Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
W ogromnej willi w Elfenau, dzielnicy bogaczy, Bruno rozoy na antycznym stoliku "Journal de Geneve". Uwanie przyjrza si podobinie Newmana. - A wic przyjechali - odezwa si po francusku. - Wiedzielimy, e s w drodze, Bruno. Pytanie brzmi, czy przysporz nam kopotw? Jeli tak, to trzeba bdzie co z nimi zrobi - ty bdziesz musia si nimi zaj. Stojcy w cieniu postawny mczyzna w przyciemnionych okularach powiedzia to mikkim, przekonujcym gosem. W ogromnym salonie nawet w dzie byo ciemno. Czciowo dlatego, e niebo byo zachmurzone, a czciowo z powodu grubych, cikich firanek, sabo przepuszczajcych blade wiato dzienne. Bruno Kobler, czterdziestoletni mczyzna, metr siedemdziesit wzrostu, dobrze zbudowany, o postawie znamionujcej nieugito, w doskonaej kondycji fizycznej, patrzy na masywn sylwetk swego szefa. wiato lampki odbijao si w ciemnych okularach. Zastanawia si, co dokadnie ma na myli jego przeoony. Mczyzna w cieniu mwi dalej. - Dobrze pamitam, Bruno, e kiedy budowaem moj fabryk chemikaliw, zagraa mi pewien przeciwnik, ktry mg zburzy wszystkie plany. Ale nie czekaem, eby si przekona, co zrobi. Sam podjem odpowiednie dziaania. Obecnie znajdujemy si w przeomowym momencie prac nad Terminalem. I nie pozwol, eby cokolwiek stano mi na drodze. Pamitaj, e mamy poparcie Zotego Klubu. - A wic mam ledzi wszystkie posunicia Newmana i tej kobiety? - Zawsze w kocu dochodzisz do waciwych wnioskw, Bruno. I dlatego tak dobrze ci pac. Artur Beck z policji federalnej siedzia ze suchawk przy uchu, czekajc a telefonistka z centrali policji genewskiej poczy go z Tripetem. Przed sob mia egzemplarz "Journal de Geneve". Zgodnie z jego przewidywaniami sytuacja rozwijaa si coraz szybciej. Zjedali si. Najpierw Lee Foley, rzekomy detektyw z KMAD - u, a teraz Newman. Beck nie wierzy w zbiegi okolicznoci, a na pewno nie wtedy, gdy rozwj wydarze prowadzi do sytuacji kryzysowej. A tego ranka otrzyma od szefa ostrzeenie. - Suchaj, Beck, nie jestem pewien, jak dugo jeszcze bd w stanie dawa ci carte blanche. W spraw zaangaowani s bardzo wpywowi ludzie i z rnych stron odczuwam naciski, eby odsun ci od tego dochodzenia. - Zamierzam rozgry t spraw bez wzgldu na wszystko -, odpar Beck. - Przecie nie moesz walczy z tak potg. - A chce si pan zaoy, sir Usysza w suchawce gos Tripeta; przywitali si. Nastpnie Beck wytumaczy szefowi genewskiej policji, czego od niego oczekuje i pouczy, jak delikatnie przeprowadzi t akcj. W trakcie rozmowy wyczu w gosie Tripeta niepokj. Domyli si, e kolega niezbyt pewnie si czuje. - Mwic midzy nami, Tripet, tego yczy sobie gra. Ale to tylko tak midzy nami. Mam nadziej, e zdysz do niego dotrze, zanim wyjedzie z miasta. Wiesz przecie, gdzie si zatrzyma. j;,., Zadzwo, albo wylij samochd, jeli tak bdzie szybciej. Jak to zrobisz, to ju twoja sprawa, ale zrb to, Tripet. Beck odoy suchawk i ponownie przyjrza si fotografii w gazecie. Bdzie potrzebowa kadej pomocnej doni, nawet tej, od ktrej pomocy normalnie by nie przyj. W razie jakiego spicia prasa zrobi swoje - to bya jedyna rzecz, na ktr nie mieli adnego wpywu. Tak, na pewno przydadz mu si sprzymierzecy. Jego twarz wyraaa napicie. O Chryste! Nie dopuci, eby tym skurwielom wszystko uszo pazem dlatego tylko, e maj w swoich rkach poow pienidzy caego Zachodu. Bazylea. Eryka Stahel zamkna drzwi swego mieszkania i przez moment staa o nie oparta, ciskajc plik gazet w rku. Patrzc na ni Seidler domyli si, e biega. Twarz miaa bardziej zarumienion ni zwykle. - Zdymy jeszcze wypi po filiance kawy, zanim bd musiaa wyj do pracy - powiedziaa. - Z przyjemnoci. Uoone rwno jedna na drugiej gazety zostawia na stole. Jaka z niej staranna, majca zamiowanie do porzdku dziewczyna, pomyla Seidler. Byoby cudownie zwiza si z tak na cae ycie. A Eryka, szczliwa, e znw ma go przy sobie, podya lekkim krokiem do kuchni. Nucia parzc kaw. Rozoy pierwsz z wierzchu gazet. - Widz, e sprztne ze stou - krzykna. - Dzikuj ci, Manfredzie. Cakiem si ju zadomowie. Nie chciaby, eby tak ju zostao? - Moe weszoby mi to w nawyk... - A dlaczegby nie? - rzucia wesoo. W chwili, gdy wesza do salonu, wyczua, e co si stao. Manfred siedzia w samej koszuli i wpatrywa si w pierwsz stron "Journal de Geneve". Eryka postawia przed nim filiank czarnej kawy; nigdy nie dodawa do niej cukru ani mleka, a pi j caymi litrami, co wiadczyo, e y w cigym stresie. Stana tu za nim, zagldajc mu przez rami. - Co si stao? - By moe to moje koo ratunkowe. Wyj zoty flamaster, ktry dosta od Eryki, i zakreli rubryk "Sommaire". Eryka bya niezwykle hojna - Bg jeden wie, ile wydaa na ten flamaster. Bardzo chciaby pj do sklepu i co jej kupi. Mia przecie pienidze. Ale musiaby wyj z domu... - Robert Newman - przeczytaa Eryka sczc kaw. - To ten od sprawy Krugera. Odkry, e Kruger mia konto w Bazylei. I wci nikt nie wie, jak mu si udao to wszystko rozpracowa. Ale dlaczego on jest taki wany? - Poniewa, Eryko... - mwic to obj j ramieniem w talii -..