Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Zarówno pełnomocnictwo Belizariusza, jak i jego sukcesy odniesione nad italskim wojskiem Gotów, mogłyby niemal „automatycznie" uczynić go wojskowym królem i rex cesarstwa zachodniego. Witigis nie czuł się na siłach, by wydać decydującą bitwę i walczyć o zachowanie gens. Wówczas plemienni reprezentanci ofiarowali zwycięskiemu przeciwnikowi władzę nad Gotami i Italikami. Negocjacje, których treścią było podniesienie Belizariusza do godności cesarza państwa zachodniego, były prowadzone najprawdopodobniej już wcześniej, a także równolegle. Wyraźnie jest o tym mowa jeszcze przed propozycją podniesienia do godności króla. Z kolei Belizariusz przed wkroczeniem do Rawenny podjął dziwną, ba, biorąc pod uwagę przewagę Gotów, nonsensowną decyzję. Odkomenderował mianowicie czterech znanych z imienia dowódców wraz z ich jednostkami, ponieważ oficerowie owi „zachowywali się wobec niego nadzwyczaj wrogo". Oprócz tego odesłał przybyłego właśnie z Bizancjum i przydzielonego do Italii prefekta pretorianów. Dopiero wówczas Belizariusz wkroczył z nielicznymi, wiernymi mu i lojalnymi kontyngentami do stolicy państwa zachodniego. Armia ta jako exercitum Romanorum posiadała wystarczające kompetencje do powoływania cesarzy; żołnierze Belizariusza - mutatis mutandis - przejęliby funkcję, jaką podczas obwoływania cesarzem Awitusa posiadała armia galijska, natomiast Gotom Witigisa przysługiwałaby rola wojska zachodniogockiego. Jakkolwiek by nie było: albo Belizariusz poważnie rozważał obwołanie siebie cesarzem, za czym przemawiałyby wyżej wymienione posunięcia instytucjonalne oraz chłodne przyjęcie go 396 przez Justyniana w Konstantynopolu po powrocie do domu, albo chciał po prostu wywołać wrażenie, że jest do tego zdolny. W każdym razie tak sprytnie wykorzystał wizję łacińsko-barbarzyńskiego królestwa wojskowego, jak również tradycyjną politykę regnum hesperium, że postawił Witigisa i jego Gotów w sytuacji, w której nie pozostało im już nic innego, jak tylko się poddać, zwłaszcza że cierpieli z powodu okrutnego głodu69. Cesarska armia bez walki wkroczyła do Rawenny, schwytała króla Gotów i jego wojska i w maju 540 roku zdawało się, że podbój cesarstwa zachodniego został zakończony70. Prokopiusz opisuje pełne szyderstwa oburzenie gockich kobiet, kiedy ujrzały, przed kim skapitulowali ich mężowie71. Wojna jeszcze się nie skończyła; walka aż do „absolutnego zwycięstwa" udaremniła jak to zwykle bywa, nastanie pokoju. Hildebad i Eraryk (540-541) Po akcie poddania się liczna grupa cispadańskich Gotów została zwolniona i mogła udać się na swoje „pola uprawne". Jako cesarskich poddanych Belizariusz wysłał ich do ich dóbr i sortes, nie zmuszając do oddawania osobistego dobytku lub -jak to miało miejsce w wypadku załogi z Osimo -jego części. Po pierwsze, takie były ustalenia, a po drugie, naczelny dowódca chciał oddalić z Rawenny jak najwięcej Gotów; ich duża liczba mogła być niebezpieczna. Być może wspaniałomyślność Belizariusza brała się z tego, że on i jego wojsko mogli zdobyć w królewskim mieście Teodoryka bardzo bogate łupy. To, czego Witigis nie przeniósł wcześniej z gockich skarbów do umocnionej Pawii, albo być może także do Werony, wpadło teraz w ręce zwycięzcy, który z kolei zawiózł te kosztowności swemu cesarzowi do Konstantynopola. Przyprowadził mu również wschodniogockich dworzan i ich świtę, oddział najlepszych elitarnych wojowników, ci jednak natychmiast powędrowali z Bizancjum na perski front. Wśród deportowanych znajdowała się również para królewska, prawdopodobnie także syn Witigisa z pierwszego małżeństwa, syn i córka turyńskiej eks-królowej Amalabergi, jak również dzieci Hildebada. Hildebad był przywódcą Gotów zza Padu, którzy się nie poddali, lub raczej jeszcze nie poddali, i w ogóle zachowywali się nietypowo72. Na północ od Padu w dalszym ciągu walczyli bowiem nieliczni Goci, mimo że ich prawowity król skapitulował, a królewskie miasto i skarbiec przepadły73. Ticinum (Pawia) znajdowała się w silnych rękach Urajasza74. Odniósł on liczne sukcesy w walce z Rzymianami i pozostawał w dalszym ciągu nie do pokonania. Czyżby miał zostać następnym wojskowym królem Gotów? Urajasz jednak zaprzeczał: dowództwo jego wuja Witigisa udowodniło, że rodzinie brakuje królewskiego szczęścia, (tu usunięto wyraz w języku greckim). Za to przypadło mu w udziale wyznaczyć zamiast siebie następcę. Urajasz poparł koronację 397 Hildebada, który był bratankiem króla Gotów Zachodnich Teudisa, a więc należał do tej samej warstwy społecznej co Witigis i jego krewni. Hildebad był dowódcą w królewskiej Weronie i, jak wszyscy inni zapadańscy wodzowie Gotów, nawiązał kontakt z Belizariuszem, by negocjować warunki kapitulacji. Miał jeszcze jeden dodatkowy powód do poddania się.: jego dzieci znajdowały się w rękach Belizariusza. Mimo to został królem. Być może miała to być ostatnia próba wywarcia nacisku na Belizariusza, kandydata wszystkich italskich Gotów, by przyjął godność króla lub cesarza. Goci Hildebada wysłali więc do Rawenny swoje poselstwo, które odnowiło dawną propozycję, a jednocześnie zwymyślało Belizariusza jako wiarołomnego niewolnika, który pozbawił ich i samego siebie samodzielnej władzy nad Gotami i Italikami. Ich wybraniec nadal jednak odmawiał, związany osobistą przysięgą ze swym rodakiem Justynianem, by za jego życia nigdy nie sięgać po władzę (tu usunięto wyraz w języku greckim) czy to cesarską, czy królewską75