Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Kobieta nie skłoniła się, stała wysoka, wyprostowana. U b r a n a była w lśniącą fioletową suknię i głaskała trzymanego na rękach czarnego kota, a w jej ruchach nie było ani śladu niezdatności. Szła z arogancką gracją anioła stróża i zatrzymała się przy koniu Ravenshawa. Ta kobieta przerażała Brisbane'a. Słońce odbijało się w jej złocistych włosach, wąskie biodra opinał pas, a między jej piersiami s p o c z y w a ł o g r o m n y s z m a r a g d . Roger zrobił jedyną rzecz, która przyszła mu do głowy. Spojrzał w oczy kapitanowi łuczników i wydal rozkaz: — Ognia! 26 Tabitha czekała na umówiony sygnał Colina i modliła się, aby śpiew tłumu zagłuszył głośne jak kastaniety postukiwanie jej kolan o siebie. Prawie trzy dni zajęło jej nauczenie i c h s ł ó w pieśni Czy słyszysz śpiew łudzi? z musicalu Nędznicy, ale w końcu odniosła sukces. A ich interpretacja przyprawiła ją o dreszcz. Podejrzewała, że nawet najlepszy zespół z Broad- wayu nie zdołałby nasycić pieśni, jej wzruszającej melodii i w y r a ż a j ą c e g o nadzieję na lepsze jutro tekstu, takim poruszającym serce uczuciem. Poczuła autentyczny wybuch triumfu, kiedy podczas finału była flama Arjona sięgnęła po dłoń Lyssandry i mocno ją uścisnęła. Kiedy Celin dał znak, że ma wystąpić naprzód, przeraziła się nagie, że potknie się o rąbek sukni. Babcia Cora musiała przyszyć u dołu prawie dziesięć centymetrów jedwabiu do jednej z najpiękniejszych sukni lady Blythe, żeby Tabitha mogła w niej wystąpić. Lucy ocierała się o włosy dziewczyny, jakby chciała jej szepnąć do ucha uspokajające słowa. Brisbane nigdy by się nie domyślił, że kot nie służy jej do żadnych czarów, mimo to jest jej prawdziwą podporą. M o c n y głos Colina przerwał te czułości. Jego ludzie rozstąpili 2S6 UROKI się jak wody Morza Czerwonego i utworzyli szpaler, którym miała przejść. Gdyby Tabitha nie wiedziała, że na końcu drogi czeka na nią Colin, nie zebrałaby się na odwagę, aby powoli, majestatycznie ruszyć do przodu i zatrzymać się u boku jego konia. Zostałaby pozbawiona przyjemności przyglądania się, jak uśmiech znika z twarzy Brisbane'a.., na sekundę przedtem, zanim spojrzał na kogoś stojącego na murach za ich plecami i krzyknął: - Ognia! Tabitha zacisnęła rękę na amulecie i ogarnęła ją potworna panika. A jeśli Colin okazał się głupcem, pokładając w niej pełne zaufanie? A jeśli jej się nie uda, jak wielokrotnie nie udawało się w przeszłości? A jeśli na skutek jej niekompetencji dziedziniec zostanie zasłany trupami? Kusznicy wypuścili strzały. Tabitha zobaczyła oczami duszy strzałę wbijającą się w o d -ważne, dumne serce Colina i to pozwoliło jej się zmobilizować i wyrazić życzenie. Zmierzające ku nim strzały zmieniły się w puch, który powoli, wirując w powietrzu, opadał na ziemię, nie czyniąc nikomu najmniejszej krzywdy. Tabitha odwróciła się w stronę zamku. Colin obdarzył ją zwalającym z nóg uśmiechem, a jego ludzie zaczęli wiwatować. Nie mogła się powstrzymać i dygneła w podziękowaniu za aplauz, którego nigdy nie mogła się doczekać od instruktora baletu i dyrygenta chóru. - Mogłabyś dokonywać swoich czynów heroicznych z nieco większą powagą - syknął jej do ucha Arjon, nieco zielonkawy na twarzy. Wyglądało na to, że Tabitha za chwilę będzie miała kolejną szansę, bo na ostry rozkaz Brisbane'a na murze wysoko nad ich głowami pojawiła się katapulta i wyrzuciła w powietrze lawinę śmiercionośnych kamieni. Tabitha wyszeptała życzenie i kamienie zmieniły się w różne płatki, które opadły na ich głowy jak pachnący prysznic. 287 TERESA MEDEIROS Zdmuchnęła płatek z nosa i roześmiała się z podnieceniem. Nie miała dotychczas pojęcia, jak zabawnie jest być czarownicą! - Zaatakujcie ich, głupcy! - zawołał Brisbane i w jego głosie pojawiła się nutka histerii. - Wyciąć ich co do nogi tu, gdzie stoją! Jego ludzie zawahali się na ułamek sekundy, cokolwiek ogłupiali dziwami, jakie się wokół nich działy. Ale strach, jaki budził w nich sadystyczny pan, okazał się silniejszy niż obawa przed Tabithą. Więc z udawaną brawurą, dodając sobie odwagi dzikimi okrzykami bojowymi, zbiegli z murów z nagimi mieczami w dłoniach. Ale kiedy wpadli na dziedziniec, ich broń zmieniła się w dziecięce szabelki. Jeden z żołnierzy wymierzył miecz w pierś Magwyn i odkrył, że przy kontakcie z ludzkim ciałem zmienił się on w miękką zabawkę z gąbki. Wpatrywał się w swą broń z osłupiałą miną, co skwapliwie wykorzystała Magwyn i bez namysłu zdzieliła go kijem w łeb. Padł na ziemię ciężko jak kamień. Stara niania załatwiła innego strażnika, wciskając mu na głowę żelazny kocioł. Zataczał się przez chwilę, pobekując żałośnie, dopóki nie walnął się o mur. Niania pokiwała głową i rzuciła się w wir walki, odrzucając na dwie strony pojawiających się na jej drodze wrogów jak snopki zboża. Jeden ze strażników ruszył na Lyssandrę, ale zatrzymał się zaskoczony, że znalazł tak piękną różę między cierniami. Uśmiechnęła się do niego słodko. A potem rąbnęła go drobną piąstką prosto w nos. - Och, Arjonie! - zawołała żałośnie. - Chyba złamałam paznokieć. Jej najdroższy przestał na chwilę okładać pięściami żołnierza i ucałował nieszczęsny paluszek. Młodzi chłopcy, którzy całymi latami marzyli o walce, ruszyli do boju z tak dzikimi okrzykami, że ludzie Brisbane a 288 byli przekonani, iż Tabitha nasłała na nich demony. W powietrzu fruwały płatki róż i pierze. - Uwolnijcie mnie od niego! - zawył jeden z żołnierzy, kiedy bezzębny starzec wbił dziąsła w jego nogę. Tabitha stała w samym centrum chaosu i delikatnie głaskała Lucy