Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Jego energia wprawiła w szczery podziw wystraszonych opiekunówhrabstwa;ów szacunek zaczęło podzielaćwielu sąsiadów. Ktoś, kto potrafiłtakszybko podejmowaćwłaściwe decyzje, a zarazem poważnie traktowałobowiązki, od którychwielu wolałoby sięuchylić, znajdując wystarczające usprawiedliwienie, zasługiwałna uznanie. Lord Dunholm wyjawiałswoje poglądy jasno, zaś lady Alanbyz Dole, ilekroć znalazła sięw towarzystwie, zwykła z podziwem opowiadać o Mount Dunstanie. W tensposób ostatecznie obroniła dobre imię młodegoczłowieka, jako16 - Tajemnica dworu. 241. żejej słowo wiele znaczyło w hrabstwie. Zaczęto przyjmowaćzaniepodważalnyfakt, iż stanowi on nową rasę MountDunstanów. Wszystkie te wieścidocierały do Betty i sprawiały, że czuławtedyjego bliskość. Podobnieodczuwał ją on, kiedy codziennie nadchodziływysyłane na jej polecenie dostawy z Londynu. Czasami gdy siedziałanawzgórku, chociaż wzrok miała utkwionyw żółknące rośliny, ptakii wodę, to naprawdę przesuwały się przed oczami jejduszy zupełnieinne obrazy. Nadchodził czas, kiedy coś w jejżyciu musiałosię zmienić. Częstopytała sama siebie,czytwarz Nigela jest jeszcze obliczem normalnegoczłowieka, który potrafi nad sobą panować. Częstokroć nachodziły jąw tej kwestii poważnewątpliwości. Postarzał się, policzki miał zapadnięte, a w spojrzeniu nieustanny niepokój. Czasami, niby przypadkiem, szedł za nią jak cień z pokoju do pokoju, po czym siadał,niespuszczającz niej przygnębionegowzroku. Trwało to takdługo, żemusiał to robić nieświadomie. Wreszcie,jakby wracał do przytomności,ze stłumionym okrzykiem zrywałsięz miejsca i wychodził majestatycznie z pokoju. Wiele godzin spędzał na koniu lub w powozie; równiewiele desperacko przewędrowałpoparku i ogrodach. Pewnego razuudał siędo Londynu i pokilku dniach powrócił. Wyglądał jeszczemizerniej niż poprzednio; w oczach pojawił mu się wyraz ściganegozwierzęcia. Udał siębowiem z wizytą do znanego lekarza,po czympróbowałzatracić się w hulankach. Odkrył jednak,żenie odnajduje jużsmaku owych rozkoszy, które niegdyś takodpowiadały jego epikurejskiemu podniebieniu. Cały wysiłek poszedł na marne, z powrotem wróciłykoszmary. Znówmusiał spojrzeć prosto w oczy zbliżającemu się końcowi. Podczas pobytu w Londynie spotkałTeresitę. W pierwszej chwiliwystraszyła się zmianą, jakąw nim dostrzegła, a wreszcie powiedziałamuparę słów prawdy, za które chętnie skręciłbyjej kark. -Postarzałeś się - oznajmiła z obcym akcentem, który niegdyśznajdował tak zabawnym, lecz który teraz tylko dodawałjej słowomjadu. - i coś cię gryzie. Kochaszsię w jakiejś pięknotce, a ona nawetna ciebienie spojrzy. Widziałam tonieraz, i z tego powodu tak wyglądasz. przez twoje złe myśli. Dobrze ci tak. Masz obłąkane oczy. Sam czasami podejrzewał,że tak jesti przeklinał, że niepotrafi nadsobą zapanować. Wiedział, że furie szalejące wnimsągorsze odobłędu. Nie potrafiłich powstrzymać i to go przerażało. Powoli zaczynałpodejrzewać,żeto dlatego, iż nigdy nie próbowałnad sobą242zapanować. Jednaktakie przypuszczenie bynajmniej gonieuspokojało. Nerwy miał wstrzępach. Pił mnóstwo whisky w dzień,by jakośsiętrzymać, a i wiele razy podczas bezsennych nocy wstawał,by nalaćsobie kieliszekw nadziei, że w końcu upije się i zaśnie. Namiętnośćpaliła go jak ogieńna równi z nienawiścią i pragnieniem zemsty, żądzązapanowania i udowodnienia, że jest górą. - Mój Boże - powtarzał sobie powielokroć. -Chciałbymjądopaśćparęwiekówtemu. Kobiety znaływówczas swoje miejsce. Rozgorączkowany wyobrażał sobie, co by wówczas uczynił. z kompletnie bezradną wobec jegoszaleństwa. wgrubych murach,gdzieby ją torturował, poniżałi zadawał różne męki. Powróciłdo Stornham w humorze, który wdawnych czasach przyprawiał Rozalięi Ughtreda o drżenie, a służącychrozpraszał po dworze z bladymi, posępnymitwarzami. Obecność Betty pohamowała tęwściekłość, co jejzresztąz szyderstwem w głosiewypomniał. - Niezłeby siętu piekło rozpętało, gdyby nie ty! Na Jowisza,trzymasz mnie w cuglach! Nie mogę sobie na nic pozwolić, póki mnieobserwujesz. Samwiedział, że coś się wkrótcemusi zdarzyć