Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- W tym świecie, nie w Innym - zażądał Huran. Aprobata Kompanii była niczym płomień ognia w środku zimy. Poparcie stało się pełne, gdy Jeźdźcy-Zwierzołacy utworzyli szpaler, by złapać Danio-ra i przekazać go do miejsca, gdzie czekał na niego lampart. Aurek miał więc drugą szansę. Dziwne, ale czuł strach tylko do momentu, gdy usłyszał warknięcie Daniora. - To nie walka, gołowąsie, lecz polowanie! Zrobisz ze mną, co zechcesz. Ale jeśli ja wygram, nie tylko ty będziesz mój, ale i Beval, i wszystko, co do niego należy. Nie powinienem się godzić na takie warunki, pomyślał Aurek. Spór pomiędzy Daniorem a Bevalem to nie była jego sprawa i zadanie dla niego. Ale Derora... uratowała mu życie. Teraz miał okazję spłacić swój dług. - Nie mogę się już ciebie doczekać - powiedział Aurek. Danior zamilkł. Złapał trop. Od ich ostatniej walki miał w ustach smak krwi Aureka. Szorując brzuchem po ziemi, lampart Aurek skradał się leśnymi ścieżkami. Poczuł rozgrzewającą falę, która napłynęła od Herrela. Domyślił się też, kiedy został on upomniany przez Hyrona. Potem, pozbywając się wszelkich niepotrzebnych myśli, skoncentrował się całkowicie na tym, by nie zostać wykrytym. Napłynęło zimne powietrze. Aurek ujrzał obrazy przypominające mu jego porażkę. Potem zobaczył Derorę. Kolejny obraz zjeżył mu futro na grzbiecie - to był Huran z rozdartym gardłem. Co ten Danior zamierzał zrobić? Myśl ta poderwała go na nogi. To był rodzaj testu, który Huran tak często stosował, by wzmocnić jego rozsądek i współczucie. Danior nie miał żadnego planu. Był jak burza, same zęby i wściekłość. Żadnych motywów. Burza minęła. Nie mogła być zatrzymana. Ale Danior mógł. Chociaż Danior nie miał za grosz rozsądku. Być może został oszukany. Aurek odwrócił się. Silny zapach ostrzegł go, że niedaleko musi być strumień. Udał się w jego stronę. Strumień... podszedł do niego tak jak w Innym Świecie. W Aureku zaczęła narastać pewność, że to polowanie będzie powtórką tamtego, które przegrał. Cóż, bardzo dobrze. Zobaczył nawis, omszałe kamienie nad bajorem, i wytarzał się w błocie, żeby zostawić tam swój zapach. Błoto pokryło jego futro. Zmarszczył pysk i zastrzygł uszami z odrazy. Ale, dzięki temu, Daniorowi dużo trudniej będzie zatopić kły w ciele Aureka. Położył się nad nawisem, by czekając zastanowić się nad następnym krokiem. Podniósł prawą dłoń do pyska i ugryzł się w palec. Pozwolił, by krew pociekła na kamienie w dole. Potem, powoli, zaczął wysyłać sygnały: Ból, znużenie, panika. Niech Danior wreszcie przyjdzie i to zakończy. Jakąż ulgą będzie śmierć! Wyczuł dziką radość ogarniającą Daniora, który zaryczał triumfalnie. Aurek słyszał odgłos jego kroków. Modlił się, by więź między nimi nie pozwoliła Daniorowi spostrzec pułapki, jaką na niego zastawił. Gałązka trzasnęła pod łapą, gdy Danior przyspieszył kroku, pewien, że jego ofiara, skulona z rozpaczy, czeka na śmierć jak na zmiłowanie. Aurek udał, że sapie z wyczerpania. Zaskomlał cichutko. Upuścił kamień, który leżał blisko jego dłoni, właśnie tam, gdzie Danior spodziewał się znaleźć swą ofiarę. Wyłaź, gołowąsie. Aurek nie poruszył się. - Jeśli wyjdziesz, okażę ci miłosierdzie. Aurek z trudem powstrzymał warknięcie. Obietnica szybkiej, miłosiernej śmierci była właśnie częścią gry Daniora. Znał to okrucieństwo. Sam je czuł i zwalczał w sobie z tysiąc razy. Tymczasem pantera węszyła pod nawisem. Głowa, barki, zad... kiedy koniuszek ogona zniknął pod skałą, Aurek skoczył na swego przeciwnika. Danior wrzasnął, a skały zwielokrotniły ten odgłos. Ale Aurek był już na nim, jego mocne szczęki zaciskały się na karku wroga, ręką próbował złapać Daniora za futro i przytrzymać, łapą zadawał ciosy. Tak samo, jak zrobił to w Innym Świecie, Danior schylił się i zacisnął szczęki na ręce przeciwnika. Tym razem Aurek był na to przygotowany i udało mu się - choć z trudem - zdławić krzyk; żeby krzyknąć, musiałby puścić kręgosłup Daniora. Łzy popłynęły mu z oczu, zaczął konwulsyjnie drgać. Przetoczyli się spod skał do lodowatej wody. Ze sposobu, w jaki Danior się wyrywał, Aurek wywnioskował, że czuł on taki sam ból