Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
- Bez zmian. Odpoczywa - powiedziała Sarah - myślę, że jest naprawdę wyczerpana. Niech Bóg ma ją w swojej opiece. To cud, że nie postradała zmysłów po tym, co przeszła. Wszyscy potrzebujemy spokoju, a ona potrzebuje go najbardziej. Napięcie nerwowe... po tym wszystkim... - Zakończyła, wypiła łyk herbaty, odstawiła kubek i z wyrazem bezradności złożyła ręce na kolanach. Gdy trzymała ręce w ten sposób, ciąża stała się widoczna. Jako dorosłemu mężczyźnie, Michaelowi trudno było przyzwyczaić się do tego, że wkrótce będzie miał małego brata lub siostrę. Doktor München z czarodziejami medycyny z Mid-Wake mógł określić płeć dziecka, a nawet na życzenie dość łatwo ją zmienić. Kolor oczu, kolor włosów, wszystko mogło być zmienione. Ale Sarah nalegała, żeby rozwój dziecka odbywał się w naturalny sposób. Michael w duchu czuł, że decyzja rodziców była prawdopodobnie najlepsza, ale nic nie powiedział. To nie była jego sprawa. - Słuchaj... - Kiedy Maria podawała mu czerwony plastykowy kubek z herbatą, chciał zaproponować, żeby poszła z nim odwiedzić Natalię, ale usłyszał za sobą głos Annie. - Są jakieś wieści? - Nic - odpowiedział Michael nie oglądając się. Annie obeszła wszystkich z uściskami i pocałunkami. Paul poprzestał na podaniu ręki. Michael spojrzał na zegarek. Pomyślał, że pozostaje tylko czekać. Współrzędne z komputera w bazie „Eden” precyzowały położenie górskiego Schronu doktora Rourke’a z dokładnością do stu metrów. „Nie było żadnego błędu w określeniu lokalizacji” -.pomyślał Weil, oceniając to z odległości, odpowiadającej zasięgowi lornetki. Granitowa góra przewyższała szczyty. Ale nawet przy maksymalnym powiększeniu, nie było widać wejścia. Horst również obserwował Schron. Weil, nie odkładając lornetki, słuchał tego, co tamten mówił. - Skoro tylko zjawią się inne grupy, będziemy się wspinać. Znajdziemy drogę do środka. Ten Rourke jest bardzo sprytny, ale myślę, że wkrótce go przechytrzymy. Weil nie przerywał towarzyszowi. Horst zawsze lubił dużo mówić. W dawnych czasach było tak na spotkaniach przy piwie po zjazdach partyjnych, wcześniej na zlotach młodzieży. Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają. Weil dla rozgrzewki tupał nogami, przesuwając powoli lornetkę po obiekcie, który Dodd nazywał „Górą Rourke’a” - Towarzyszu pułkowniku, mijamy te współrzędne. Prosiliście, żeby to zgłosić - zameldował pilot bojowego śmigłowca. - Dziękuję - powiedział niedbale Antonowicz. Włączył swój hełmofon. - Antonowicz do kontroli nadziemnej. Połączcie mnie natychmiast z majorem Prokopiewem. Było to rutynowe połączenie. Czas oczekiwania nie powinien przekraczać trzydziestu sekund. W słuchawkach hełmofonu usłyszał głos Prokopiewa. - Towarzyszu pułkowniku, tu Prokopiew. Oczekuję waszych instrukcji. Odbiór. Antonowicz uśmiechnął się. Człowiek, którego wybrał na szefa niedawno zreorganizowanych oddziałów specjalnych, był zdolny. Czy nie będzie zbyt zdolny, to się okaże. - Majorze, akcja „Omega” rozpoczęta. Niezbędne dane zostaną przekazane później. Powodzenia, towarzyszu. Bez odbioru! - Wyłączył się, następnie przeszedł na łączność wewnętrzną. - Sygnalista. Przekazać dane. - Tak jest, towarzyszu pułkowniku. Mimo że pierwszy sekretarz nazwał go marszałkiem, jeszcze przez jakiś czas zachowa stopień pułkownika. Poczeka i zobaczy, co przyniesie najbliższa przyszłość. * * * Akiro Kurinami wszedł do zbrojowni. Osobista broń Rourke’a znajdowała się w szklanej gablocie, na ścianie, w dużym pomieszczeniu i Japończyk uznałby dotknięcie jej bez pozwolenia za coś gorszego niż uwiedzenie cudzej żony. Jeśli chodzi o zbrojownię, było to zupełnie co innego. Nie mógł zasnąć. Zazdrościł Elaine, która spała głębokim snem w pokoju gościnnym. W pożyczonej nocnej koszuli wyglądała pięknie, Domyślał się, że ta koszula była własnością córki Johna, Annie. Porucznik wszedł do arsenału. Rozpoznał tam niektóre karabiny: Colt AR-15 ze składanym łożem, cywilny model półautomatycznego M-16, znany jako XM-77, z niewiele dłuższą lufą; karabiny dla strzelców wyborowych Steyr-Mannlicher SSG; był również tuzin M-16. Rourke powiedział mu kiedyś, że przed Nocą Wojny w ogóle nie interesował się bronią automatyczną. Pozwolenie na nią było naruszeniem prywatności, opłaty za zezwolenie wygórowane, a cena samej broni wręcz astronomiczna. Dla kogoś działającego niezależnie od sił zbrojnych i źródeł dostaw, jakie one dawały, użycie broni automatycznej było związane ze znacznym wydatkiem na amunicję. Od rozpoczęcia wojny Rourke „zorganizował” (jak to nazywał), przy kilku okazjach, odmiany karabinu Colt z przełącznikiem rodzaju ognia. Wzrok Kurinami błądził po oliwkowo-brązowych, metalowych skrzyniach, ustawionych przy ścianie, poniżej stojaków na karabiny. Było dla niego oczywiste, że dostawy amunicji nie są już problemem. Robili to Niemcy, Rourke zamówił u nich całą amunicję, jakiej potrzebował, do broni o różnych kalibrach. Obok amunicji ułożono magazynki o pojemności dwadzieścia i trzydzieści naboi. Wziął sześć z tych ostatnich, jedną metalową skrzynkę z amunicją 5,56 milimetrów i jeden M-16 ze stojaka, ustawiając to wszystko starannie obok drzwi. Była tam różna broń krótka: oksydowany model małego pistoletu Detonic 0,45s, który zwykle nosił Rourke; sześć wojskowych dziewięciomilimetrowych Parabellum Beretta 92F. Porucznik wziął z półki jedno Parabellum. Pokrywała je gruba warstwa smaru, tak samo jak M-16