Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

310 Bernstein przeciwnym był przeciwstawianiu demokracji socjalnej demokracji politycznej, uważał, iż ustroje demokratyczne łagodzą ostrość walki klas. Walka klas, twierdzi Bernstein, nie stanowi wyłącznej treści dziejów, obok niej rozwija się współdziałanie klas. Historia zmierza do socjalizacji ustrojów społecznych, lecz nie drogą kataklizmu. Socjalizm staje się demokratycznosocjalistyczną partią reformy.23 Do takich wniosków doprowadziła Bernsteina krytyka założeń marksizmu. Lecz stwierdzenie faktu, że sam rozwój społeczno-gospodarczy nie sprowadzi rychło rewolucji socjalnej, że Marks pomylił się w swych przewidywaniach, doprowadzało innych rewolucjonistów do zgoła odmiennego niż Bernstein wniosku. Nie myśleli wyrzekać się rewolucji socjalnej, była ona dla nich dogmatem. Skoro droga, wskazywana przez marksistów, okazała się niepewna i przydługa, należy poszukać drogi krótszej. Z chwilą gdy zawiodła droga ewolucji samorzutnej, należy wzmóc napięcie woli rewolucyjnej, zapału rewolucyjnego i siłą, gwałtem sprowadzić wybuch rewolucji. Takie jest rozumowanie teoretyka syndykalizmu rewolucyjnego, Jerzego Sorela, którego prace pilnie studiowali Lenin i Trocki, i który powojenne wydanie swych „Rozmyślań o gwałcie” kończy apologią Lenina i jego dzieła. Sorel utyskuje na to, że walka burżuazji z proletariatem nie jest tak zacięta, jak to przewidywał Marks, że obydwie klasy skłonne są do kompromisów i że to grozi niebezpieczeństwem sprawie rewolucji socjalnej. Na scenę wkroczyć powinien gwałt proletariacki, oczyścić atmosferę od miazmatów humanitaryzmu, zaostrzyć walkę klasową i sprowadzić nieubłaganą rewolucję. „Burżuazja, którą Marks znał w Anglii, była jeszcze, w ogromnej większości, ożywiona duchem zdobywczym, nienasyconym i nieubłaganym, jaki cechował w zaraniu ery nowoczesnej twórców nowego przemysłu”. Owi twórcy byli wodzami przemysłu (capitaines d’industrie), ten typ kapitalisty zbliżony był do typu wojownika. Sorel biada nad tym, że ten typ zaginął. „Jeśli, przeciwnie, baurgeois zbici z tropu przez blagę kaznodziejów moralności czy socjologii, wracają do ideału mierności zachowawczej, starają się naprawić nadużycia ekonomii i chcą zerwać z barbarzyństwem swych poprzedników, wtedy część sił, które powinny były wytworzyć tendencję kapitalizmu, użyta jest na to, by ją hamować, wtedy wkracza przypadek i przyszłość świata jest zupełnie nieokreślona. Ta nieokreśloność zwiększa się jeszcze, jeśli proletariat nawraca się na pokój społeczny jednocześnie ze swymi panami”. Kompromisowe sposoby załatwiania konfliktów między pracodawcami a robotnikami, to według Sorela „właściwe środki ku uniknięciu rewolucji marksowskiej”. Ludzie głoszący te kompromisy liczą na „jednoczesny upadek ducha kapitalistycznego i ducha rewolucyjnego”. „Ten podwójny ruch zwyrodnienia unosi burżuazję i proletariat daleko od dróg, które im wyznaczyła teoria Marksa.” „...I tu rola gwałtu wydaje się nam szczególnie wielka w historii.” A więc krwiożerczy bourgeois Marksa, ten kondotier wielkiego przemysłu, nie cofający się przed żadną zbrodnią, przedstawiony przezeń melodramatycznie, jako wampir ssący krew robotnika, zawiódł, ze zwierzęcia dzikiego stał się oswojonym i coś podobnego staje się z proletariuszem. Marks już w 1851 roku uznał, iż burżuazja swym postępowaniem wychowuje proletariusza: jaki gospodarz, taki robotnik. Przypomnijmy twierdzenie Bernsteina, iż ustroje demokratyczne łagodzą walkę klas. To właśnie gniewem napełnia Sorela. Jego narzekania są jakby rozwinięciem słów Lassalle’a: przeklęte zadowolenie... „Marks przypuszczał, że burżuazji nie potrzeba było ekscytować do używania siły. Stoimy wobec faktu nowego i zgoła nieprzewidzianego – burżuazji, która usiłuje osłabić swą siłę. Czyż 23 Eduard Bernstein: „Die Voraussetzungen des Sozialismus und die Aufgaben der Sozialdemokratie”, Stuttgart 1899, str. 47-67 i passim. 311 należy sądzić, że koncepcja marksowska umarła? Bynajmniej, gdyż gwałt proletariacki wstępuje na scenę wówczas, gdy pokój społeczny stara się uśmierzyć konflikty...” Gwałt tylko może sprowadzić rewolucję i przywrócić energię „narodom europejskim, zbydlęconym przez humanitaryzm”. Według Sorela, rozumowanie jego jest zgodne z istotą teorii Marksa, zniekształconej z czasem przez interpretatorów, ludzi „o wybitnej wulgarności”. W rzeczywistości jednak rozumowanie Sorela, iż te czy inne warstwy społeczne takim czy innym zachowaniem swoim mogą nie tylko zahamować, lecz wręcz udaremnić tendencje rozwojowe społeczeństwa i że dopiero rewolucjoniści swą „wolą twórczą” przywracają działanie tych tendencji, jest wręcz niezgodne z marksowskim materialistycznym pojmowaniem dziejów. Ultrarewolucyjny sorelizm godzi tak samo w ortodoksalny marksizm, jak rewizjonizm Bernsteina. Według doktryny marksowskiej, już za rządów kapitalizmu stopniowo dojrzeć miały, po pierwsze, obiektywne, socjalno-gospodarcze warunki przewrotu socjalistycznego, po drugie, subiektywne, psychiczne warunki – „wygotowanie proletariusza w kotle fabrycznym”, edukacja jego w duchu rewolucyjno- socjalistycznym. Rewizjonizm zakwestionował to pierwsze założenie, syndykalizm drugie. Kierunek, który ogłasza przemoc za zasadę działania społecznego, musi na demokrację patrzeć wrogo. Syndykaliści nie tylko odrzucają demokratyczną zasadę większości, gdy chodzi o cały naród, licząc się tylko z proletariuszem, lecz nie uznają demokracji i w organizacjach robotniczych, stawiając wolę czynnej mniejszości ponad wolę większości, która uległa „zwyrodnieniu” i zaraziła się „miazmatami humanitaryzmu”. Syndykalista Emil Pouget pisze: „Gdyby zasada demokratyczna stosowana była w organizacjach robotniczych, to gnuśność nieuświadomionej i niezorganizowanej większości paraliżowałaby całą robotę. Lecz mniejszość bynajmniej nie jest skłonna do wyrzekania się swych roszczeń pod naciskiem biernej masy, której jeszcze nie obudził i nie ożywił duch protestu