X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Pi� zielon� herbat� z najwi�kszego firmowego kubka McDonalda, zaparzon� w miejscowym stylu, co oznacza�o, �e p�ywa�y w niej wielkie chmury wiruj�cych zielonych li�ci. Hackworth zdj�� melonik i sk�oni� si� na wiktoria�sk� mod��, co by�o stosowne, bior�c pod uwag� okoliczno�ci. Dr X odwzajemni� uk�on, a gdy pochyli� g�ow�, Hackworth ujrza� guz na samej g�rze czapy. Guz by� czerwony, co oznacza�o mandaryna najwy�szej rangi, jednak wykonany z koralu, co spycha�o doktora o stopie� ni�ej. Rubinowy guz plasowa�by go w�r�d prawdziwych dostojnik�w. Por�wnuj�c jego pozycj� z zachodnimi odpowiednikami, Hackworth doszed� do wniosku, �e X jest kim� w rodzaju wiceministra lub genera�a dywizji. Podejrzewa�, �e by� tak�e najwy�szym rang� mandarynem, kt�remu zezwalano na rozmowy z barbarzy�cami. Usiad� po drugiej stronie sto�u. Z kuchni wypad�a dziewczyna w jedwabnych pantoflach i poda�a Hackworthowi kubek zielonej herbaty. Przypatruj�c si� jej stopom, stwierdzi� z lekkim zdziwieniem, �e nie maj� wi�cej ni� cztery cale d�ugo�ci. Pomy�la�, �e w dzisiejszych czasach s� zapewne nowoczesne metody pomniejszania st�p, polegaj�ce prawdopodobnie na regulacji wzrostu ko�ci w okresie dojrzewania, co niew�tpliwie dawa�o lepsze efekty od zakuwania stopy w pancerz, a z pewno�ci� mniej bola�o. My�l�c o tym, po raz pierwszy zda� sobie spraw�, �e przed dziesi�cioma laty dokona� w�a�ciwego wyboru. Dr X obserwowa� go, cho� r�wnie dobrze m�g� czyta� w jego my�lach. Cokolwiek robi�, wydawa� si� ogarni�ty melancholi�. Nie m�wi� nic przez d�ug� chwil�, siedzia�, wygl�daj�c przez okno i popijaj�c herbat�. Hackworthowi, kt�ry mia� za sob� d�ug� podr�, wcale to nie przeszkadza�o. - Dowiedzia� si� pan czego� przez te dziesi�� lat? - zapyta� w ko�cu doktor. - Tak s�dz�, ale nie umiem sobie tego pouk�ada�. Dr X wykrzywi� wargi w lekkim u�miechu, co - zak�adaj�c, �e nie udawa� - by�o oznak� silnych emocji. Widocznie wiek i wojna sprawi�y, �e sta� si� uczuciowy. - Odnalaz� pan Alchemika? - zapyta�. - Owszem - odrzek� Hackworth. - Ja nim jestem. - Kiedy pan si� domy�li�? - Ca�kiem niedawno - odpowiedzia�. - Poj��em to w jednej chwili. Tak, jak w jednej chwili �owi si� smoka... - Wyj�� z kieszeni star� wizyt�wk� dra X z dynamiczn� piecz�ci� i wskaza� palcem rybaka wyci�gaj�cego z wody potwora. Dr X pokiwa� z uznaniem g�ow�. - Niebia�skie Kr�lestwo - m�wi� Hackworth - by�o daleko w tyle za Nipponem i Atlantyd� w dziedzinie nanotechnologii. Podpalanie zasilaczy przez Pi�ci niczego nie zmienia�o, wp�dza�o wie�niak�w w jeszcze wi�ksz� bied�, sprawia�o, �e ludzie marzyli o zagranicznych dobrach. Podj�to decyzj� o przeskoczeniu barbarzy�c�w i rozwoju technologii �nasienia�. Pocz�tkowo zajmowali�cie si� tym projektem we wsp�pracy z drugorz�dnymi gromadami, takimi jak Izrael, Armenia i Wielka Serbia, ale okaza�o si�, �e nie mo�na na nich polega�. Wasze starannie maskowane siatki szpiegowskie by�y rozbijane przez Si�y Protoko�u. Wszystkie te niepowodzenia doprowadzi�y was do KryptNetu, kt�ry bez w�tpienia uwa�ali�cie pocz�tkowo za zwyk�� triad� albo band� niegodnych spiskowc�w. KryptNet jednak by� czym� wi�cej, a to dzi�ki zwi�zkom z niezwykle ciekaw�, ukryt� spo�eczno�ci� b�bniarzy. KryptNet ze sw� skrzywion�, zachodni� perspektyw� nie by� w stanie ogarn�� potencja�u, jaki kry� si� w kolektywnym umy�le b�bniarzy. Wy natychmiast docenili�cie jego si��. Do rozpocz�cia prac nad �nasieniem� brakowa�o wam tylko racjonalnego, analitycznego umys�u in�yniera nanotechnologii. Okaza�o si�, �e idealnie spe�niam wasze wymagania. Zosta�em skazany na dziesi�� lat, wrzucili�cie mnie do b�bniarzy jak rzuca si� nasienie w �yzn� gleb�. Moja wiedza sta�a si� wsp�lnym dobrem, przenikn�a do kolektywnego umys�u tak jak my�li B�bniarzy, kt�re przenikn�y do mej pod�wiadomo�ci. B�bniarze stali si� w pewnym sensie przed�u�eniami mojego m�zgu. Przez lata pracowa�em nad waszym problemem, zajmuj�c si� nim dwadzie�cia cztery godziny na dob�. Gdy zbli�a�em si� do ko�ca prac, wyci�gni�to mnie nagle z tunelu b�bniarzy. Zrobili to moi prze�o�eni z Si� Protoko�u. By�em bliski ostatecznego sukcesu, ale nie uko�czy�em projektu. - Pa�scy prze�o�eni odkryli nasz plan? - S� dwie mo�liwo�ci: albo niczego nie wiedz�, albo wiedz� wszystko i udaj� ignorancj� - odrzek� Hackworth. - Z pewno�ci� co� im pan powiedzia� - szepn�� ledwo s�yszalnie dr X. - Gdybym ustosunkowa� si� do tej kwestii, nie mia�by pan powodu, �eby mnie nie zabi�

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.