jeden z członków rodziny królewskiej uwiódł dziewiczą wnuczkę Megabazosa. Tym razem Kserkses podjął energiczne środki. Rozkazał wbić na pal uwodziciela. Ale harem stanął w obronie przestępcy. Żeby przypodobać się pałacowym damom, Kserkses kazał Sataspesowi - tak nazywał się uwodziciel - opłynąć Afrykę, co dotychczas udało się rzekomo tylko Fenicjanom. Przez rok czy dwa Sataspes ukrywał się w północnej Afryce. Po czym wrócił do Suzy utrzymując, że okrążył cały ląd afrykański. Nikt mu nie uwierzył i został stracony. Megabazosa bynajmniej to nie zadowoliło. Chciał odwetu natychmiast, nie po upływie dwóch lat. W końcu sama królowa poczuła się urażona i za sprawą Amestris nimb królewski przeszedł na jej syna. Jesienią dwudziestego pierwszego roku panowania Kserksesa przebywałem z Lais w Troadzie. Kserkses podarował Demaratosowi sporą posiadłość ziemską i dawny król Sparty był teraz bardziej perskim hodowcą koni niż greckim konspiratorem - zmiana pod każdym względem na lepsze. Chociaż Demaratos i Lais żyli ze sobą jak mąż i żona, Lais nie chciała go poślubić. Zbyt lubiła swobodę. Nie chciała też dzielić pokaźnego majątku, który zgromadziła przez lata dzięki przyjaźni z Atossą. - Przychodzę i odchodzę, kiedy chcę - mawiała i niewątpliwie mawia do dzisiaj, jeżeli jeszcze żyje na Tasos. Oglądaliśmy w stajniach Demaratosa nowo nabytego arabskiego ogiera. Był chmurny, szary poranek i południowy wiatr niósł zapach piasku. Od strony domu nadszedł służący wołając: - On nie żyje! I skończyły się piękne czasy. O ile wiem, odbyło się to mniej więcej tak: Z błogosławieństwem królowej Aspamitres i dowódca gwardii Artabanos zabili Kserksesa podczas snu - łatwe zadanie, jako że Kserkses od lat nie kładł się do łóżka nie wypiwszy uprzednio pół tuzina butelek wina z Helbonu. Zabili też jego woźnicę i szwagra, Patiramfesa. W noc morderstwa następca tronu Dariusz przebywał w domku myśliwskim na drodze do Pasargady. Kiedy oznajmiono mu, co się stało, pospieszył do Suzy, wprost w zasadzkę. Wszyscy wiedzieli, że Dariusz nie tylko nienawidzi ojca, lecz że, co całkiem zrozumiałe, chce zostać Wielkim Królem. Spiskowcy rozpuścili więc wiadomości, że to na rozkaz Dariusza Patiramfes zamordował Wielkiego Króla, co z kolei zmusiło lojalnego Artabanosa do zabicia Patiramfesa. Następnie spiskowcy udali się do osiemnastoletniego Artakserksesa i powiedzieli mu, że jego brat Dariusz ponosi odpowiedzialność za śmierć ich ojca. Jeśli Artakserkses przystanie na egzekucję brata, uczynią go Wielkim Królem. Mam powody przypuszczać, że Artakserkses już wówczas dokładnie wiedział, co i jak się stało. Lecz Artabanos miał pod sobą gwardię pałacową i Artakserkses był bezsilny. Postąpił tak, jak mu kazano. Nazajutrz, kiedy Dariusz przybył do Suzy, Artabanos go uwięził. Uznany przez strażników prawa za królobójcę został stracony. Nie mam pojęcia, jaką właściwie rolę odegrała królowa w egzekucji swego najstarszego syna. Chociaż zgodziła się na zamordowanie Kserksesa, nie wierzę, by miała cokolwiek wspólnego ze śmiercią Dariusza. Sądzę, że wydarzenia spowodowane przez nią, wymknęły się spod jej wpływu. Wiem, że kiedy przez swoich szpiegów dowiedziała się o planach Artabanosa, który chciał usunąć Artakserksesa, żeby zagarnąć tron Wielkiego Króla, wezwała Megabazosa i zawarła z nim tajne przymierze. Jako wódz armii Megabazos był potężniejszy nawet niż dowódca gwardii Artabanos. I choć przystał na zabicie Kserksesa, pozostał wierny dynastii. Z połową korpusu armii Megabazos zgniótł gwardię pałacową, Artabanos zginął, Aspamitresa pojmano. Marszałek dworu liczył na to, że jako kochanek królowej ujdzie z życiem. Lecz próbował obalić Achemenidów, i Amestris nie posiadała się z gniewu. To ona właśnie wydała rozkaz, żeby umieścić Aspamitresa w tak zwanej „łodzi”, czymś w rodzaju drewnianej trumny, która pokrywa tułów, podczas gdy kończyny i głowa wydane są na pastwę słońca i wiatru, robaków i gadów. Ze wszystkich sposobów umierania śmierć w „łodzi” uważana jest za sposób najpowolniejszy i najbardziej okrutny - prócz oczywiście umierania ze starości. Ja, Demokryt, syn Atenokritosa, pragnę w tym miejscu wpisać w opowieść mojego ciotecznego wuja, Cyrusa Spitamy, rozmowę, którą odbyłem z nim w godzinę mniej więcej po tym, jak podyktował mi historię śmierci Kserksesa. Jako dobry wyznawca Zoroastra myślał, że udzielił odpowiedzi na wszystkie zasadnicze pytania. Był jednak zbyt inteligentny, by nie zważać na przeciwne argumenty. Chociaż nie wątpię, że wolałby, abym nie przytaczał jego ówczesnych słów, winny jestem, moim zdaniem, nie tylko jego pamięci, lecz także naszym wspólnym dociekaniom relację z tego, co powiedział. Poszliśmy na przechadzkę po agorze. Była pełnia lata i wielki upał. Niebo wyglądało jak zrobione z metalu posiniałego od gorąca i miasto z białej jak kości gliny sprawiało wrażenie opustoszałego. Ateńczycy obiadowali w domu lub chronili się przed skwarem w gimnazjonach. O tej porze dnia mój wujek najbardziej lubił spacerować po mieście. - Nie ma Ateńczyków! - powtarzał. - Nie ma hałasu. Nikt nie wrzeszczy. - Dzięki sposobowi, w jaki się ubierał, nigdy się nie pocił