Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Miała ochotę się roześmiać. Z błyszczącymi oczami powiedziała: - Cały ból był wart widoku twojej zmartwionej twarzy. Wyszczerzył do niej zęby. - Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś. - Ile dziewic doświadczyłeś wcześniej, Brent? - Doświadczyłeś? Ładnie to ujęłaś. Nie więcej niż tuzin. - Nie wierzę - powiedziała. Uniósł tylko brew. -Czy mogę cię o coś zapytać, Brent? - Tak jakbyś potrzebowała mojej zgody! - Dlaczego uważasz, że kobieta, która nie jest dziewicą, to latawica? Gwałtownie zacisnął dłonie na uździe. - Cóż za głupie stwierdzenie. To nieprawda. - Uważałeś, że ja jestem latawicą. Co więcej, gdybym nie była dziewicą, nadal uważałbyś mnie za upadłą kobietę. - Nie bądź niemądra - odparł ostro. - Lepiej pogalopujmy trochę. - Jesteś najbardziej upartym, nieobliczalnym i aroganckim człowiekiem, jakiego znam! - wrzasnęła za nim, ale nawet się nie odwrócił. Gdy wjechali na drogę, prowadzącą do domu, Brent wyszczerzył zęby w uśmiechu i powiedział: -Chcesz się ścigać? Zobaczymy, czy twoja klacz jest równie gorąca, jak jej pani. - Cham! Pędzili drogą łeb w łeb. Byrony wiedziała, że Brent powstrzymywał konia, żeby się z nią drażnić. Jak było do przewidzenia, gdy tylko byli w pobliżu domu, popędził ogiera, zostawiając ją daleko z tyłu. Gdy Byrony ze śmiechem i krzykiem zajechała pod dom, Laurel i Drew siedzieli na werandzie. Nagle klacz pośliznęła się i Byrony poczuła, że spada. - Byrony! - krzyknął Drew, zrywając się z krzesła i biegnąc w jej stronę. Ale Brent pochwycił ją z łatwością i usadził w siodle. - Spokojnie, moja pani, nie chcę, żebyś gryzła ziemię. - Cholera, co ty robisz, Byrony! Brent i Byrony odwrócili się zaskoczeni w stronę Drew. - Nic jej nie jest, braciszku - powiedział Brent, pytająco unosząc brew. - Ścigaliśmy się tylko - dodała Byrony, nadal zaskoczona wybuchem Drew. - Boże! - wrzasnął Drew. - Obydwoje jesteście nienormalni! Byrony, mogłaś stracić dziecko! Brent zaniemówił. Spojrzał na żonę, a potem na brata. - Dziecko? - powiedział głucho. - Oczywiście - warknął Drew. - Byrony jest w ciąży. Brent z wielką ostrożnością złapał Byrony wpół i zsadził z konia. - Czy jesteś w ciąży? Przytaknęła, nie patrząc mu w oczy. - Idź do środka. Zaraz z tobą porozmawiam. Schyliła głowę i nie patrząc na Laurel, weszła do domu. Tak jak przypuszczała, Brent był wściekły. Nie chciał brać na siebie odpowiedzialności za dziecko i nie chciał się do niej przywiązywać. Może martwił się trochę, że może umrzeć. Jak Drew się dowiedział? Przecież to dopiero kilka dni. Była zmęczona bardziej niż zwykle, ale nie miała porannych nudności. - Co się z tobą dzieje, Brent? - rzucił ostro Drew, łapiąc brata za ramię. - Czy mogę spytać, skąd wiesz, że Byrony jest w ciąży? - Brent spytał niskim głosem. ROZDZIAŁ 31 Drew potrząsnął głową. - Jestem artystą, Brent. Widzę rzeczy, których inni ludzie nie zauważają. To chyba część mojego talentu. Chcesz mi powiedzieć, że nie wiedziałeś? - Nie, moja żona nie uważała za stosowne poinformować mnie o tym. Domyślam się, że możesz mi również powiedzieć, który to miesiąc. - Mniej więcej drugi. Brent poklepał konia po nozdrzach. Miał wrażenie, że ziemia usuwa mu się spod nóg. Wiedziałeś, że to się może stać, mówił sobie. To normalne, gdy uprawia się seks bez zabezpieczenia. Będzie ojcem. Poczuł rękę Drew na ramieniu. - Słyszałem, że kobiety często nic nie mówią o ciąży na początku, żeby nie zapeszyć i nie poronić... - Byrony nie poroni - powiedział Brent. - Pewnie nie, ale musi zacząć o siebie dbać. - Na przykład nie pędzić na pomoc Lizzie? - Posłuchaj, Brent - zaczął Drew, ale przerwał, widząc zimne spojrzenie brata. Brent spojrzał w stronę okien sypialni i zacisnął pięści. * Byrony stała pośrodku pokoju, zastanawiając się, gdzie jest Brent. Usłyszała, że otwierają się drzwi i odwróciła się do męża. Ale to była Laurel. - Cóż za niespodzianka, moja droga synowo! Szkoda że Drew nie mógł utrzymać języka za zębami. - I tak by się wydało - powiedziała Byrony. - Kobiety w ciąży tyją, Laurel