Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Lucy wsparła się o gzyms nad kominkiem, który był na poziomie jej ramienia, on zaś położył rękę na gzymsie, tuż obok. — Lucy — rzekł — lepiej późno niż nigdy. Czy zgodzisz się zostać moją żoną? Cofnęła się, a jej zaskoczenie wywołało jeszcze większe zaskoczenie u Barneta, który nie rozumiał, dlaczego ją to tak zdumiało. Trudno było uwierzyć, żeby ona nie domyśliła się prawdy, a rozum i spostrzegawczość wskazywały wyraźnie, że nie gra komedii. — Pan mnie zupełnie zaskoczył tym pytaniem! — odpowiedziała z wymuszonym śmiechem dowodzącym zaniepokojenia. Po raz pierwszy zdradziła jakieś zakłopotanie. Dodała pospiesznie: — Za nic w świecie nie wyszłabym za pana. — Po tym wszystkim! Dlaczego? — Bo jak by to powiedzieć, ale chyba mogę to powiedzieć, gdyby mi przyszło na myśl powtórnie wyjść za mąż, wybrałabym pana spośród wszystkich ludzi, jakich kiedykolwiek znałam. Ale mnie się nic podobnego nie śni, po prostu nie przyszło mi to nigdy do głowy. Nie mam najmniejszego zamiaru wychodzić po raz drugi za mąż. — Gdy jednak chodzi o mnie, czy nie mogłaby pani cokolwiek ustąpić ze swych zasad? — Drogi panie — odpowiedziała z lekkim, niespokojnym śmiechem — dla pana uczyniłabym więcej niż dla kogokolwiek na świecie, ale pan nawet nie wie, czego pan żąda. To rzecz niemożliwa, nie powiem oczywiście, że śmieszna, bo widzę, że pan to mówi poważnie, a powaga nie jest dla mnie nigdy śmieszna. — Tak — rzekł Barnet z wolna, puszczając jej rękę, którą ujął w momencie oświadczyn — mówiłem poważnie. Prawda, że decyzja, jaką powziąłem przed dwoma miesiącami na Przylądku Dobrej Nadziei, była raczej nagła i, jak widzę, nie dość przemyślana. Niemniej z całą powagą powtarzam moją prośbę. — A ja odmawiam. Z największą serdecznością, z najlepszymi uczuciami muszę oświadczyć, że nie chcę powtórnie wyjść za mąż. — No, nic się złego nie stało — rzekł z tym zrezygnowanym a serdecznym humorem, jaki się u niego przejawiał dawniej w trudnych okolicznościach życia. — Jeśli pani mnie nie chce, muszę się z tym pogodzić. — To mówiąc, spojrzał na zegar. — Czy pani zauważyła, jak jest późno? Musiałem być bardzo pochłonięty rozmową! Odprowadziła go do hallu, pomogła włożyć płaszcz i sama podeszła z nim do drzwi wejściowych. — Dobranoc — rzekł Barnet już na progu, stojąc w pełnym świetle lampy. — Mam nadzieję, że nie obraziłem pani. — Oczywiście, że nie. A ja pana? — Zastanowię się jeszcze nad tym — odrzekł żartobliwie. — Dobranoc! Odprowadziła go wzrokiem do furtki, a gdy ucichły jego kroki na drodze, cicho zamknęła za sobą drzwi. Powróciwszy do pokoju skromna wdowa zapadła w głęboką zadumę i z bardzo nisko spuszczonymi oczyma rozważała słowa swego gościa. Pełne uprzejmości opanowanie, wykazane przez Barneta po doznanym ciosie jej odmowy, uczyniło na niej ogromne wrażenie. Mimo że ta odmowa pozbawiła sensu długi okres próby, jaki Barnet sobie narzucił, nie okazał gniewu i przyjął tak filozoficznie jej słowa, jakby nie zasługiwał na lepsze. To była postawa dżentelmena, więcej niż dżentelmena, ta postawa zawierała w sobie bohaterstwo i wielkość. Im dłużej trwało jej rozmyślanie, tym większe budziły się w niej wątpliwości, czy słusznie postąpiła odtrącając go tak nieodwołalnie. Udała się do swej sypialni mocno niezadowolona z siebie. Przeglądając się w zwierciadle, doszła do wniosku, że nie- wiele pozostało z jej dawnych wdzięków, wyznanie Barneta nie było hołdem impulsywnej natury, złożonym jej oczom i policzkom, dowodziło więc głębokiego, niezachwianego uczucia, które zasługiwało na serdeczniejszą ocenę. Ku swej radości przypomniała sobie, że Barnet zatrzymał się w hotelu „Pod Czarnym By- kiem", o czym wspomniał w rozmowie. Jeśli więc wrodzona delikatność powstrzyma go od odwiedzin nazajutrz lub pojutrze, będzie mogła posłać mu w liście kilka serdecznych słów. Nie zamierzała bynajmniej od razu zmieniać swej decyzji, postanowiła jednak pozwolić sobie na rozważenie sprawy od nowa, jak na szlachetną kobietę przystało. Nadszedł i przeminął następny dzień, ale Barnet się nie zjawił